Gorące obierki

Mnie przechodzą ciarki po plecach jak na podstawie oświadczenia dziecka feruje się wyroki, bo się zakłada, że dziecko w zburzonych emocjach nie kłamie. Absolutnie się z tym zgadzam, że nie kłamie, ale czy to znaczy, że mówi zawsze prawdę?

Dzieci, jeśli nawet są prawdomówne i nie kłamią, to i tak przekłamują fakty, bo mają prawo nie poradzić sobie z emocjami, lub widzieć prawdę w wykrzywionym zwierciadle. Wielokrotnie się o tym przekonałam, jak działa małego dziecka umysł podróżując emocjonalnie w czasie do okresu wczesnego dzieciństwa. Każdy kto choruje ma w sobie zalążek wykrzywionej prawdy najczęściej w okresie dzieciństwa.

Nasze zmysły mogą nas zwodzić, myśli okłamują, ale uczucia zawsze mówią prawdę.

Jednym takim zwodniczym uczuciem jest lęk, a źródło ogromnego lęku najczęściej znajduje się już we wczesnym dzieciństwie. Przekonałam się o tym wielokrotnie podróżując w czasie jak lęki dziecka potrafią wykrzywić prawdę, to wręcz nie do uwierzenia, ale fakty są niezaprzeczalne.

Co to jest lęk? Jest to uczucie, które jest w nas i mówi nam, że czegoś się boimy, tylko nie wiemy czego.

Lęk, strach i gniew są trudne do rozpoznania i nie w tym jest problem, tylko w tym, kiedy stają się toksyczne, a stają się właśnie wtedy, kiedy zdarzenie zostało przekłamane, lub daliśmy wiarę fikcji.

Spotykam się z opiniami, że jak się ma lęki, to oznacza, że jest się nerwowym, lub przestraszonym, to nic bardziej mylnego, jeśli są pozytywne. Każdy ma lęki, bez nich nikt nie mógłby funkcjonować, w ogóle nie byłoby istnienia.  Przecież gdybyśmy byli pozbawieni lęku, to z ufnością wchodzilibyśmy do paszczy krokodyla na pożarcie.

Często nie zdajemy sobie sprawy, że są strażnikami chroniącymi nas przed zagrożeniem życia i przypominają abyśmy pobierali lekcje z przebytych doświadczeń.

Bez lęku nie moglibyśmy istnieć, potrzebny nam jest do życia jak chleb i woda.

Niektórzy naukowcy twierdzą, że to nie przez lęk, tylko przez uświadomienie wiemy, kiedy jest zagrożenie. Z naukowcami nie dyskutuję i tego nie czynię, jestem tylko prostym praktykiem. Zakładając, że to prawda, to i tak podświadomie na straży uświadomionego zagrożenia stoi lęk.

Kiedy nasze lęki są w nas uwięzione, stają się toksyczne i rujnują nasze zdrowie i życie. Zablokowane doprowadzają nasze życie do dużych dramatów i okropnego cierpienia. Każde uwięzione uczucie jest toksyczne, ale w każdym dramacie i cierpieniu podłożem jest toksyczny lęk.

Lęk tworzy się toksyczny, kiedy świadomie lub nieświadomie, zakopujemy i trzymamy na uwięzi, a on z upływem czasu rośnie do niebotycznych rozmiarów skazując nas na niepowodzenie życia, na ból i cierpienie.

Dzieje się tak dlatego, że w pewnym momencie jakiegoś nieoczekiwanego zdarzenia wywołujące silne emocje, nasz umysł dla naszego zdrowia psychicznego chowa głęboko powstałe emocje w naszej podświadomości. Po pewnym okresie zakopany lęk wraz z innymi emocjami czyni spustoszenia, a inny nowy lęk pilnuje, abyśmy do tych zdarzeń nie chcieli ponownie wejrzeć.

Każdą terapię zaczynam angażując swoją siłę woli do pokonania dwóch lęków. Jeden lęk pokonuję przed ponownym wejściem do zdarzenia, które wywołały silne emocje nie do przeżycia.  Drugi lęk pokonuję przed zmianą życia. Mimo świadomości, że po uwolnieniu lęku nastąpi zmiana pozytywna, to i tak lęk nie odpuszcza.

W takich sytuacjach przypominam sobie, jakie zdarzenia miały miejsce w przeszłości, wywołujące takie uczucia, których się boję.  Najczęściej idąc od zdarzenia do zdarzenia, znajduję źródło w okresie wczesnego dzieciństwa. Kiedy zdarzenie widzi się ponownie oczyma dorosłego, to prawda okazuje się zupełnie inna. Jako dziecko miałam prawo sobie nie poradzić z emocjami, lub widzieć zdarzenie w złym świetle, ale teraz po wielu latach są one dla dorosłego absurdalne, czasem niedorzeczne przekonanie zbudowane na takim samym niedorzecznym lęku, niestety, ale prawdziwym i ogromnym.  

I tak na przykład, jak wpadłam do gotującego kotła z obierkami ziemniaków, to byłam pewna prze 60 lat, że ojciec najpierw mnie po tyłku wlał, a dopiero potem poszedł zadzwonić po pogotowie. Miałam z tego powodu ogromne poczucie winy i uważałam, że słusznie najpierw otrzymałam lanie, nim otrzymałam pomoc. Podczas podróży w czasie do momentu zdarzenia, zobaczyłam, że Ojciec otrzepuje mnie z przyklejonych mokrych i gorących obierek, a wypadek absolutnie nie wydarzył się z mojej winy.

Za każdym razem po zweryfikowaniu zdarzenia, emocje zablokowane same się uwalniają, a ja przez pewien okres nie mogę się nadziwić, że przekonania zbudowane przez małą dziewczynkę, rządziły moim dorosłym życiem.

O tym, że tak działają przekonania wiedziałam wcześniej z książek i doświadczeń innych osób, ale co innego znać teorię, a co innego samemu o tym się przekonać.

 „Patrz, na swoje emocje, a raczej odczuwaj je w swoim ciele. Jeżeli jest oczywisty konflikt między nimi, a tym co pojawia się w umyśle – myśl będzie kłamać emocja powie ci prawdę.” – Autor Eckhart Tolle

Po odsłonięciu zakopanych emocji, zawsze okazuje się, że ponowne zdarzenie widzę zupełnie w innym świetle. Uświadomienie tego faktu powoduje, że toksyczny lęk wraz z innymi emocjami uwalnia się, a ja czuję niesamowitą lekkość i przypływ dużej energii.

Na to samo zdarzenie wykonuję czasem kilka podróży uczuciowej w czasie, w pewnych odstępach czasowych, bo jednorazowo uwalniają się tylko dwie emocje, czasem trzy. Najczęściej w jednym zdarzeniu jest wiele aspektów i zablokowanych wiele emocji.

Niektórzy twierdzą, że na pewne zdarzenie już terapię robili i nie chcą ponownie do tego zdarzenia wracać i to jest duży błąd. Dowodem na to, że nie odblokowali wszystkich emocji, jest niechęć do ponownego wejrzenia w przerabiane wcześniej zdarzenie.

Obecnie nie oczekuję jak dawniej, jakie po ekscytującej emocjonalnej podróży, w której coś zweryfikowałam, co zmieni się w moim życiu. Polegam na faktach i prawdzie, a ona zawsze zmienia na lepsze.

Delektuję się przypływem nowej energii i odczuwaną radością. Poddaję się całkowicie przeżywanym uczuciom i sile natury.

Irena

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *