Musimy popełniać błędy, zanim staniemy się fachowcami, unikanie ich doprowadza do wewnętrznego stresu, a w konsekwencji do poważnych chorób. A. Loyd pisze, że niemal wszystkie choroby mają jedną przyczynę – STRES!
Jak uważacie, czy myśli, które przychodzą same, to pojawiają się dla naszego dobra?
Niekoniecznie tak jest, czasem pojawiają się po to, aby utrudnić rozwiązanie nurtującego nas problemu, a czasem po to by zagłuszyć poczucie winy, jeśli z różnych powodów unikamy zrobienie czegoś ważnego.
Jacek, aby otrzymać lepiej płatną pracę miał zdać egzamin uprawniający do pracy na dużych dźwigach. Kiedyś na nich pracował, ale to było dawno i musiałby sobie wiele rzeczy przypomnieć. Najpierw pytał się znajomych, którzy na dźwigach pracują, potem jeszcze szukał wiedzy teoretycznej w Internecie i książkach. Ciągłe wymuszanie myśli na trudny dla niego temat spowodowało całkowite przymulenie i chodził jakby był niewyspany. Mimo zdobytej wiedzy, to i tak bał się egzaminów do tego stopnia, że w ogóle na nie poszedł. Myśli z tym związane były tak bardzo bolesne, że aby je zagłuszyć musiał oglądać bardzo drastyczne filmy, lub coś innego o drastycznych tematach. Dopiero okropny widok sprawił, że przestał myśleć na chwilę o stracie lepszej pracy bo zwyczajnie silniejszy stres wyparł mniejszy, a do każdej emocji są przyklejone takie same myśli.
Czy myślicie, że Jacek poradził sobie fajnie z niechcianymi myślami? Otóż nie! Do dużego już i tak stresu, dorzucił jeszcze silniejszy. Złe zarządzanie myślami w konsekwencji doprowadziło organizm do takiego stresu, że skończyło się wylewem mimo jeszcze bardzo młodego wieku.
Dla mnie takim niechcianym wysiłkiem była nauka , bardzo mnie to męczyło, od zawsze do nauki musiałam się najpierw zmuszać, ale jak się już czegoś nauczyłam, to zaczynałam myśli na ten temat lubić i temat wokół tego czego się nauczyłam stawał się przyjemny, bo ja tak mam, a jak jest to u Was?
Przecież jeśli czegoś chcemy się nauczyć, to kiedyś musimy zacząć to robić, a początki zawsze są trudne, wówczas popełniamy błędy, a one nam tak naprawdę mniej nam szkodzą niż ich unikanie.
Pozdrawiam
Irena