Byłam pod opieką nie tylko lekarzy, ale i wielu terapeutów i nikt nie zauważył, że rak żywcem pożera moje ciało.
Gdyby dawano nagrodę „Nobla” za krytykę leczenia raka, to nagród byłoby więcej niż chorych, terapeutów i lekarzy razem wziętych, mówi to prosta kobieta, która dotknięta rakiem płuc, nie miała sił i czasu na analizowanie krytyków zdrowia, nie dochodziłam kto chorymi manipuluje, by zdobyć władzę, sławę i pieniądze.
By pozbyć się raka w warunkach jakich przyszło mnie żyć, unikałam chorych nieuleczalnych, interesowali mnie tylko uzdrowieni, czy wyleczeni, nieważne jak się określali, ważne, że uwolnili się od raka i wiedli szczęśliwe życie.
Szybko zauważyłam, że wszystkich uzdrowionych i wyleczonych łączył wspólny mianownik i to nie jeden. Wszyscy zmienili swoje życie, wszyscy walczyli o zdrowie wieloma sposobami i nikt nie narzekał na mało skuteczną w leczeniu służbę zdrowia i terapeutów, tylko w walce o zdrowie korzystali z ich usług dołączając do innych sposobów walki z rakiem.
Nie lubię porównań, ale trudno nie było spostrzec, że terapeuci tak samo jak lekarze, co prawda mają swoje sukcesy i porażki, ale wobec nieuleczalnego raka są jednakowo bezsilni.
Po diagnozie nieoperowanego raka płuca prawego/ guz 4cmx8cm/, swoją uwagę skoncentrowałam na pokonaniu jego wszystkimi sposobami, wypraktykowanymi przez osoby, które raka pokonały. Interesowało mnie, jacy byli przed zachorowaniem i co rak w nich zmienił. Pochłaniałam każde słowo jak opowiadali o swoich sposobach walki z nowotworem i swoim obecnym życiu.
Nikt z wyleczonych nawet nie wspomniał o złych doświadczeniach z lekarzami, terapeutami, ziołami i dietą. Mnie też to wcale nie obchodziło, bo życie wisiało mi na włosku i rozumieliśmy się bez słów.
Mnie dotkniętą rakiem nie interesuje tak zwany zdrowy styl życia, bo to niby, że co! My dotknięci rakiem mieliśmy zły styl życia? To nieprawda!!!!!
Zdrowo się odżywiałam – a mimo tego chorowałam, rozsądnie, wydawało się mądrze postępuję – a głupio wychodziło, starałam się jak mogłam – a i tak wszystko szło na opak niż chciałam. Z mojej obserwacji wynikało, że nie byłam wyjątkiem, wszyscy podobnie szli przez życie, tylko nielicznym życie układało się jak po sznurku.
U mnie rak pod opieką lekarzy i terapeutów rósł w siłę i pustoszył moje ciało. Nie paliłam, nie piłam, unikałam potraf smażonych i tłustych, z rosołu wybierałam oczka, unikałam wieprzowiny, spożywałam dużo jarzyn, owoców i prowadziłam spokojne życie, a mimo tego padłam ofiarą raka i jak mnie zdiagnozowano poszły już przerzuty.
Wielokrotnie przekonywałam się, że nad swoim życiem nie mam kontroli , cokolwiek nie zrobię, to i tak na złe się obróci mimo dobrych intencji i odwrotnie do tego co zamierzałam. Ludzie których znałam uważali podobnie, mówili mi Irena , cokolwiek nie zrobisz, to i tak d..pa z tyłu. Niektórzy twierdzili, że taka karma, albo szczęście.
To nieprawda, że rak nie daje objawów, moje ciało na raka płuc gdzieś około pół roku przed diagnozą usilnie dawało znać bólem, zanikaniem pamięci i coraz większym osłabieniem całego ciała tak, że nie dało się tego nie zauważyć.
Byłam pod opieką nie tylko lekarzy, ale i wielu terapeutów i nikt nie zauważył, że rak żywcem pożera moje ciało. Nie pomogło mnie to, że krytykuje się lekarzy, którzy leczą tak aby nie wyleczyć, nie pomogło mnie to, że krytykuje się terapeutów którzy żerują na chorych.
Tak naprawdę nic mnie nie interesowało, tylko gorączkowo szukałam osób które pokonały raka i takowych znalazłam i słuchałam tych którzy się otworzyli i mówili o swoich sposobach walki, co czuli podczas choroby i jak rak pozytywnie zmienił ich życie. Nie od krytyków /”różnych maści”/ i naukowców, tylko od ludzi którzy pokonali raka czerpałam wiedzę, sposoby walki i inspirację do zmiany życia.
Nie żaden znany terapeuta, ani znany profesor postawił mi trafną diagnozę / u których się leczyłam/, tylko w końcu na ostatnią chwilę trafiłam na odpowiednią Panią doktor, która od razu postawiła diagnozę, zorganizowała wszystkie badania i szpital.
W Internecie jest mnóstwo krytyki co do służby zdrowia i każdy się z tym zgodzi, że nasza służba zdrowia jest toksyczna, ale mimo tego, też można pokonać raka!!!!!
Nie daję zgody terapeutom, którzy bez wiedzy medycznej zabraniają chorym znajdujących się pod ich opieką leczenia akademickiego, a w następstwie tego chory umiera.
Nie daję zgody lekarzom akademickim, którzy zabraniają swoim pacjentom stosowania terapii, przez wybranych przez siebie terapeutów, a w następstwie tego chory umiera.
Na podstawie swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że wielu terapeutów zdobywa uznanie, nie dlatego, że znają skuteczne sposoby na choroby, ale dlatego, że są mistrzami w krytykowaniu lekarzy i całej służby medycznej.
W toksycznym całym systemie medycznym krytykę łatwo poprzeć faktami, dzięki temu krytyka tych terapeutów łatwo sprzedaje się w mediach i wzbudza zaufanie u wielu chorych.
Moim życzeniem jest aby coraz więcej ludzi potrafiło zapobiec chorobom tak, aby służba zdrowia wraz z terapeutami kiedyś stała się bezrobotna, bo społeczeństwo będzie zdrowe.
Irena