Witam, tym blogiem chcę dać nadzieję tym co tej nadziei potrzebują w walce z nowotworem. Wygrałam walkę ze złośliwym rakiem płuc 10 lat temu, a jeśli mnie się udało to i każdemu może się udać, swoim przykładem chcę przekazać, że raka płuc można pokonać, dzielę się swoim doświadczeniem, ze spotkaniem z nieuleczalnym rakiem, wybaczaniem, nowym życiem po raku, pokochanie siebie i byłego raka.
Zaraz po diagnozie na słowo rak truchlałam ze strachu, już nie ze słyszenia wiedziałam że to ‘’demon’ ’ śmierci i cierpienia, ale doświadczam na własnej skórze i umyśle. Unikanie tematu o nowotworach żadnej ulgi mnie nie przynosiło. Wmawianie sobie, jestem zdrowa, będzie dobrze też mnie nic nie dawało, bo cierpienie czułam coraz większe. Jest takie przysłowie ludowe, że nie taki diabeł straszny jak go malują i ja tego doświadczyłam przyglądając się bliżej rakowi w swoim wnętrzu tak bardzo że aż go słyszałam jak dobrze mu było i jak opadał z sił i jak zdychał.
Swoje doświadczenie na drodze do wyzdrowienia skrupulatnie zapisywałam, bo miałam potrzebę z kimś się podzielić, a wstydziłam się najbliższych, więc przelewałam na papier, który wszystko bez oceny przyjmuje. W ten sposób, przez moje nieudolne bazgroły pamiętnik stał się w tym okresie moim przyjacielem, przyjaciółką, a teraz na tym blogu chcę wszystko ujawnić.
Pokonałam złośliwego raka płuc z przerzutem do węzłów chłonnych, lekarze nie rokowali żadnych szans na życie dłuższe niż pół roku, a ja żyję 10 lat i mam się dobrze. Zabrzmi to niewiarygodnie ale ja poprzez emocje, znalazłam u siebie przyczynę raka co zaowocowało rozstaniem z nim i pewność, że już nigdy nie powróci.
Doświadczenie to, tak jak potrafię szczerze z pamiętników opisuję, bo może ktoś z mojego doświadczenia skorzysta w pokonaniu lęku przed życiowymi zmianami, w pokonaniu raka, czy innej choroby.
Chcę też przekazać swoim doświadczeniem, że rak, to nie tylko ‘’demon” śmierci i cierpienia, ale daje tez coś pozytywnego, dobrego.
Na tym blogu nie chcę się skupiać na cierpieniu, jednak pisząc o raku jest to nieuniknione. Przekażę co pozytywnego rak płuc wniósł w moje życie, jak go polubiłam, moje rozstanie z nim, opiszę o swojej nowej ścieżce życia i cudownych różnych przemianach.
Przykre jest to, że nie dokonałam przemian wcześniej, tylko dopiero rak zmusił mnie do wewnętrznej pracy nad sobą, bo sama od siebie na tą nową ścieżkę życia nie weszłam i nie doświadczyła tych nowych cudownych przygód, bo nikt mi wcześniej nie powiedział, że to jest możliwe i takie cudowne. Zmieniając w swojej świadomości destruktywne przekonania, uwalniając się od lęków doświadczam ciągle nowych zmian polepszających zdrowie i życie. Zaskoczyło mnie to, że uwalniając zablokowane emocje, moje życie również zmienia się na lepsze.
Cieszę się, że ten proces u mnie trwa, bo dzięki temu jestem coraz zdrowsza, silniejsza mimo spustoszeń które uczynił rak, chemia, radioterapia i upływ czasu, czuję się zdrowsza i młodsza.
Kontrolę uczuć warto praktykować, bo skutkuje lepszym zdrowiem i życiem, które serdecznie polecam.
Irena
It’s amazing to visit this web site and reading the views of all colleagues concerning this article,
while I am also zealous of getting knowledge.
You might be so cool! I do not believe I’ve read a single
thing similar to this before. So good to discover someone with some original thoughts
on this material. Really.. thanks a lot for starting this up.
This site is a thing that is needed on the web, someone with a bit of originality!
Hi my friend! I want to say that this article is awesome, great written and include almost all vital infos. I’d like to see more posts like this.
Pani Ireno, dziś trafiłam na pani bloga, szukając nadziei i „dobrych” przykładów w walce z rakiem płuca. U mnie stwierdzono, po rtg guz w prawym płucu wielkości mandarynki. Jutro odbieram wynik PET, który roztrzygnie o ew. operacji lub leczeniu chemicznym. W oczekiwaniu na termin PET i wynik (łącznie 3 tygodnie) przystąpiłam do realizacji programu Simontona dla osób chorych onkologicznie – zakładając, że „tanio skóry nie oddam”, chcę poznać i zmienić to co było złe w moim dotychczasowym życiu i tym samym pozbyć się choroby. Wierzę że jest to możliwe, czego znakomitym przykładem jest Pani historia. Dziękuję pani serdecznie za tak wymowny i budujący przekaz, za poświęcony czas i przekazanie tak trudnych i intymnych przeżyć dla dobra drugiego człowieka. Z wyrazami szacunku.
Witam
Znam program Simontona, dla mnie był bardzo pomocny na drodze do zdrowia i serdecznie polecam, a właściwie tylko jak najbardziej wspieram, bo już Pani ten program wciela w swoje leczenie. Ważne aby zmienić styl życia, bo wówczas komórki rakowe w nowym środowisku słabną, według Bruce Liptona zmiana środowiska może doprowadzić nawet do zniszczenia komórek rakowych. Cieszę się, że jest Pani na drodze do wyzdrowienia i szczerze serdecznie wspieram modlitwą i trzymam kciuki.
I really like your writing style, excellent info, regards for posting :D.
Dziękuję. Pozdrawiam
Dzien dobry.Moj krewny zaczyna walkę z rakiem pluć.Proszę mi powiedzieć jak rozpocząć,co dalej.
Witam. Moim pierwszym krokiem była akceptacja raka, orientacja ile według lekarzy zostało mi życia i następnie podjęcie decyzji, idę na przetrwanie i uśmierzanie bólu, poddaję się leczeniu tylko według uznania lekarzy, czy podejmuję walkę z rakiem wszystkimi znanymi i dostępnymi mi środkami – jak pisałam na blogu; podjęłam walkę z lądu, morza i powietrza. Drugim krokiem było poszukanie w książkach, Internecie i u lekarzy co rak lubi, a czego najbardziej nie znosi. Według mojej wiedzy okazało się, że nie lubi u chorego radości takiej od serca i nie lubi jak chory jest aktywny, / choroba nie lubi ruchu/ Długimi spacerami inhalowałam w sposób naturalny płuca/ Czasem podpierałam się ścianą, bliską osobą, ale chodziłam i jak naj mniej leżałam. Receptą na spokój okazała się modlitwa, medytacja, i najbardziej co mi dawało dużo sił mimo dużego osłabienia organizmu to radykalne wybaczanie/było to też uporządkowanie swojego życia, by bez lęku przejść na drugą stronę. Podkreślam, że mimo wszystko nie rezygnowałam walki z rakiem. Przyjmowanie chemii traktowałam na dawanie sobie czasu do walki z chorobą. Pozdrawiam i życzę dużo sił i wytrwałości na drodze do zdrowia.
Wiele tysięcy osób odnajdując przyczynę swojego raka uwolniło się od niego. Ja idąc za ich przykładem , wykonałam pracę ze swoimi emocjami , odnalazłam przyczynę swojego raka i doświadczyłam jak wielu cudu uzdrowienia 11 lat temu , czego z całego serca wszystkim chorym życzę. Irena
Dała mi Pani nadzieję, że i mój najdroższy Tatuś będzie zdrowy…Ma już 2 wznowę raka płuc…Wierzę w cud Pana Boga!! Dziękuję za nadzieję!! W tych dniach przeczytam Pani bloga!
z pozdrowieniami
dorota
Nadzieja , to motywacja do działania. Mój blog ma sens, ale praca musi zostać wykonana.
Cuda zdarzają się codziennie, ale trzeba wykonać pewna pracę , którą należy zrobić osobiście.
Jak jest motywacja , a za tym działanie nad odnalezieniem przyczyny raka , to wówczas może zdarzyć się cud.
Mam nadzieję, że Pani kochany Tata ma odpowiednią motywację do działania , znajdzie przyczynę powstania swojego raka i wówczas cud może stać się faktem , czego Pani Tacie serdecznie z całego serca życzę.
Pozdrawiam serdecznie Irena