Szukanie pomocy przed wznową

 Do dnia dzisiejszego nie wydano mi  medycznego udokumentowania, że nie mam już komórek rakowych, bo nie mogą tego stwierdzić. Z punktu widzenia medycznego mam tylko długą remisję. To też jedna z przyczyn, że  przy większych jakichś dolegliwościach  od razu lekarze podejrzewali, że może być wznowa. Po przykrych  następnych przeżyciach  z powodu strachu przed   wznową   wiedziałam  już, że to nie przelewki , sama sobie nie poradzę.  Lekarze z leczenia raka  wycofali się w tym sensie jak ja to rozumiem.  Bo dla lekarzy  zapisywanie środków przeciwbólowych  też jest leczeniem,  w moim rozumieniu leczenie jest wtedy kiedy podają  mi  skuteczne leki na daną chorobę. Według mnie zakończono moje leczenie  po   informacji , że wyczerpano już na mojego raka   wszystkie skuteczne    środki,  jednocześnie  informując   że wznowa  nieunikniona.  Mogę  się spodziewać nawrotu raka  w każdej chwili , bo bezsilność lekarzy już znam i na tym polu nie mam czego  oczekiwać.  Abym nie miała złudzeń poinformowano mnie jeszcze , że  badanie  PET  w mojej sytuacji nie ma sensu, bo mimo dobrego wyniku , następnego dnia rak może dać znać o sobie , badanie TK jest wystarczające.  Najgorsze, że taka niepewność w strachu może trwać całe miesiące , a nawet  przy długiej remisji lata.  Każde przeziębienie, ból głowy lub inna niedyspozycja dla mnie może być oznaką , że rak ruszył do ataku. Nie wiadomo co lepsze, czy długie czekanie na to co nieuniknione, czy lepiej  aby stało się to szybko i po strachu.  Często zadawałam sobie i w modlitwach pytanie, czy śmierć nie byłaby dla mnie wybawieniem?  To , że  człowiek dla uniknięcia lęku zrobi dużo więcej niż dla spokoju, czy przyjemności, daje  realną szansę   szybkiego ściągnięcia  lękiem oczekiwaną wznowę, tylko nie wiadomo kiedy?  Oczekiwać w lęku, strachu na coś nieuniknionego , jest niewyobrażalnie ciężko, trudne do opisania,   dla mnie była to istna tortura. Dla innych i bliskich udawałam normalne życie. Po pokonaniu lęku przed śmiercią , pogodzona  że niedługo mogę już odejść,   częściej myślałam co jest po tamtej stronie  niż o życiu.  Byłoby  nie najgorzej ,  gdyby nie  wzmógł się potężny żal zostawienia wszystkiego w doczesnym życiu. Nie zobaczyć swoich wnuków , zostawić niedokończone sprawy, tematy , nie zrealizowane marzenia. Myśl o śmierci była z jednej strony wybawieniem od lęku przed rakiem, a z drugiej strony potężny żal przepełnia serce i gorycz z powodu jak gdyby  niedokończonego życia. Mam tyle jeszcze do zrobienia , przepadło  tyle planów na dalsze życie ,  tak  mi trudno pogodzić się z rezygnacją tego wszystkiego. Ten żal  przepełniony goryczą został odsłonięty   usuniętym lękiem przed śmiercią, czego  wątroba już nie wytrzymywała tego wszystkiego i dawała znać o sobie, co było dla raka łatwym i łakomym kąskiem. Nie zdziwiła mnie diagnoza znanej terapeutki  , że dla mnie zagrożeniem życia już nie są płuca tylko wątroba.  Przypomina  to stare ludowe przysłowie „ cokolwiek nie zrobisz to d…a z tyłu.  Nie chcąc  czekać z założonymi rękami  na powrót raka, z uporem maniaka szukałam  nadal pomocy poza służbą zdrowia. Moja wiara w modlitwę była dość mocna, ale nie na tyle by nie wierzyć we  wznowę.   Pracując ze swoimi emocjami  miałam  pewność , że  albo lękami przy pomocy lekarzy ściągnę wznowę na  pewniaka,   albo  się przekonam , że już jestem od niego całkowicie  wolna.  Właściwie z tymi niepotrzebnymi , a może potrzebnymi  lękami o wznowę,   być może  powinni walczyć moi lekarze , ale niestety nie mam na to wpływu. Mam wpływ na swoje lęki i mogę coś z tym zrobić.   Naprawdę to tylko pacjentowi i jego rodzinie zależy na zdrowiu chorego. Od zdrowego pacjenta, lekarz Rodzinny, ani inny  z żadnej specjalności nie ma żadnych profitów. Od wyleczenia  lekarzowi  nie płacą, tylko od leczenia bez względu na efekty ,  a chory gdzie pójdzie?  Wiadomo do tego samego lekarza, który z choroby nie wyleczył, że lek nie zadziałał?  To też nie wina lekarza,  zawsze jest wina  tylko  chorego, dlatego  traci zdrowie  i pieniądze i jeszcze musi mu wieżyc,  czasem dziękować, że łaskawie przyjął,  bo chory potrzebujący pomocy  jest na łasce i niełasce służby zdrowia. Nie twierdzę, że nie ma wspaniałych lekarzy zasługujących na najwyższe uznanie, ale w tych trybach naszego chorego  medycznego systemu musi się dostosować do tych trybików każdy , aby jakoś funkcjonować.

Nikt nie prowadzi statystyk ile jaki lekarz wyleczył z choroby  prowadzonego pacjenta , bo po co? Różne zrzeszenia, media walczące z rakiem  mało interesują się chorymi którzy wyszli z choroby. Dziwne,  jak można walczyć z czymś nie interesując się pozytywnymi efektami?  Wyleczeni nie przynoszą profitów  nikomu. Choroby dają zyski farmacji i lekarzom, a cierpienie jest medialne i wszyscy są z takiego układu zadowoleni dopóki nie zachorują na raka.  Za komuny z niedowierzaniem słuchałam lekarzy, że chorzy   chcą się leczyć, ale nie chcą z choroby się wyleczyć, z różnych powodów.  Jedną z przyczyn takiego zachowania była redukcja pracowników w zakładach pracy,  dla wielu rozwiązaniem była renta  chorobowa. Niebawem tą gonitwę króliczka , aby go nie dogonić przejęli  jak widać  i słychać lekarze  ,  oczywiście z innych ze znanych  powodów .  Z tego co rozmawiam z chorymi, to dość powszechnie  praktykują straszenia  pacjenta każdą  chorobą, że to niby  dla dobra pacjenta , a tak naprawdę  chodzi o zyski z farmacji.  Ogromne kolejki do lekarzy różnych specjalności , są wymowne i  mówią same za siebie.  Jeszcze chirurdzy z udanych operacji może  się cieszą,   chociaż  przysłowie ludowe powiada,  że  „operacja się udała , tylko pacjent zmarł „

Poszukując  pomocy szybko  natrafiłam na wiadomość, że do Szczecina przyjeżdża  Irena Polkowska Rutenberg   prowadzić  warsztaty Radykalnego Wybaczania Plus i Wyzwalania Wewnętrznego Artysty, bliska współpracownica Colina C. Tippinga  autora  książki Radykalne Wybaczanie i twórcę ARW. Jej przyjazd był nawet raz  podany w dzienniku TV w TVN  jako nowość w dziedzinie terapeutycznej . Zapisałam się na  warsztaty bez problemu na 11.02. 2006 r. Czekałam na to spotkanie  z niecierpliwością , aczkolwiek trochę z niepokojem  przed nieznanym, jednak czułam, że otrzymam tam oczekiwaną pomoc .  Przeczucie   mnie nie zawiodło.    Irena

„Droga do wolności prowadzi przez wybaczenie. Możemy nie umieć, lub nie chcieć wybaczać, ale jeśli jesteśmy gotowi to uczynić , mamy szansę zacząć proces uzdrawiania siebie” – Louise L . Hay

„ Poprzez symbiozę między nosicielem i wirusem , ten ostatni uczy się przekazywania nosicielowi myśli, mających na celu przedłużenie egzystencji wirusa, czyli np. zapobiegając poddaniu się kuracji, która może go unicestwić „  – Vianna Stibal

 

5 myśli nt. „Szukanie pomocy przed wznową

  1. eebest8 back

    „I was recommended this website by my cousin. I am not sure whether this post is written by him as nobody else know such detailed about my trouble. You’re amazing! Thanks!”

    Odpowiedz
  2. Karren Bessemer

    Someone essentially help to make seriously posts I would state. This is the very first time I frequented your website page and thus far? I surprised with the research you made to make this particular publish incredible. Magnificent job!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *