Koktajl mleczny- czyli jak zrobić w domu posiłek zastępczy.

Dieta podczas chemioterapii – czyli jak zrobić samemu w domu posiłek zastępczy.

W 2004 roku, gdy zaczęła się nasza przygoda z rakiem, na rynku nie było preparatów zastępujących posiłki. Teraz za to są dostępne, nawet je reklamują w telewizji. Za to ich cena nie zachęca do zakupu. Dlatego nawet i dziś warto pomyśleć o zrobieniu takiego posiłku samemu w domu.  Już wtedy miałam świadomość, że dieta i odżywianie się chorego ma bardzo istotny wpływ na jego kondycje fizyczną. Jak ma walczyć organizm z chorobą? Gdy sam ledwo funkcjonuje. Do tego w czasie choroby szczególnie takiej jak rak, chory boryka się z depresją, napadami lęku, jedzenie jest ostatnią rzeczą, o której pomyśli. Nie będzie miał na to ani ochoty, ani chęci. Na pewno nie skupi się na zrobieniu sobie wartościowego posiłku – to już rola rodziny. Mi nawet ciężko było namówić Mamę by cokolwiek zjadła. Łatwiej jej było coś wypić niż zjeść. Dlatego postawiłam na soki i koktajle.

O sokach z warzyw i buraka pisałam w poprzednim poście.

Dlaczego warzywa i owoce?

Męczenie chorego piciem soku, a nie tabletką z witaminami i minerałami? Tak łatwo dostępne na rynku, chętnie nam podawane i reklamowane przez przemysł farmaceutyczny polecane przez lekarzy.

Już zapomnieliśmy, że zanim na rynek weszły antybiotyki i preparaty chemiczne lekarze z powodzeniem leczyli choroby aktywując ludzki organizm do samodzielnej walki z chorobą.  Postęp techniczny spowodował to, że z jednej strony nieuleczalne stało się uleczalne, a z drugiej strony zachłyśniecie się tą wiedzą spowodowało, że zapomnieliśmy o zdolnościach samo leczenia naszego organizmu i tak dziecko zostało wylane razem z kąpielą. Zapomnieliśmy o samym chorym o jego zdolności do samo regeneracji, o naturalnych mechanizmach obronnych ludzkiego organizmu. Zamiast je stymulować i im pomagać zabijamy je, bo łatwiej podać tabletkę.

Umiejętnym odżywianiem można wpłynąć na działanie organów wewnętrznych, poprawić ich prace, ułatwić usuwanie toksyn z organizmu, stymulować nasz układ odpornościowy do walki. Na tych zasadach opiera się wiedza medycyny wschodu. Właściwe odżywianie powoduje, ze organizm zmobilizuje wewnętrzne rezerwy organizmu do walki z chorobą, włączając awaryjny system obronny.

Normalne funkcjonowanie układu immunologicznego człowieka zależy od ilości wolnych rodników w organizmie. Wolne rodniki są warunkiem procesów biochemicznych, a z drugiej strony, jeśli jest ich za dużo mogą działać destruktywnie na komórki. Najważniejsza jest równowaga, doprowadzenie wolnych rodników do poziomu niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania organizmu, bez możliwości ich działania destrukcyjnego.

Z uwagi na to, że procesy destrukcyjne w komórkach mają charakter utleniania substancje, które hamują proces powstawania wolnych rodników i unieszkodliwiają je, nazywane są antyoksydantami (przeciwutleniaczami). Do tej grupy należą witaminy i minerały. Do najbardziej aktywnych antyoksydantów zalicza się Wit E (tokoferol), i oczywiście najbardziej znana Wit C.

To nasz organizm najlepiej wie ile potrzebuje pobrać ich z pożywienia, powinniśmy dać mu tą szansę i je dostarczyć razem z pokarmem. Dlaczego nie w tabletce?

  1. Bo po pierwsze podanie czegoś w łatwo przyswajalnej formie może spowodować, że nasz organizm pobierze tego więcej niż potrzebuje.
  2. Po drugie obok tych substancji tabletka zawiera środki zbędne, które obciążą nam nasze nerki i wątrobę. Gdy jesteśmy zdrowi nie ma to znaczenia, ale przy chemioterapii ma to ogromne znaczenie. Nasza wątroba i nerki już i tak są bardzo obciążone, muszą przerobić i wyrzucić z nas całą tą chemię, którą dostajemy w kroplówce. Dostarczanie jej jeszcze większej pracy z zewnątrz, może być przysłowiową kroplą, która spowoduje przelanie się dzbana.

Dlatego starałam się unikać w diecie wszystkiego, co mogło obciążać prace wątroby i nerek. Dodatkowo naczytałam się, że sztuczne witaminy i minerały dodatkowo karmią raka.

  1. Tabletki, nie wypełnią nam jelit treścią pokarmową. Praca jelit jest bardzo ważna i to od brzucha tak naprawdę zaczynamy zdrowieć. Soki trawienne, enzymy i tak organizm będzie produkował. Jeśli jelita będą puste to negatywnie odbije się to na całym organizmie. Enzymy zniszczą nam nasze kosmki jelitowe, jelita zaczną się zapadać i powrót do pełnej ich sprawności po okresie głodówki na pewno będzie długi. Jak to przecież głodówki są zalecane dla zdrowia? Może ktoś zapytać? Tak, ale przy przejedzeniu, gdy nasze jelita są zabite treścią tak, że nie mogą już przez naturalny ruch jelit przesuwać pokarmu. Wtedy oczyszczająca głodówka wpłynie na poprawę naszej kondycji. Przy wyniszczeniu organizmu przy raku nie jest to wskazane.

Kiedyś przeczytałam na jakieś ciężarówce takie mądre zdanie: Wszystko, co masz w domu zostało przywiezione ciężarówką.

Pamiętajmy, że wszystko, co dostarczyliśmy do naszego organizmu zostało przetransportowane przez nasze jelita. Jeśli zepsujemy naszą ciężarówkę, inna nie dowiezie nam niezbędnego towaru. My mamy do dyspozycji tylko jedną ciężarówkę dbajmy o nią. Pozostawienie jelit pustych wystawienie ich na działanie soków trawiennych jest jak jazda samochodem po bezdrożu. Może się uda, a może nie. Jeśli poprzecieramy opony już dalej nigdzie nie pojedziemy nawet z lekkim ładunkiem. Dbajmy o to by chory miał wypełnione jelita. Czym? Polecam koktajle mleczne, kisiel, zupkę.

Dlatego witaminą i minerałom w tabletkach powiedziałam – nie, dziękuje.

To spowodowało, że zaczęłam szukać innych możliwości dostarczenia witamin i minerałów dla organizmu bez obciążania wątroby, a z możliwością wypełnienia jelit treścią pokarmową. Tak wpadłam na pomysł, że najbardziej przebadane i pewne na rynku są produkty dla niemowląt.  Właśnie ze wglądu na to, że niemowlęta mają jeszcze niewykształcony do końca układ trawienny produkty przeznaczone dla nich są wolne od konserwantów i innych środków, które nie obciążałyby prace wątroby i nerek a stymulowały prace jelit. Tak wpadłam na pomysł by robić mamie koktajle mleczne z mleka modyfikowanego dla niemowląt do 1 roku życia.

Zawierają one wszystkie niezbędne witaminy i minerały. 100 ml tego mleka to około 70 Kcal. W zależności od producenta oczywiście. Zawartość soli i minerałów jest wypisana w tabelce z tyłu każdego opakowania. Łatwo możemy zwiększyć kaloryczność takiego posiłku zwiększając ilość miarek na 100 ml wody. Z tyłu opakowania też jest instrukcja jak przygotować mleko dla dziecka.

Przykładowa instrukcja z opakowania zawiera informacje np:

dziecko 7 m-cy  i powyżej – zaleca się 7 płaskich łyżek na porcje (210 ml).

100 ml =90 ml wody +3 płaskie łyżeczki miarki =68 kcal

1 płaska łyżeczka=23 kcal.

W każdym opakowaniu jest miarka.

Skoro 1 płaska łyżeczka zawiera 23 kcal – a my chcemy uzyskać posiłek zawierający 300 kcal,

(średnia ilość kaloryczna obiadu), obliczmy:

300/23=13

Wyszło mi że na szklankę (ciepłej przegotowanej) wody 200ml powinniśmy dodać 13 płaskich łyżek miarki.

Opakowanie 350g takiego mleka dla niemowląt kosztuje średnio 20 zł. Opakowanie wystarczy na przygotowanie około 5 posiłków zastępczych zawierających 300 kcal. Koszt jednego to około 4 zł.



Do dzieła. Jak to zrobić ?To bardzo proste:

 

Odmierz szklankę (ciepłej przegotowanej) wody 200ml. Wlej do słoika, do którego masz szczelną zakrętkę.

 

 

 

 

 

Do tak przygotowanej wody powinniśmy dodać 13 płaskich łyżek miarki proszku mlecznego, by uzyskać 300 kcal w koktajlu. W wersji odchudzonej dodajemy 7 miarek, wtedy posiłek będzie miał 150 kcal.

 

 

 

 

 

By nie mieć grudek ja wlewałam ciepłą przegotowana wodę i mleko modyfikowane dla niemowląt do słoika, zakręcałam go i trzęsę jak szeikerem. Minuta i koktajl gotowy i ani jednej grudki.

Tak uzyskamy koktajl, który z powodzeniem zastąpi posiłek choremu.

W wersji de lux możemy dodać do niego zmiksowane owoce np: truskawki, brzoskwinie, banany lub jeśli ktoś woli kakao. Wszystko zależy co lubi nasz chory. Bawiąc się smakami możemy urozmaicić dietę chorego by smak koktajlu mu się nie znudził.

 

 

 

 

 



Wersja de lux koktajlu:

 

 

Do tej wersji ja użyłam banana.

Potrzebny też będzie mikser.

Zmiksowałam kawałki banana z odrobiną wody, by gotowa masa nie była za gesta. Tak przygotowany mus dodajemy do wcześniej przygotowanego mleka. Uwaga: Przy innych owocach nie dodajemy wody.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeszcze raz trzęsiemy słoikiem by się wszystko wymieszało.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I gotowe. Smacznego!



Możemy też pododawać tak przygotowane mleko do innych produktów np. do budyniu zamiast normalnego mleka.  Jeśli chory lubi budyń, a nie przepada za koktajlami to rozwiązanie gotowe. To świetny pomysł na wzbogacenie diety. Nasz chory zjada tylko budyń, a my jesteśmy spokojni, że dostarczyliśmy mu nie tyko odpowiedniej ilości kalorii, ale też witamin i minerałów w naturalnej przyswajalnej formie, bez obciążania wątroby.

Jak często? Taki koktajl chory powinien wypić, chociaż raz dziennie. Jeśli lubi i jest mocno wychudzony można mu podawać go dwa razy dziennie.

Tylko uwaga! Mama po wprowadzeniu posiłków zastępczych zaczęła tyć. Na początku to było nawet wskazane, bo choroba strasznie ją wyniszczyła i była bardzo wychudzona. Gdy zaczęła wracać do swojej wagi to się cieszyła, tym bardziej, że wszyscy jej znajomi ze szpitala, co też mieli raka chudli. Gdy uzyskała swoja normalną wagę, musiałam odchudzić koktajl by nie przesadzić w drugą stronę.

Wtedy wypijała już tylko jeden dziennie koktajl odchudzony o połowę. Ilość płynu dodatek owoców została bez zmian tylko ilość miarek mleka zmniejszyłam o połowę. Koktajle stosowaliśmy do momentu aż nie wrócił jej apetyt i nie zaczęła jadać normalnych posiłków, czyli w zasadzie przez cały okres chemioterapii. Te kroplówki odbierały mamie apetyt i chęć do jedzenia. Wszystko miało dla niej posmak chemiczny, sztuczny. Te koktajle w tym okresie bardzo nam pomogły.

Pozdrawiam wszystkich z miłością.

Aga

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *