Modlitwy wysłuchane

 

Prosząc o wybaczenie, ciągle wpatruję się w obraz: W twarz Matki Boskiej. W pewnej chwili wydaje  mi się, że twarz matki boskiej się rozjaśnia. Zdaję  sobie sprawę, że to mi się wydaje. Żałuję, że nic nie mogę poradzić by Matkę Boską już nie zasmucać. Tak po paru godzinach, nie wiem dokładnie kiedy zasypiam. Ten schemat moich rozterek, modlitw, prośby o przebaczenie powtarzam przez kilka dni. Za każdym razem wydaje mi się, że twarz Matki boskiej coraz bardziej jaśnieje. Jednak ciągle uważam, że to mi się wydaje, lub, że mam przed śmiercią jakieś omamy. Za którymś razem Obraz Matki Boskiej rozbłysnął cały żółtym światłem . W tym momencie przestraszyłam się i uciekłam z tego pokoju. Byłam pewna, że rak wdarł mi się do głowy i coś mi się stało. Poszłam do kuchni i nic nie mówiąc dzieciom cicho siedziałam medytując: czego się boję? Przecież ten obraz jest święcony. Nawet jeśli mam omamy, ten obraz nie może mi zrobić nic złego. Przecież przedstawia Matkę Boską i jest poświęcony. W ten sposób dodając sobie otuchy, nabrałam odwagi by wejść do swojej sypialni ponownie. Gdy wróciłam przeprosiłam Matkę Boską, że uciekłam i znów prosiłam o wybaczenie. Gdy ponownie mi się obraz zaświecił tylko się cofnęłam, napominając siebie,  przecież to Matka Boska Licheńska najwyżej mi nie pomoże, nie wybaczy, ale nie skrzywdzi, obraz jest święcony, a zło święconego się nie ima. Tej nocy kładąc się spać prosiłam Matkę Boską by mi dała znak, że mi wybacza, żebym się nie musiała bać przechodząc na drugą stronę żadnych demonów. Z tą myślą zasnęłam.

Gdy się przebudziłam, a raczej ocknęłam zobaczyłam siebie  w bezpiecznym przepięknym miejscu, towarzyszył mi anioł ubrany cały na biało bez skrzydeł. Przedstawił mi się , powiedział,  że jest moim opiekunem i z nim jestem bezpieczna. Czułam wszechogarniającą radość i spokój, nie miałam ochoty nigdzie z stamtąd się ruszać. Anioł mi powiedział, że już czas bym wracała do siebie i że nie muszę się bać żółtego światła, bo to światło miłości. Gdy się ocknęłam z tej jawy, pół snu spojrzałam na obraz Matki Boskiej, który znów zajaśniał żółtym światłem. Już wiedziałam, że to światło miłości, że to oznacza , że Matka Boska mnie KOCHA. Zaczęłam płakać i szlochać, ale to był płacz radości, że takiego niedowiarka, takiego byle kogo jak ja Matka Boska też KOCHA. Poczułam , że nie tylko mnie KOCHA , ale także mi WYBACZYŁA. Ciągle płacząc poczułam w okolicy splotu słonecznego niesamowity odgłos wycia, jęczenia, nie tylko czułam ale i słyszałam to bardzo wyraźnie. Nie wiedziałam co się dzieje, ale ciągle czułam w sercu miłość Matki Boskiej i przepełniającą mnie wdzięczność, że mi wybaczyła, już nie bałam się śmierci, więc te odgłosy i jęki nie zrobiły na mnie wrażenia. Nagle poczułam jak coś wyrywa się ze mnie, jakby uciekało poparzone, próbowało zostać , jeszcze walczyło, ale tak go parzyło że z hukiem wyrwało się ze mnie i poleciało w przestrzeń. Przez jakiś czas znieruchomiałam, jednocześnie czując wielką ulgę. Od teraz wiedziałam, że będę żyła. Zrozumiałam, że to rak, ten „demon” pod wpływem światła miłości nie wytrzymał i uciekł. Mimo płaczu i nie przespanej nocy czułam się lekko jak nowo naradzona. Poszłam do pokoju córki, oznajmiając jej że będę żyła. Radośnie wykrzykując córeczko będę żyła! powiadom telefonicznie  wszystkich bliskich niech się już o mnie nie martwią – będę żyła!!!!.

Jednocześnie wiedziałam, że moje życie już nie będzie takie jak do tej pory. Gdy wróciłam  s powrotem do pokoju, dziękując Matce Boskiej za wybaczenie, za tą ulgę jakiej doznałam, poczułam że muszę również wybaczyć swojej chorobie, demonowi rakowi że stanął mi na ścieżce życia niczym znak zakazu oznajmiający koniec drogi. Zrozumiałam, że na tej dotychczasowej drodze już niczego nie zaznam, ani radości , ani spokoju, to życie dotychczasowe się dla mnie skończyło. Muszę wejść na inną ścieżkę życia, nie mam wyboru. Dzięki tej decyzji  troszeczkę poszłam w bok , i w  tym momencie stanęłam na nowej ścieżce życia, o której nic nie wiem, jakie będzie moje życie? Wiem, że będę czujna i miłość  MATKI BOSKIEJ będę w sercu pielęgnować i już nigdy się nie oddalę i będę wybaczać sobie, innym i prosić o wybaczenie . Tak naprawdę Matka Boska nigdy mnie nie odsunęła od siebie , to ja oddaliłam się od Boga.

Nie ustawałam w modlitwie do Matki Boskiej. Powiedziałam całej rodzinie o mojej potrzebie wybaczania. Nieoczekiwanie moja córka podarowała mi książkę Colina Tippinga ” Radykalne wybaczanie”. Wiedziałam że to coś dla mnie. Tak się zaczęła moja przygoda z radykalnym wybaczaniem, później okazało się, że trochę swoim sposobem . Irena

 

7 myśli nt. „Modlitwy wysłuchane

  1. Shon Dale

    We absolutely love your blog and find many of your post’s to be just what I’m looking for. Would you offer guest writers to write content for you personally? I wouldn’t mind writing a post or elaborating on a lot of the subjects you write about here. Again, awesome site!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *