OCHROŃ SIĘ PRZED RAKIEM!

 

  

Aby śmiertelna choroba nas nie zaskoczyła, lepiej się przed nią chronić niż później z nią walczyć

Co jest skuteczną ochroną przed rakiem?

Metod i różnych cudownych środków zapobiegawczych nie sposób zliczyć, tylko jakoś to nie idzie w parze ze zmniejszoną zachorowalnością na raka i jego coraz większą śmiertelnością.

Aby rak nas omijał szerokim łukiem, może nie należy szukać cudownych metod czy środków na zewnątrz, tylko blisko nas, w naszym umyśle?  A co, jeśli to jest możliwe?

Tak jak my boimy się raka, tak odwracając sytuację rak też ma swoje słabe strony.  On u nas szuka sobie miejsca, w którym umiejscawiają się nasze zablokowane uczucia. Badania naukowe dowiodły, że zablokowane emocje kumulują się w naszym ciele, które po jakimś czasie w tym miejscu nasze ciało choruje i rakowacieje.

Podczas uwalniania odzyskujemy energię, która była zamknięta w ukrytej emocji. Ta zablokowana energia kumuluje się i rozsadza nas od środka, niczym gaz butlę, jak się w niej już nie mieści.  Poza tym odzyskana energia wzmacnia nasz układ odpornościowy który doskonale sobie radzi z każdą chorobą.

Problem polega na tym, że ludzie przestraszeni i zalęknieni życiem które ich otacza, boją się tak bardzo swoich uczuć, że za żadne skarby świata nie chcą się im przyjrzeć, a co dopiero uwolnić.

Dopiero w determinacji, jak zaatakuje śmiertelna choroba, wielu nabiera odwagi na przyjrzeniu się swoim emocjom. A przecież tak być nie musi, można wcześniej uwolnić niechciane emocje, aby zapobiec cierpieniu przez raka, a nie dopiero jak on już zaatakuje i porządnie nas już wykończył.

Genia, była wspaniałą osobą, życzliwą dla ludzi, nie przeszła obojętnie wobec nikogo, kto by potrzebował pomocy, zawsze uśmiechnięta, niczym magnez przyciągała do siebie tak samo życzliwe osoby. Tak było, dopóki rak nie zaatakował jej narządów kobiecych, z przerzutem do płuc i wątroby. Zamknęła się w sobie i odsunęła od ludzi i znajomych. Jej mąż z dziećmi, robili co mogli, aby ulżyć jej cierpieniom, bo o wyleczeniu, nie było mowy, lekarze powiedzieli, aby nie robili sobie zbytnich nadziei.

Rodzina zwróciła się do mnie o pomoc, abym ja pomogła ich kochanej Mamie, oznajmiając mnie, co robić, bo chora się załamała i absolutnie odmawia współpracy w leczeniu, oni jedynie tyle ile mogą wciskają w nią lekarstwa, zioła i inne różne dostępne sposoby antyrakowe.

Odpowiedziałam im, o co wy się do mnie zwracacie, chcecie bym ja waszej Mamie ukradła raka i go w jakiś sposób zneutralizowała?

Ja takiej mocy nie mam, nigdy bym się do kradzieży nie posunęła, ale to i tak jest niemożliwe.

Na całe szczęście nikt nam choroby bez naszej woli nie może zabrać, a każde działanie nawet w bardzo dobrej intencji, ale wbrew woli chorego jest kradzieżą i to jeszcze gorszą niżby chcieć okraść kogoś z całego życiowego dorobku, to Pan Bóg dał nam wolną wolę i nikt tej woli nie jest w stanie złamać.

Dlatego się mówi, że każdą chorobę można wyleczyć, ale nie każdego człowieka. Jeśli nawet chory mówi, że wyraża zgodę na leczenie, ale sam nie podejmuje żadnych działań, to mówi dla świętego spokoju, ale wbrew swojej woli.

Okazało się, że z Gienią było inaczej, to nie był problem z jej wolą, tylko bardzo bała się poznać prawdę o sobie. Chciała być taka jaką jest, a po uwolnieniu ukrytych emocji, bała się, że zobaczy siebie w innym niekorzystnym świetle.

Zadzwoniła do mnie ze zdziwieniem i prośbą, że wyraża zgodę i podpisze nawet co trzeba, aby jej tego raka ktoś ukradł czy zabrał, tylko aby nie dotykać jej uczuć, bo to zbyt jest intymne i prywatne, aby z kimkolwiek chciała się dzielić. To nie o to chodzi, nikt nie musi poznawać Twoich lęków, czy innych ukrytych emocji, wystarczy, że sama po cichu przyjrzysz się im z bliska i zobaczysz jakie wydarzenie wywołało tą ukrytą emocją.

Po wyjaśnieniu, że urodziliśmy się z czystą kartą i tylko wtedy tak naprawdę byliśmy sobą, później zostaliśmy ukształtowani mówiąc skrótowo przez życie. Zrozumiała, że uwalniając zablokowane emocje, które stały się toksyczne, dzięki temu może tylko jedynie odsłonić swoją lepszą stronę osobowości, a na pewno nie gorszą, nie ma takiej opcji.

Genia, jak uwolniła lęk z przyklejonym poczuciem winy przekonała się, że swoich uczuć ukrytych nie musi się bać i już na dobre podjęła przygodę z terapią emocjonalną. Po dwóch latach czuje się coraz lepiej, chodzi na badania kontrolne po których okazało się, że jak tak dalej pójdzie, to jest szansa, że pokona całkowicie raka.

Ja w to wierzę i z całego serca wyzdrowienia wspaniałej Geni życzę.

Nikt tego nie wie, tylko sam chory może wiedzieć, czy ma wolę pokonać chorobę i nie ma w tym nic złego, jeśli jego wolą jest zostawić decyzję losowi.

Irena

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *