Pod opieką lekarzy

 

 

Służba zdrowia wszystkich traktuje nas „taśmowo” – recepta i następny proszę, czasem wypiszą jakieś skierowanie i to wszystko na co możemy liczyć.

Obarcza się odpowiedzialnością chorych za późne wykrycie raka, tym samym uniewinniając służbę zdrowia odpowiedzialną  za ten stan.

Może właśnie dlatego lekarze nie kwapią się  rozpoznawać u pacjentów nawet  typowe  książkowe  objawy  choroby, bo po co? Winą  i tak wszyscy obarczą chorego.

W  TV programach,  Internecie i innych mediach nawołuje się  do robienia okresowych badań ludzi zdrowych, którzy nie odczuwają żadnych dolegliwości. Niby celem wczesnego wykrycia raka,  bo dla raka miesiąc zwłoki to brak szansy na wyleczenie.

Z mojego doświadczenia i obserwacji  wynika,  że te apele powinny być przede wszystkim kierowane do lekarzy,  NFZ,  a nie do zdrowych  pacjentów.

Uważam, że w tym temacie jest coś nie tak. Chętnie zajmują się osobami, którym nic nie doskwiera, a chorych ustawia się do lekarzy w niebotyczne kolejki, którym nie wszystkim dane się jest doczekać.   W żadnej przychodni nie widziałam,  ani nie słyszałam,  by jakiś lekarz czekał na pacjenta, a może ktoś słyszał, lub widział?

W każdej przychodni jest tłum cierpiących ludzi  przypominający erę pustych półek sklepowych. Ludzie wiedzą, że muszą robić badania i chodzą do lekarzy. Czasem zastanawiam się po co?.  Lekarzy nie obchodzą choroby i  objawy chorób  pacjenta, wszystkich traktują nas „taśmowo” – recepta i następny proszę.

Według mnie to  nie prawda, że rak w początkowym stadium nie daje objawów. Daje i często bardzo bolesne, tylko są przez lekarzy nie rozpoznawane,  dlatego przez wielu chorych ignorowane.  U  mnie zaawansowany rak płuc –guz 4cm x 8 cm został wychodowany pod opieką lekarzy różnych specjalności.  W/g opinii profesora onkologa u mnie rak drobnokomórkowy dawał objawy 6-miesięcy przed diagnozą. Niestety były ignorowane przez wielu lekarzy, tylko ja z uporem maniaka się nie poddawałam bo nie uwierzyłam, że nagle poczułam się gorzej z powodu wieku, jak mi wmawiano. Mając 56 lat czułam się jeszcze młodo, a z dnia na dzień czułam się coraz gorzej.

Byłam osobą dbającą o swój stan zdrowia,  prowadziłam  zdrowy tryb życia, czyli zdrowo się odżywiałam ; dużo , warzyw, owoców , gimnastyka , spacery, regularne lekarskie badania różnych specjalności. Będąc kobietą dojrzałą  myślałam, że jeszcze mogę prosić lekarzy o pomoc na dokuczliwe dolegliwości. Jednak   lekarze tłumaczyli,  że  ze względu na wiek muszę odczuwać jakieś dolegliwości,  więc z pokorą pouczenie przyjmowałam, do momentu kiedy moje dolegliwości zaczęły przeradzać się w coraz większe bóle,  a do nich dołączyły inne bólowe objawy ; okropny ból głowy,  obrzęki, duszności, wymioty. Chodziłam od lekarza do lekarza, na ubezpieczenie i prywatnie,  wypisywano mi różne recepty, a na  skierowania do szpitala,  trzy szpitale odmówiły mi przyjęcia.  W  końcu na skierowanie od prywatnego lekarza przyjął mnie łaskawie szpital akcentując, że przyjmują mnie, nie ze względu  na moje bóle, bo każdy jakieś bóle ma,   tylko przez wzgląd na lekarza który wypisał to skierowanie, wyraźnie mnie to powiedziano nie przejmując się co ja czuję.

W szpitalu  prawie wszyscy lekarze traktowali mnie jak symulanta, który ucieka przed pracą  i wymyśla sobie dolegliwości,  a biedni lekarze za marne pieniądze muszą zajmować się kimś takim jak ja. Lekarzom tłumaczyłam, wyjaśniałam co boli i jak bardzo, ale byłam prawie dla wszystkich niepełnowartościowym intruzem na marginesie społecznym. Nigdy nie zapomnę, jak  zostałam przez  Panią doktor skrzyczana,  jak  wynik TK  kręgosłupa  nie potwierdził  moich bólów, chociaż mam diagnozę dyskopatia,  to było za mało aż na takie bóle, więc  oskarżono mnie, że symuluję. Wykrzyczała mi,  że takie badanie jest kosztowne,  a ja swoją  insynuacją naciągnęłam NFZ na niepotrzebną stratę.

Mój znajomy  nie był w stanie pracować ze względu na bóle kręgosłupa i bóle głowy,  mimo to komisyjnie odrzucono mu rentę.  Na sądowe odwołanie dostał wezwanie na stawienie się w dniu pogrzebu – zmarł na raka płuc, który rzekomo nie dawał objawów, a nie dlatego, że lekarze nie rozpoznali i nie uwierzyli skarżącemu się choremu.

Przecież to że płuca nie bolą, to nie znaczy, że nie ma objawów.  Według mnie, takie apele powinny być kierowane do  lekarzy różnych specjalności, by ich uczulić na objawy  rakowe, by  najpierw kierować pacjenta na badania wykluczające raka a następnie szukać przyczyny innych dolegliwości,  a nie w odwrotnej kolejności,  gdy na leczenie raka,  jest już za późno i jeszcze wmawia się chorym , że rak na początku nie daje objawów. Oburzające  jest to,  że lekarze u mnie sześć miesięcy wcześniej raka nie wykryli, tylko wypisywali recepty nie wiadomo na co, obniżając moją odporność, ale  nie uprzedzając  o skutkach ubocznych,  że uszkadzają nerki, wątrobę i inne organy.

Kiedy trafiłam w końcu do przychodni onkologicznej moje dzieci zwróciły uwagę na wiszące plakaty opisujące objawy raka dokładnie takie jak były u mnie. Okazało się, że miałam typowo książkowe objawy. Takie plakaty powinny wisieć w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej i w każdej jednej przychodni.

Lekarze u mnie książkowych objawów raka płuc nie rozpoznali z niewiedzy?  A może  nie chcieli rozpoznać?  A może najpierw chcieli  zarobić na dolegliwościach chorego wypisując  mnóstwo leków recepturowych?

Firmy farmaceutyczne płacą za wypisywanie  leków i lekarze bez skrupułów przyjmują ich ofertę,   bo trucie ludzi lekami recepturowymi w dzisiejszej dobie stało się bezkarne. Jeszcze nie zdarzyło się,  by komuś zarzucono wypisywanie niepotrzebnych leków trując człowieka i naciągając na duże koszty.

Mnie było łatwiej pokonać raka, niż służbę zdrowia przekonać do leczenia tego raka

Irena

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *