Lekarz? Terapeuta? Czy złoty środek?
Walka z rakiem, czy z inną nieuleczalną chorobą to nie tylko aplikowana chemia w kroplówce, to również wiara, nadzieja , sposób myślenia, odżywianie, styl życia i przede wszystkim wiedza co rakowi sprzyja, a co mu szkodzi.
Chory który walczy z śmiertelną chorobą wszystkimi sposobami zostaje sam, między skłóconą z sobą medycyną akademicką, a medycyną niekonwencjonalną.
Naukowcy, lekarze i większość chorych poszukają tego jedynego złotego środka na pokonanie nieuleczalnej choroby, nie chcą widzieć, że ten środek może nie złoty, ale znajduje się w każdym z nas.
Nie interesuje ich wspólny mianownik tych nielicznych którzy wyszli z nieuleczalnego np. raka płuc, jaki prowadzą styl życia, jak myślą, co robią ? Według mnie ich poszukiwania są połowiczne, bo nie biorą pod uwagę człowieka słabości, która jest pożywką raka. Z tego co mi wiadomo, to szukają złotego środka w raku a nie w środowisku raka którym są śmieci w podświadomości człowieka. Czasem nawet przyczyniają się niechcący dając chorobie siłę , a potem jak przegrywają walkę to wmawiają wszystkim że zrobili wszystko – czyżby ? Przecież myśląc racjonalnie coś musiało u mnie i mnie podobnym spowodować usunięcie się zawansowanego raka płuc, skoro chemia z radioterapią na zaawansowanego drobnokomórkowego raka płuc jest nieskuteczna .
MNIE w pewnym momencie było łatwiej pokonać raka , niż służbę zdrowia przekonać do leczenia tego raka.
Przykre że te dwie metody ciągle wzajemnie się oskarżają, oczerniają , zamiast połączyć siły w walce z śmiertelną chorobą.
Jestem prostą kobietą i moje rozumowanie jest proste, jeśli w nieuleczalnej chorobie lekarze nie mogą wyleczyć, a terapeuci na wyleczenie nieuleczalnego raka potrzebują dużo czasu to te sposoby leczenia należy połączyć, jak pomyślałam to tak zrobiłam i efekty w leczeniu raka płuc zaskoczyły mnie samą. Od tego momentu zaczęłam łączyć metody leczenia w każdej chorobie. Obecnie terapią emocjonalną zapobiegam chorobom, zgodnie z zasadą lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego kontakt z lekarzami mam coraz mniejszy.
Wybieram terapie niekonwencjonalne które w żaden sposób nie kolidują z leczeniem akademickim. 12 lat temu przekonałam się, że strzeliłam w dziesiątkę. Rak płuc przy łączonych metodach leczenia nie miał szans. Większość ludzi stosuje te metody po kolei, pomału, w pewnych odstępach czasowych tłumacząc wyczerpaniem chorobą. Takie leczenie po troszeczku, na wypróbowanie co skutkuje lepiej, jest rozciągane w czasie co zwiększa agresję i siłę raka, daje się mu czas na rozeznanie jak zawładnąć ciało i umysł chorego.
Jak działa łączona terapia posłużę się swoim drobnym przykładem; Podczas przyjmowania chemii pod kroplówką siłą woli myślami kierowałam chemię w komórki rakowe, osłaniając swoje zdrowe. Traktowałam to jako zdrową formę zabawy dla zabicia czasu podczas wielogodzinnego leżenia pod kroplówką. Moi bliscy z radością, ale i trochę z niepokojem zauważyli, że jakimś cudem lepiej znoszę kroplówki niż inni przy podobnych przyjmowanych dawkach chemii. Nawet rozeszło się po szpitalu, że ze względu na mój wiek chyba podają mi „placebo”, dlatego tak dobrze znoszę kroplówki. Tylko ja wiedziałam swoje, ale nikt mi nie wierzył.
Nie było łatwo, było mi bardzo ciężko, moja walka z rakiem była chaotyczna. Racjonalne podejście do leczenia, przeplatało się z intuicyjnymi wyborami różnych terapii jednocześnie. Moja wiara w moc modlitwy wielokrotnie była zachwiana.
Doświadczając moc modlitwy takiej od serca nigdy nie zapomnę, jak Matka Boska dawała mi znaki, że mnie też kocha, kiedy myślałam że na MIŁOŚĆ nie zasługuję. Każdy modli się na swój sposób, ale i również Bóg pomaga nam według swojego uznania, niekoniecznie w sposób jaki byśmy oczekiwali.
Mnie Matka Boska Licheńska w walce z rakiem pomagała dając siłę i na drodze do wyleczenia stawiała mi odpowiednich lekarzy, terapeutów , oraz książki będące źródłem inspiracji wewnętrznego przebudzenia. Za udzieloną pomoc Matce Boskiej Licheńskiej codziennie dziękuję, bo sama z rakiem bym sobie nie poradziła, rak pokonałby mnie zgodnie z rokowaniem lekarzy w ciągu sześciu tygodni.
Nigdy nie przyszło mi do głowy przy żadnej chorobie, aby stosować terapie niekonwencjonalne pomijając badania lekarskie i leczenie akademickie. Terapie niekonwencjonalne stosowałam łącznie z leczeniem ale nic nie mówiąc lekarzom, bo na terapiach niekonwencjonalnych lekarze się nie znają i nie chcieli o nich słyszeć. Omijam terapie i terapeutów, które kolidują z leczeniem akademickim, wyjątek stanowią niektóre zioła, które stosowałam czasem w małych ilościach jak nie brałam żadnych innych leków.
Leczenie niekonwencjonalne jest skuteczne, ale niestety wymaga długiego czasu leczenia którego zaawansowana choroba nie daje na takie leczenie czasu. Czasem owszem zdarza się, że terapia zadziała skutecznie natychmiast, ale nigdy nie wiadomo kiedy tak się stanie, a zbyt gorliwe oczekiwania dają negatywne rezultaty.
Jestem bardzo oburzona na tych którzy bez obiekcji zapewniają wyleczenie chorego , kierując się dobrem chorego dając mu fałszywą nadzieję, że go wyleczą i nic nie musi robić tylko poddać się ich leczeniu. Odporni są na wyrzuty sumienia , nie obchodzi ich to, że gdyby nie ich zapewnienia chory poszukał by dla siebie sposób na wyleczenie, a tak to zawierzył niewłaściwej osobie i z tego powodu umarł , bo na inne skuteczne leczenie zabrakło cennego czasu.
Różne metody leczenia przeprowadzane jednocześnie mają jedną wadę, bo tak do końca trudno udowodnić innym co skuteczniej zadziałało w wyleczeniu choroby, a co zaszkodziło. Związku z tym wyleczeni z nieuleczalnego są niezauważalni, a szkoda bo może na dzisiaj to jedyna szansa dla wielu na pokonanie nieuleczalnej choroby.
Dla mnie liczy się tylko skuteczność wyleczenia i tak naprawdę dla siebie wiem na ile co mnie pomogło i ile w tym jest mojej zasługi. Najważniejszy w tym leczeniu jest fakt, że czuję ulgę w każdej komórce swojego ciała i każdego dnia czuję się silniejsza, zdrowsza, a tym samym młodsza.
Znajomi czasem się dziwią jak wchodzę z siatkami pod górę bez zadyszki, ja wówczas nic nie mówię tylko się uśmiecham i sobie po cichutku mówię BRAWO IRENA! stosowane terapie działają! Nieważne, że funkcjonuję na zniszczonym układzie oddechowym w 50%. Ja naprawdę jestem zdrowsza i silniejsza wbrew niezaprzeczalnym dowodom nieuleczalnych chorób i dla mnie to jest istotne, że się od nich uwolniłam. Przykro mi jak wiele osób niszczy swoje zdrowie na własne życzenie i jeszcze wmawiają sobie, że taki ich ciężki los – czyżby? Słowa Aleksandra Loyd ” ŚLEPA WIARA ZABIJA” dotyczą nas wszystkich. Irena
I like what you guys are up also. Such intelligent work and reporting! Keep up the superb works guys I have incorporated you guys to my blogroll. I think it’ll improve the value of my site 🙂
These topics are so counisnfg but this helped me get the job done.