Ostatnie pozytywne zmiany w moim życiu.
Niby wiem, że terapia działa, ale i tak z zaskoczeniem obserwuję jak bez lęku staję się szczuplejsza. Nie ważę siebie na wadze i nie wiem ile kilogramów mi ubyło, bo ja nie chudnę tylko staje się szczuplejsza w ogóle o odchudzaniu nie myśląc. Jednak nie mogłam nie zauważyć jak wszystkie ubrania stały się o dwa rozmiary za duże. Na początku wydawało mi się, że spodnie i bluzki mi się rozwlekają. Szybko zaskoczyłam, że nie ubrania się powiększyły , tylko ja troszeczkę staję się szczuplejsza. Z tego powodu moja radość jeszcze trochę była zaburzona powracającymi lękami, ale już nie tak silnymi jak wcześniej. Powracające lęki typu , że jak chudnę to może jest oznaką jakiejś ukrytej choroby która na razie nie daje objawów? Takie zaburzenia lękowe moja świadomość automatycznie świadomie bez terapii usuwała wyjaśnieniem sobie, że na przykład moja lepsza kondycja fizyczna zaprzecza lękowi o nadchodzącej chorobie. Potrafię już na swoje samopoczucie spojrzeć z dystansu bez oszukiwania siebie. Dobrze pamiętam jak dawniej pogarszające się samopoczucie, słabsze mięśnie, pocenie się tłumaczyłam sobie , że to takie nic przejściowe. Później przyzwyczajałam się, że tak już musi być , jak by nic człowiekowi nie bolało to by nie żył. Z czasem dołączałam udawadnianie sobie i innym bezlitośnie forsując swoje siły , że jeszcze ze mną nie jest tak źle.
Wychwytywałam okresy kiedy moje ubrania ponownie zaczynały robić się ciasne. Wówczas nie weryfikowałam swojego pożywienia, tylko zastanawiałam się jaki lęk we mnie znów odżył? Może znów boję się o swoje finanse? Z takich dysfunkcji wybawia mnie dwu, trzy minutowy KOD UZDRAWIANIA . Nie zaprzeczam, że w raz z pojawiającym się lękiem zaczynam jeść dużo więcej owoców , czasem zastępują mi słodycze by oszukać siebie, że to niby jem dla zdrowia. Niestety wszystko co nie jest umiarem jest szkodliwe. Czasem brakujących witamin należy organizmowi dostarczyć więcej , ale też bez przesady, życie lubi umiar.
Po uwolnieniu się z odradzającego lęku apetyt na owoce diametralnie spadał. Ja tylko wsłuchując się w siebie słuchałam swojego wnętrza. Jadam to co lubię i sprawia mnie przyjemność dopóki po spożyciu czuję się tak samo dobrze lekko jak przed zjedzeniem swojego jadła. Jedzenie dla mnie przestaje być przyjemnością, jeśli po nim czuję się ociężała i mam wzdęcia, czy na przykład zgagę. Nie stosuję zbyt rygorystycznej kontroli nad swoimi posiłkami. Mój organizm sam nauczył się wyczuwać niechęć do żywności, która po wcześniejszym skonsumowaniu dawała jakiś dyskomfort. Reakcja mojego organizmu działa podobnie jak wiele osób odczuwa po jakimś zatruciu, przez jakiś okres czują niechęć do potrawy która wcześniej im zaszkodziła i mieli torsje. Uważam, że jeśli ja po spożyciu potrawy czuję się lekko, dobrze, to nie widzę potrzeby by cokolwiek zmieniać w swojej diecie. Przekonałam się, że jakie mamy niezdrowe nawyki życiowe, czy uzależnienia takie same nawyki i uzależnienia pojawiają się na talerzu. U mnie się to potwierdziło również odwrotnie , jakie mamy nawyki i uzależnienia żywieniowe takie same mamy nawyki i uzależnienia życiowe. Z tym tylko, że ja swoje problemy rozwiązuję nie na talerzu , tylko uwalnianiem destruktywnych lęków oraz przekonań. Pomagają w tym wszystkie choroby informując nas , z czym mamy problem? Z czym sobie nie radzimy? Czego nie chcemy widzieć i słyszeć? Jakiej nie chcemy znać prawdy? Dlaczego sami siebie okłamujemy? Będąc detektywem swoich emocji odkrywam swoją prawdę o sobie doświadczając emocjonujących przeżyć czego z całego serca polecam. Irena
„Myśli tak naprawdę nie maja nic wspólnego z rzeczywistością. Trzymają one nas w pryzmacie i więzieniu naszych przekonań. Nasze wzorce postrzegania kształtują to, co przydarza się nam w danym momencie.” Autor – DR RICHARD BARTLETT
I truly appreciate this article post. Will read on…
A big thank you for your blog. Really Great.
This is one awesome blog post. Great.
Some really nice and utilitarian information on this internet site, likewise I conceive the pattern contains wonderful features.