Nikt nie ma wątpliwości, że Matki MIŁOŚĆ jest kryształowo czysta i szczera, tylko dlaczego jest tyle konfliktów i nieporozumień między Matkami a dorosłymi dziećmi?
Mam partnera córki za to lubić, że zrobił z niej półtora nieszczęścia?
W konfliktach narzekają dorosłe dzieci na swoje Mamy i odwrotnie Mamy narzekają na swoje dorosłe dzieci.
Jednak ich narzekania bardzo się różnią. Matka narzekając na swoje dziecko tak naprawdę żali się jak bardzo się o nie martwi. Natomiast dzieci narzekając opowiadają, jakie ze swoją Matką mają problemy i jak są nieznośne.
Mimo wielu szczerych życzeń, z powodu konfliktów nie dla wszystkich Mam Święto Matki jest dniem radosnym.
Jedna z mam pożaliła się, owszem złożono mi życzenia, ale radość przykrył ból, bo synowa nie pozwoliła synowi jeść mojego poczęstunku, powodem było jej dbanie, aby nie był tak gruby jak ona. W ich domu jest tak samo, sama je, a synowi nie pozwoli. Żywi się tym, czego synowa zjeść już nie może. Syn ją kocha i jest ślepy, nie widzi jak jego poniża. Nie widzi też tego, jak jego poniżanie mnie boli, bo jeszcze dziwi się, że ich wizyta mnie zasmuciła. Wyszłam z domu i nie chce mi się do niego wracać, bo co oczy nie widzą, to sercu lżej. Chcę sprzedać dom i wyjechać jak najdalej, bo moje serce tego nie wytrzymuje, a ja i tak w tym temacie jestem bezsilna.
Inna z mam żali się, że syn jej mówi, że jest z żoną szczęśliwy, ale w swoim związku niewiele ma dopowiedzenia. Jakie to szczęście? Jak na jego twarzy maluje się obraz nędzy i rozpatrzy, a mnie bardzo to boli i jestem bezsilna?
Przysłuchująca się żalom matka 40- letniej córki dodaje, to tak jak moja córka, szczęśliwa, radosna, pełna życia i energii, dopóki nie związała się z nowym partnerem. Wszystko w niej wygasło, został z niej tylko obraz nędzy i rozpatrzy. On natomiast ponoć rozkwitł, jego Rodzina wyznała, że teraz jest pełen życia i nawet przestał chorować. Nie dziwi mnie, że jego Rodzina ten związek błogosławi w przeciwieństwie do mnie. Przecież gdybym u córki widziała radość i szczęście to moje serce promieniało by z radości, a jego bym uwielbiała, że córkę tak uszczęśliwił. A tak to co!!! Mam partnera córki za to lubić, że zrobił z niej półtora nieszczęścia?
Żalące się Mamy zrozumiały, że pomagając dziecku dźwigać ciężar toksycznego związku tak naprawdę czynią więcej krzywdy niż pomocy. Pozwoliły swoim dzieciom rujnować swoje życie na ich sposób, by w konsekwencji mogły szybciej odnaleźć siebie na nowo.
„Kiedy uznajesz i akceptujesz fakty, zarazem w pewnym stopniu się od nich uwalniasz”. – Autor Eckhrt Toll/światowej sławy nauczyciel duchowy/
Bruce Lipton mówi, że ślepa wiara zabija, niestety życie tą prawdę potwierdza w toksycznych związkach, które zarażają całą Rodzinę.
W podobnych sytuacjach jak opisane powyżej przykłady, Matce poza bólem zawsze towarzyszy poczucie winy. Zastanawia się, jaki popełniła błąd wychowawczy, że jej dziecko daje przyzwolenie na poniżające traktowanie.
Kiedy nas dotyka zło nie ma w tym niczyjej winy. Źródłem wszystkiego zła które nas spotyka jest zablokowany lęk w naszej podświadomości. Nic nie pomorze „Mędrca szkiełko i oko” bo podświadomość ma sprawczą moc i rozumu nie słucha.
W takiej sytuacji terapia jest trudna, ale możliwa by zakończyła się sukcesem. Pierwszy krok żalące się mamy mają już za sobą, bo zaakceptowały swoją bezsilność wobec toksycznego związku swoich dzieci. To dobrze, że mogły się wzajemnie trochę pożalić, wesprzeć i wyrzucić ból z siebie.
Trzeba mieć siłę, aby pozwolić dzieciom rujnować swoje życie na ich sposób, by w konsekwencji mogły kiedyś odnaleźć siebie na nowo.
Iren