Jesteśmy częścią natury, oraz obowiązujących jej praw i to jest piękne.
Jak myślicie, czy postępujemy zgodnie z prawami natury, czy wręcz przeciwnie?
Na ogół nikt sobie takimi pytaniami głowy nie zawraca, a może czasem warto byłoby, a nawet należałoby, jeśli zależy nam na naszym zdrowiu, a wiadomo, że nie jest wygrane na loterii i ma się tylko jedno zdrowie i jedno życie.
Myśli z uczuciami mają potężną moc, tylko nieznajomość zasad działania powoduje, że zwyczajnie w moc tkwiąca w nas nie wierzymy i nie zastanawiamy się jak tą ogromną siłą zarządzać. Ona i tak zadziała, tylko źle wykorzystana obraca się przeciwko nam.
Ostatnio słyszałam, że człowiek najbardziej się boi tej właśnie ogromnej swojej mocy. Dało mi to do przemyślenia, dlaczego mamy takie lęki?
Mnie taki lęk opanował tak bardzo, że jak zachorowałam na nieuleczalnego raka płuc, to szybciej uwierzyłam, że istnieją cuda, niż że mam w sobie uzdrawiającą moc, w ogóle tym tematem nie zawracałam sobie głowy.
Sprawcą wszystkiego okazuje się, że jesteśmy w schemacie obwiniania siebie i innych, który przyjęliśmy jeszcze we wczesnym dzieciństwie. Jeśli tak nie jest, to dlaczego jak się coś złego przydarzy, to co pierwsze robimy, to automatycznie obwiniamy wkoło innych lub siebie. To moja wina twierdzi nieszczęśliwa Matka po śmierci swojego syna, dlaczego go nie zatrzymałam i pozwoliłam jechać samochodem, bo przecież jak by pojechał później, to nie wpadłby pod pociąg. Ojciec obwinia siebie, że źle wychował córkę i dlatego uzależniła się od narkotyków. Obwiniamy się za to co nam się zdaje, że coś źle zrobiliśmy, obwiniamy też innych i nie zastanawiamy się, że jesteśmy w błędzie.
Nie chcemy widzieć, że najczęściej faktyczną nasza winą może być tylko to, że czegoś nie zrobiliśmy, a mogliśmy zrobić, ale coś nas powstrzymało. Może baliśmy się podjąć ryzyko? A może nie chcieliśmy popełnić błędu?
W gonitwie codzienności, nie zastanawiamy się, że czasem zachowujemy się tak, jakbyśmy byli w „Matrix”, dopiero jak spotka nas coś złego to zaskoczeni zadajemy sobie pytanie, dlaczego mnie to spotkało?
Każdy może i ma prawo zarządzać swoimi myślami i emocjami, tylko dlaczego z tego prawa nie wszyscy korzystają?
Naukowcy odkryli, że najbardziej boimy się swojej ogromnej mocy, dlatego podświadomie skrzętnie ją ukrywamy?
Każdy chce być szczęśliwy, gonimy za nim po świecie, a nie wiemy, że ono jest w nas. Uzdrawiając się z raka płuc, przekonałam się, że uaktywnianie swoich sił jest proste, tylko wymaga dużego wysiłku, może nawet większego niż przerzucanie tony węgla, ale taka jest cena szczęścia, w mojej sytuacji było zdrowia, a to jest ogromne szczęście.
Nieświadomie działamy w schematach, które nie pozwalają widzieć, że to w nas jest moc i siła i jeśli z niej nie korzystamy, to zanika, jak wszystko co jest niepotrzebne. Zgodnie z prawem, siły natury tak działają, że im większy damy wysiłek tym większą dajemy sobie szansę na lepsze życie i tego nie zmieni nikt. Myślenie boli i jeśli nie zmusimy się do nauczenia czegoś, to nie zaznamy przyjemności i wygody, jak na przykład, jeśli nie nauczymy się i nie zdamy na prawo jazdy, to nie zaznamy przyjemności i wygody z prowadzenia swojego samochodu.
Kasi jest wygodnie nie dawać wiary, że myśli mają ogromną moc i na potwierdzenie swojej racji powiedziała mi, że gdyby tak było to w życiu wszystko układałoby się fajnie po jej myśli. Przecież ja często myślę o swoim zdrowiu i szczęściu, że bardzo chcę być zdrowa, tak bardzo, aby szerokim łukiem omijać przechodnie zdrowia i szpitale i że chciałabym mieć męża kochanego, troskliwego, zaradnego.
A co mam? Mam egoistę, który zarabia grosze, w domu nie poczuwa się do żadnych obowiązków, a ode mnie wymaga cudów, ciągle krytykuje, że za mało oszczędzam, nie dbam o niego, o dom i dzieci, mimo, że ja też pracuję. Powinnam już dawno być na zwolnieniu lekarskim, bo coraz częściej budzą mnie bóle pod prawa łopatką albo bóle kręgosłupa i stawy biodra i kolanowe niemiłosiernie dają znać o sobie. Na pocieszenie mam tylko to, że nie nadużywa alkoholu jak mąż sąsiadki z trójką dzieci. Ona to dopiero ma męża, jak ma pieniądze to pije, nie chodzi do pracy tylko się awanturuje. Ona z dziećmi siedzi cicho, aby jej pięścią jeszcze nie dołożył. Też biedna ma skołatane zdrowie, a z urlopu nie korzysta, tylko bierze zapłatę, bo każdy grosz jest jej bardzo potrzebny.
I tutaj jest haczyk! Bardzo chcesz, aby coś się w Twoim życiu zmieniło, ale nie chcesz zmienić siebie. Praw natury nie można oszukać, a tym bardziej zmienić, nie da się nic polepszyć w życiu, nie zmieniając siebie. Chcesz coś osiągnąć małym wysiłkiem, ale niestety zmiany wymagają danie od siebie ogromnego trudu, więc sama przed sobą usprawiedliwiasz zwykłe lenistwo. Tak z ręką na sercu Kasiu, przecież cały czas mówisz o tym, o czym myślisz i według tych myśli kreujesz swoje życie, a myśli skupiasz na tym, co Ciebie trapi. To nad czym się skupiamy, temu dajemy moc, czyli w Twojej sytuacji dajesz mocy temu, czego nie chcesz. Tak naprawdę skupiasz się nad tym co niszczy, więc takie nędzne kreujesz swoje życie, bo takie masz myśli. Gdybyś nie godziła się na męża leniwego egoistę, to byś go nie przyciągnęła.
Więc dlaczego mówisz, że życie nie układa się według twoich myśli? Właśnie dokładnie układasz sobie życie tak jak opowiedziałaś mnie o sobie, bo dokładnie takie jakie masz myśli, skupiasz na tym uwagę i w twoim realu się to urzeczywistnia. Skupiając myśli nad problemami sąsiadów, lub serialowych tragicznych bohaterów, taką tworzymy swoją tragiczną rzeczywistość, czy nam się to podoba czy nie, ale taka jest prawda.
Przez opowiadanie o swoich i innych problemach odczuwamy chwilową ulgę, za którą płacimy gorszym życiem, niestety tak działa prawo natury.
Z takim podejściem jak Kasia zmiany też będą się dokonywały tylko jej problemy urosną w siłę tak dużą jak długo będzie utrzymywała toksyczne myśli na swoich i cudzych problemach.
U mnie i u wielu innych w życiu potwierdziło się nie raz, że prawa natury nam sprzyjają i są w wypraktykowaniu bardziej proste niż nam się wydaje, tylko trzeba dać dużo wysiłku.
Dzięki kontroli myśli i emocji od lat kreuję swoje zdrowie z dużym sukcesem, a skoro mnie się udaje, to może tego dokonać każdy.
Irena