/Praca ze swoim wnętrzem – terapia z podświadomością /
W dużym niedostatku finansowym, w potocznej biedzie materialnej o szczęściu trudno czasem śnić.
„Dobry los nie jest sprzymierzeńcem bezczynnych” – SOFOKLES
Od dziecka słyszałam, że pieniądze szczęścia nie dają, jak dorosłam to wolę, że jak już muszę być chora i nieszczęśliwa to lepiej z pieniędzmi niż bez.
Brak pieniędzy szczęścia nie przysparza, choroby nie są przywilejem bogatych, ani biednych.
Jak zachorowałam, rak pożerał nie tylko moje ciało, ale i środki finansowe i to proporcjonalnie w takim samym błyskawicznym tempie. Moje ciało, dusza i środki finansowe po leczeniu wyglądały jakby przeszło tsunami.
W okresie remisji opatrywałam rany ciała i duszy o środkach finansowych nawet nie myśląc , bo nie starczało na to już sił. W okresie remisji definitywnie uwolniłam się od raka jak pozbyłam się lęku przed wznową. Odkrywam jak jedno uzależnia się od drugiego. Przed remisją nie wiedziałam co to jest lęk przed wznową. Teraz z perspektywy czasu spostrzegam, że w miarę jak zdrowiało moje ciało nadwątlone przez raka, chemię i radioterapię jednocześnie wracałam do równowagi finansowej zupełnie jakby automatycznie.
Na początku terapii czuję burzę mózgu. Pragnienie schudnięcia koliduje z lękiem utraty już nie zdrowia, bo z tego się uwolniłam tylko wyszedł następny lęk utraty środków finansowych.
Tych uzależnień i lęków nie widać było końca. Nie mogłam ogarnąć z czym mam problem? Przystępując do terapii zawsze wiedziałam jaki mam problem i zawsze najsilniejsza emocja szybko się uwidaczniała.
Na przodującej emocji jako detektyw swoich emocji odkrywałam ukryte tajemnice w swojej podświadomości, tym razem moje emocje skakały niczym na trampolinie raz jedna, za chwilę inna, nie mogłam żadnej wyłapać, stąd chyba uczucie burzy mózgu.
Mimo tego biorę się za terapię, zobaczę co z tego wyniknie? Może odnajdę coś niebywałego, a może zwyczajne nic?
Terapia
Aby się wyciszyć włączam muzykę relaksacyjną, stawiam wygodny fotelik , na stoliku zapalam świeczkę , kładę Arkusz Radykalnego Wybaczania , książkę – Kod Uzdrawiania, parę kartek papieru i długopis. Jak nigdy dotąd muzyka mnie drażni więc wyłączam i się modlę. Po modlitwach trochę się wyciszam, zadaję sobie pytania zawarte w ARW i wczuwam się w swoje emocje , jednocześnie kontrolując swoje ciało jak reaguje.
Gdyby nie mój spory dystans do samej siebie w życiu nie zdobyłabym się na odwagę , by odkrycia z tej terapii opublikować.
Podczas terapii wcielając się w detektywa swoich emocji odkryłam w sobie tak śmieszne przekonanie , a do tego tak głupie, że jak by mi ktoś powiedział, to bym nie uwierzyła.
W pierwszej kolejności zareagowała moja wątroba, później kręgosłup i ból od splotu słonecznego w dół. Jest mi niedobrze, duszno , mam uczucie gorąca jednak nabieram odwagi i wchodzę w ten ból. W tym bólu i zgiełku uczuć wyraźnie odczuwam wstydliwą radość.
Pomału odsłania mi się zapomniane zdarzenie. Widzę siebie jak mam pięć lat, ojca jak rozmawia ze znajomym i mamę smażącą słoninę pokrojoną w cienkie plastry. Słyszę jak znajomy pyta moją mamę po co tyle słoniny smaży? Mama z uśmiechem odpowiada mu – na okrasę do kaszy na obiad.
Zdumiało mnie zdziwienie znajomego i jego wyjaśnienie, że u nich tyle słoniny musiałoby wystarczyć na okrasę na co najmniej tydzień. Mama z niezwykłą swoją skromnością skwitowała, że Dzięki Bogu na okrasę słoniny nam na razie nie brakuje. Znajomy jeszcze długo kiwał głową , że to niby mamy przepych. Na odchodne Mama wepchnęła mu trochę zapakowanej słoniny, wzbraniał się , ale w końcu dziękując przyjął. Rodzice tego zdziwienia znajomego nie skomentowali , tylko małą Irenkę ta sytuacja zaskoczyła , a raczej zszokowała bo była pewna, że należą do najbiedniejszych. Nagle dowiaduje się, że są wśród znajomych szanowanych osób biedniejsi. Jeszcze w uszach słyszę jak Mama często powtarzała , że jesteśmy biedni i na nic nas nie stać. Niejednokrotnie Ojcu mówiła, że jak jest się biednym, to dumę trzeba czasem schować do kieszeni.
Niestety dla małej Irenki duma była jednoznaczna z szacunkiem, a tym samym bieda kojarzyła się z utratą szacunku. Teraz dowiaduje się , że jest inaczej i już wie, że są biedniejsi i mają szacunek.
Automatycznie radość zostaje przykryta wstydem bo nie wolno cieszyć się , że komuś jest gorzej. Nie potrafi sobie z tą radością poradzić bo zamiast współczucia wobec Rodziny biedniejszej z tego powodu cieszy się. Mała Irenka programuje sobie poczucie winy, jestem zła, niedobra jak mogę cieszyć się czyjąś biedą! Z tego zdarzenia radość, zadowolenie, poczucie winy przykryła wstydem i schowała głęboko w swoich zakamarkach podświadomości. Małej Irence od tamtego dnia zasmakowała smażona słonina, bo jedząc ją odczuwała radość, ale połączona z poczuciem winy/ jak wina to i kara/. Cieszyła się i karała siebie za to , że nie należy do biednych, a tym samym nie należy się jej należny szacunek. Zaczęłam też kaszleć z powodu drapania w gardle/ być może dlatego, że tak bardzo starałam się być dobra , a radość z powodu „słoniny” w tym przeszkadza?/ Tak naprawdę nieważne dlaczego, nie muszę na wszystko znać odpowiedzi. Poruszona energia z reakcją mojego ciała jest dowodem, że odkryłam źródło destruktywnych przyczyn.
W tym zdarzeniu odkryłam przyczynę programu niskiego poziomu życia. Najgorsze, że jednocześnie wprowadziłam program, że nie zasługuję na należny szacunek, bo cieszę się że są biedniejsi a tym samym jestem zła, niedobra. Ten znajomy Ojca cieszył się dużym szacunkiem bo był biedny.
W tej swojej logice pojmowania życia. mając pięć lat, nie wzięłam pod uwagę faktu, że ten znajomy bardzo pomagał chłopom jako wiejski weterynarz.
Mimo tego nabyłam błędne przekonanie „ ma się szacunek jeśli żyje się bardzo biednie”.
W danej chwili błędne spojrzenie spowodowało błędny program przekonań.
Po niedługim czasie nabyta inna świadomość powodowała konflikt między świadomością a moją podświadomością. Inaczej mówiąc ja sama z sobą w żaden sposób nie mogłam się dogadać, tworzyłam konflikty i choroby. To niesamowite jak uwidoczniły się u mnie te konflikty samym z sobą.
Teraz wyprostowałam swoje przekonanie jak zobaczyłam, że ten wiejski weterynarz miał 10 dzieci i dlatego był biedny, bieda z szacunkiem nie miała nic wspólnego. Ten człowiek miał szacunek bo był wartościowym człowiekiem, leczył ludziom zwierzęta o każdej porze dnia i nocy, a nie dlatego, że był biedny!!! Również wyłączyłam sobie program konfliktowy Mama nie mówiła prawdy. Dowiedziałam się dlaczego przestałam słuchać się Matki z wielkim poczuciem winy wobec niej .
Z tego jednego zdarzenia zaprogramowałam kilka destruktywnych przekonań na 61 lat . Szłam przez życie z nieświadomym przekonaniem, że jak ma się obiad z okrasą to jest się wystarczająco bogatym i grzechem jest żądać od życia i Boga czegoś więcej, bo i tak się jest za bogatym by zasługiwać na szacunek.
Niestety takie śmieszne przekonanie związane ze „słoniną” narobiło mi całkiem poważne prawdziwe problemy finansowe i zdrowotne. Mój kręgosłup i dzielna wątroba przez 61 lat przekazywali mi informacje, że mam destruktywne przekonania które są kłamstwem , a to nie pozwala mi żyć w prawdzie. Dopiero dzisiaj tą informację odczytałam, lepiej późno niż wcale. Poruszyła mi się energia w całym ciele, czuję niesamowita lekkość z radością, a wszystko wokół stało się piękniejsze.
Po raz kolejny udowodniłam sobie, że to prawda, że wszystko jest w nas i wszystko zależy od nas.
Irena
„Angażowanie się w walkę z podświadomością jest tak bezcelowe , jak kopanie szafy grającej z nadzieją, że zmieni listę dostępnych przebojów” autor – Bruce Lipton
„Jesteśmy tym, co o sobie myślimy.
Wszystko, czym jesteśmy wynika z naszych myśli.
Naszymi myślami tworzymy świat” – BUDDA
I will immediately grasp your rss as I can’t find your email subscription hyperlink or e-newsletter service. Do you have any? Kindly allow me know in order that I may just subscribe. Thanks.
Przykro mi na razie nie mogę pomóc, bo sama mam jeszcze z tym problem.
Tocdouhwn! That’s a really cool way of putting it!