Trudne decyzje

 

 

Mamy prawo do radosnego, szczęśliwego życia, tylko co z tego, jak nie potrafimy z tego prawa korzystać. Nikt nie ma gotowego przepisu na łatwe, udane życie, natura daje nam wszystko, czego potrzebujemy, ale sięgnąć po to i zdecydować co z tym zrobić musimy sami i sami musimy się tego nauczyć.

To jest tak samo jak z ugotowaniem posiłku, wszystko MATKA ZIEMIA daje, tylko trzeba potrzebne produkty pozbierać, złowić, kupić albo wyhodować. Najpierw trzeba wiedzieć jaką potrawę chcemy przyrządzić, według jakiego przepisu, następnie robimy plan i dopiero zabieramy się do przyrządzania posiłku.

Gdy zdobywamy produkty byle jakie, byle szybko i byle jak przyrządzamy, to nie dziwmy się, że potrawa będzie też byle jaka, bez smaku i byle jakiej jakości. Takie potrawy niszczą i trują nasz organizm, ale za to na przyrządzenie jej nie trzeba dawać większego wysiłku. Tak bywa jak staje się najważniejsze, aby było łatwo, prosto, szybko. Z tego powodu chwilowo można poczuć zadowolenie, jeśli nie myśli się o konsekwencjach, jak niszczymy nasz organizm i przyjemność ze spożywania posiłku.

Jedno z praw natury mówi, że jeśli robimy to, co jest łatwe, a nie jest słuszne, to życie mamy   trudne, byle jakie, jak ten byle jak sporządzony posiłek. Jeśli natomiast podejmujemy się sensownego trudu, to życie staje się łatwe i przyjemne.  Pogoda jest taka sama dla kwiatów, cierni i chwastów, to od naszych decyzji zależy czym wypełnimy swoje życie – pełne radości?  Czy cierpienia?

Wygoda, chwilowa ulga gubi, bo kiedy myśli się o wygodzie, to dla wygody zapomina się o ewentualnych negatywnych skutkach, jakim na przykład może być rozczarowanie miłością.

Jak dwoje ludzi naprawdę się kochają, to myśli skupiają na trudzie, czyli o tym co dla tej drugiej osoby mogą zrobić? Zadają sobie pytania z czego mogą dla budowanego wspólnego związku zrezygnować? A w ogóle czy są wstanie dla budowania Rodziny z czegoś zrezygnować?

Osoby będące w schemacie wygody, przy budowaniu Rodziny myślą tylko o tym, co jest dla nich łatwe, miłe i przyjemne. Żadne z nich nie myśli o konsekwencjach podjętej wspólnej decyzji, a najgorsze jest to, że nie biorą za te decyzje odpowiedzialności za siebie, tylko na zasadzie jakoś to będzie lub że będzie dobrze i cieszą się, że są w tym schemacie zgodni. Bez względu na wykształcenie, nie zdają sobie sprawy, że jest to prosta droga do bólu, cierpienia i ogromnego rozczarowania obydwóch stron.

Halinka z Tomkiem myśleli, że dobrali się jak dwie połówki jabłka, ona ładna dobrze zarabiająca jako księgowa w banku, on przystojny zdolny młody oficer WP zaczynający robić karierę.

Nie byli uświadomieni, że jedyne co ich łączyło to, że obydwoje chcieli z sobą założyć Rodzinę i nie widzieli w tym żadnego problemu, swoją uwagę skupiali co jest dla nich łatwe i miłe.

Obydwoje przez związanie się z sobą chcieli polepszyć sobie wygodę i bezpieczeństwo życia.

Halinka w pracy przez dyrekcje byłą doceniana, proponowano jej nawet awans, ale wiązało się to z ciągłym dokształcaniem, szkoleniami, aby wywiązać się ze swych obowiązków wymagało to od niej dużego zaangażowania, a nawet pracy ponad godziny ustawowe. Jak Tomek jej się oświadczył, nadmieniając, że jego żona nie musi pracować, wystarczy, że zechce iść mieszkać z nim do miejscowości, gdzie on otrzyma skierowanie do służby wojskowej.

Ucieszyły ją oświadczyny i Tomka propozycja, więc bez wahania wyraziła zgodę, bo w decyzji brała tylko pod uwagę co jest łatwe i miłe. Wizualnie widziała siebie, jak jest z nim i nie musi już pracować zawodowo, więc może do południa sobie pospać, pooglądać nawet seriale, przecież zdąży zrobić zakupy i jakoś ugotować obiad, by z radością z ciepłym posiłkiem czekać w domu na ukochanego męża. Ważne dla niej było to, że dawał jej bezpieczeństwo finansowe, swoją oficerską pensją. Nie brała pod uwagę, że zarabiała tyle samo co Tomek i żyć z jednej pensji wcale nie będzie takie łatwe, zwłaszcza że dorabiają się wszystkiego od początku, w pustym otrzymanym służbowym mieszkaniu. Nie zakłócała sobie miłych myśli z powodu otrzymania mieszkania jakimiś problemami, kwitowała wszystko” jakoś to będzie” ważne, że razem. Nie chciała też myśleć o konsekwencjach rezygnacji ze swojej zawodowej pracy, bo chciała budować związek w miłej radosnej atmosferze i z całych sił pragnęła spełniać oczekiwania swojego kochanego męża. On ją zapewniał, że w ogóle nie jest wymagający, bo wojsko nauczyło go jeść wszystko, co jest zjadliwe i że w ogóle nie ma żadnych potrzeb.

Tomek oświadczając się Halince był mile zaskoczony, że bez problemu wyraziła zgodę, aby iść za nim do miejscowości, gdzie otrzyma skierowanie, trochę się obawiał, że nie zechce zrezygnować ze swojej pracy.  Mieszkając samotnie nie bardzo radził sobie z zakupami, gotowaniem, sprzątaniem i praniem. W domu te czynności wykonywała jego Matka z radością i przyjemnością. Jak wyszedł z domu często wspominała jak teraz bez niego jej się nudzi, nie ma co robić, nie ma dla kogo gotować, komu prasować koszul, piec ulubionych jego ciasteczek. Więc uważał, że zakładając Rodzinę ułatwi sobie życie, nie będzie musiał wykonywać czynności domowych, których nie cierpiał, ale lubił dobrze zjeść i mieszkać w czystym ładnie urządzonym mieszkaniu.

Po przyjęciu przez Halinkę oświadczyn obydwoje byli z tego powodu bardzo uszczęśliwieni, uważali, że dzięki małżeństwu ułatwią sobie życie. Nie wzięli pod uwagę, że zakładając nowe życie pojawią się nowe problemy i że wszystko co miało być łatwe i miłe, konsekwencje mogą okazać się koszmarne.  

Według mnie w podejmowaniu tak życiowej decyzji popełnili błąd, bo nie wzięli pod uwagę, że wspólny związek, to również wyrzeczenia i ograniczenia. Nie zapytali siebie nawzajem, ile dla związku są w stanie zrobić i ile dać trudnych wyrzeczeń?

Halinkę i Tomka krótko po wspólnym zamieszkaniu spotkało wzajemne rozczarowanie i zaczęło się wzajemne obwinianie siebie. Ona, że to on się zmienił, a on, że to Halinka jest zupełnie inna niż kiedyś była.

Nim się rozwiedli ich ambicją stało się zadawanie sobie wzajemnie  bólu, bo wówczas czuli  chwilową ulgę z powodu ogromnego rozczarowania.

Dlaczego ich wspólne życie stało się dla nich nie do zniesienia?

Kto temu zawinił? Czyj to był błąd?

Zapraszam do dyskusji i komentarzy.

Pozdrawiam

Irena

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *