Z grupą uczestników Uniwersytetu Trzeciego Wieku pokonałam ponad 9 tysięcy kilometrów w 10 dni, jadąc do Portugalii z Polski przez Niemcy, Francję i Hiszpanię zahaczając nawet o Belgię.
Urzekły mnie domy w wydrążonych jaskiniach z pięknie obudowanym wejściem. Wewnątrz są duże przestrzenie ładnie wykończone.
Mimo naszego wieku zafascynowani ciekawością, oraz pięknem uroczych miejsc nie czuliśmy spuchniętych nóg i obolałych kręgosłupów, oraz wszelkich niedogodności podróży.
Na wszystkich uczestnikach zmęczenie pokrywał uśmiech, radość i wszyscy do końca wycieczki naładowani byli dużą energią.
Za skromne emerytury chcieliśmy zwiedzić jak najwięcej, dlatego o luksusach nikt nie marzył, ale i tak w Portugalii w hotelu przyjęto nas prawie po królewsku.
Na turystycznym szlaku nie było łatwo, chwilami nawet ciężko. Aby zwiedzić jak najwięcej atrakcyjnych miejsc, na wypoczynek w hotelach przeznaczaliśmy tylko minimum konieczne na przespanie się, prysznic i ciepły posiłek. Większość czasu spędzaliśmy w autokarze, by odwiedzić atrakcyjne miejscowości w Portugalii i południowej Hiszpanii.
Nim z Polski dojechaliśmy do pierwszego hotelu na Costa Brava spędziliśmy w autokarze non stop 30 godzin śpiąc w nim i spożywając posiłek, by następnie po sześciu godzinach wypoczynku ponownie udać się w dalszą podróż do Portugalii.
Nie jestem w stanie wymienić wszystkich uroczych odwiedzanych miejsc, ale w mich oczach i sercu na zawsze pozostanie piękno, którego żaden aparat fotograficzny, ani pisane słowa nie są wstanie tego piękna wyrazić, ani opisać.
Cudowne było to, że problemy zdrowotne i inne zostawiliśmy gdzieś daleko w tyle i podczas całej podróży przebywaliśmy w chwili obecnej tu i teraz, nie było czasu myśleć o przeszłości lub przyszłości. Uważam, że właśnie dlatego wstępowały w nas siły i nasze organizmy mimo podeszłego wieku szybko się regenerowały. Natomiast w domu otaczając się super wygodami nasze spuchnięte nogi, nadwyrężone serca, płuca i obolałe kręgosłupy wymagałyby dłuższego wypoczynku, a nawet specjalistycznej pomocy.
Nie mogę się nadziwić, że bez oznak duszności, z opuchniętymi nogami pokonywałam wejście pod górę i schodami w upałach powyżej 30 stopni łatwiej, niż kiedyś będąc o wiele młodsza. Muszę nadmienić, że inni seniorzy również chodzili niczym harcerki i harcerze i nikt się nie żalił, że coś mu dolega.
Dla duszy i zdrowego ciała zachęcam do wyjścia z domu na szlaki turystyczne bez względu na wiek.
Irena