Miłość i żal małej Irenki

Miłość i  żal   Irenki

Podczas terapii emocjonalnej z miłością i  żalem odkryłam zaskakujące  mnie samą  destruktywne wspomnienie z dzieciństwa.

Z biegiem upływającego czasu wszystko się zmienia , tylko emocje od zarania dziejów człowieka są ciągle takie same.

urodziny 002 serce 2

Nie jesteśmy świadomi, że podejmujemy decyzje w dorosłym życiu bazując na przekonaniach zaprogramowanych we wczesnym dzieciństwie.

Pisząc o swoich przeżyciach z dzieciństwa ukrytych głęboko w podświadomości chcę pokazać  wszystkim  którzy  czytają bloga  jak małe dzieci  mocno przekłamują zdarzenia , które w konsekwencji mają  wpływ na nasze całe  życie.  Nie jesteśmy świadomi, że podejmujemy decyzje w dorosłym życiu bazując na przekonaniach  zaprogramowanych we wczesnym dzieciństwie.

Zapomniane zdarzenia

Podczas terapii emocjonalnej zobaczyłam siebie jak byłam małą drobną dziewczynką . Jestem z małym dwuletnim braciszkiem i z dala widzę swoją Mamę przy jakiejś pracy.  Staram się być   dobra dla małego braciszka którego bardzo kocham,  ale   przede wszystkim  chcę  zwrócić  na siebie  uwagę  swojej kochanej   Mamy  by  zasłużyć  sobie na jej pochwałę. Niestety mój malutki  braciszek  w tym czasie też czynił to samo  starając  się  dostać  na  ręce  Mamy  która coś przy kuchni robiła.  Ja zabawiam  go tak jak potrafię  by  nie przeszkadzał Mamie ,  więc  on darł się jak by go ze skóry obdzierano.  Zamiast pochwały Mama  krzyczy  na mnie –  co ty mu robisz!  Wzięła go na ręce i  przytuliła ciągle robiąc mi wymówki  i tłumacząc, że on jest malutki , a Ty jesteś  już  duża  masz skończone  cztery latka i musisz zrozumieć,  że nie wolno mu dokuczać.  Nie słuchała mojego tłumaczenia, że ja mu nie dokuczam i że nic mu nie robię. On po prostu krzyczy bo woli być na rękach u Mamy niż  bawić się ze mną.  Znów  przyniosła go do mnie okazując mi niezadowolenie, a on znów zaczął  się wydzierać i  mnie  ponownie oberwało się za jego krzyki.  Miałam cztery latka i  otrzymywałam burę , że  nie potrafię  bawić  się z małym  braciszkiem . Wykrzyczała mi, że jej ręce opadają na to jak jestem nieusłuchana i wyszła z domu.

W tym momencie urwało mi się wizualne wspomnienie z tego zdarzenia i zobaczyłam przed sobą gruby mur nie do pokonania.

W takich sytuacjach odpuszczam sobie przebijanie muru , zapisuję sobie w podręcznej kartce nie przerobione emocje z  przerwanego zdarzenia. Czasem po odkopaniu innego  zdarzenia napotkany mur pęka i łatwiej się jest przez niego przedostać.

Wyprzedzając fakty przyznaję, że tym razem nie poradziłam sobie  i poprosiłam o pomoc córkę , bo rozgrzebane nieoczyszczone emocje spowodowały nasilenie bólu w okolicach wątroby i  w  całej klatce piersiowej.

Póki co nadal kontynuowałam dalszą terapię sama z wyrzuconą na wierzch emocją – ” Jestem złą, niedobrą córką ”  bo tak naprawdę nie wiedziałam  dlaczego?

Ponownie zobaczyłam siebie w innym zapomnianym zdarzeniu  z dzieciństwa.

Widzę  siebie przestraszoną  jak mam około pięć lat i jestem  świadkiem   kłótni  Rodziców .  Oni wściekli krzyczeli  na siebie wzajemnie się oskarżając i ubliżając . Nigdy wcześniej ich w takim stanie nie widziałam, przestraszona chcąc nie chcąc raz winiłam Ojca, by za chwilę winić  Matkę , że między nimi nie ma porozumienia.

Chociaż skutecznie w przerwach swojej kłótni  obydwoje zgodnie tłumaczyli mnie , że ich kłótni  nie jestem niczemu winna , bo mocno płakałam,  to i tak wpędzali mnie w poczucie winy  ale z innego powodu o który nawet nie podejrzewali.

Wzajemne ich oskarżenia powodowały , że po cichu przyznawałam rację raz  Mamie, a raz  Ojcu , w zależności   czyje   oskarżenia  mnie w tym czasie  przekonywały  przysłuchującej się kłótni.

Jak przyznawałam rację Mamie siłą rzeczy w tym momencie źle zaczynałam myśleć o Ojcu jednocześnie winiąc siebie, że aż tak źle pomyślałam o kochanym Ojcu. Natomiast  jak trafiały do mnie   oskarżenia Ojca na Mamę  to źle myślałam o Mamie winiąc się za to  jeszcze okrutniej./jak wina to i kara/  Zaprogramowałam sobie przekonanie ” Jestem złą córką” ; Żal mi Mamę i Ojca , że mają taka córkę jak ja” ; „Jak mogłam nawet przez chwilę pomyśleć o Rodzicach źle, które tyle dla mnie robią dobrego”.

Taki wymuszony osąd nad Rodzicami powodował w małej Irence zamęt w głowie chowając  destruktywne emocje w głębokie zakamarki podświadomości.

Starałam się być dobrą córką,  bo  już chyba jako niemowlę mocno miałam  wpojone, że o Ojcu i Matce nie wolno  myśleć źle .

Więc siłą rzeczy ukrywałam   swoje wnioski wyciągnięte z kłótni  Rodziców  głęboko przykrywając   jeszcze większym  WSTYDEM.

Jednego dnia wpajano  mnie dziecku , że czcij Ojca swego i Matkę swoją ,  ale  następnego dnia podczas  ich kłótni   musiałam  wysłuchiwać  ich wzajemnych oskarżeń, a tym samym wmawiali mi   jak obydwoje są źli i niedobrzy. 

Do małej Irenki częściej trafiały pretensje Ojca wobec Matki  kiedy wykrzykiwał  , że powinna być w domu z dziećmi , a nie chodzić do pracy . Wiadomo jako  dziecko  wolałam tak jak Ojciec , by  Mama  nie chodziła do pracy  tylko była z nami w domu.

Z tego powodu coraz częściej podczas ich kłótni  po cichu tłumiąc swój płacz, z lękiem by się nie wydało    trzymałam  stronę Ojca, nie mówiąc o tym  nikomu.

W ten sposób nabyłam  przekonanie  , że jestem złą  i niedobrą córką , skoro pomyślałam źle o swojej kochanej Mamie, by nie przyznawać się  samej przed sobą natychmiast przykrywałam  wszystko wstydem głęboko w ciemnych zakamarkach.

W tym też okresie z śmiałej odważnej dziewczynki przeradzałam się w  bardzo nieśmiałe dziecko.

Moją nieśmiałość wyraźnie widać na poniższym pokazanym zdjęciu, jak miałam pięć lat.

img080W oznaczonym kółku to ja

Mając niespełna pięć lat  po takich  przemyśleniach wpadałam w panikę, że jestem złą wyrodną córką , skoro nie kocham swojej Mamy tak jak  powinnam.

Poddając się swojej intuicji zobaczyłam siebie już jako dorastającą małolatę,  która   coraz  bardziej   swoją kochaną Mamę  żałowała, że ma taką córkę jak ja. Winiłam się za to,  że przysparzam jej zmartwień z powodu życiowych swoich problemów , a które przed Rodzicami nie zdołałam ukryć.  Bardzo często chciałam aby mnie nie było, tylko nie wiedziałam jak to zrobić. Myślałam o tym, że lepiej byłoby  abym umarła , bo po co komu taka niedobra córka. Nic  jednak nie próbowałam sobie zrobić,  bo   przerażało mnie leżenie samej w ciemności w zimnym grobie, więc szybko takie myśli odpychałam.

Po terapeutyczne przemyślenia

Czasem zadaję  sobie pytanie po co odkopywać coś strasznego, niech sobie w tych ciemnych zakamarkach nadal cicho siedzi, przykryte wstydem, czy czymkolwiek, to już przeszłość i co mnie to obchodzi co było,  chciałoby się  w takich momentach rzec.

Niestety zakopany koszmar, czy  horror wcale cicho nie siedzi. Daje o sobie znać  poprzez podświadomość  stwarzając nam cyklicznie  inne  przykre życiowe zdarzenia lub  manifestując się  w ciele jako choroba  przez całe życie.

Prawda jest taka, że gdybym nie oczyszczała się  z destruktywnych  emocji to dawno by mnie już nie było , a wszystko przejęli  by moi spadkobiercy, czy tego by chcieli, czy nie.     Irena

2 myśli nt. „Miłość i żal małej Irenki

  1. DaynaLGeiman

    Hey there are using WordPress for your site platform? I’m new to the
    blog world but I’m trying to get started and create
    my own. Do you require any html coding knowledge to make your own blog?
    Any help would be greatly appreciated!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *