Fakty o moim raku

 

 

 

Na prośbę wiele osób, ponownie ujawniam ze swojego pamiętnika w czterech krokach, co robiłam po diagnozie raka płuc i jak udało mnie się go pokonać i to bez wznowy.

Diagnoza miała miejsce ponad 14 lat temu i już od dawna żyję innym życiem. Moje życie zostało podzielone na przed rakiem, walka z rakiem i nowe życie po raku. Jestem ta sama, ale całkowicie inna, a chorobę nowotworową wspominam jako dramatyczną przygodę, która obróciła się na moje dobro.

Teraz z perspektywy czasu dla mnie rak płuc to nic groźnego. Na pewno teraz miałabym problem z innym typem raka, gdyby u mnie się pojawił.  Nie wiem jak bym sobie z nim radziła, ale wiem na pewno, że wszelkimi sposobami starałabym się odnaleźć przyczynę. Być może byłabym bezsilna, jeśli lekarze byliby tak bezsilni jak przy moim raku płuc, ale z pewnością bym się nie poddała, tylko stosowała terapię emocjonalna, zweryfikowałabym obecny styl życia i zmieniłabym na inny.

Czytałam, że przy śmiertelnej chorobie dobrze jest zmienić tryb życia przeciw stawnie do obecnego. Jeśli na przykład ktoś dużo pracował powinien dużo wypoczywać i pozwalać sobie na leniuchowanie. Jeśli ktoś mało pracował, dużo bezczynnie marnował czasu, to powinien poszukać sobie zajęcia, które wymaga dużo pracy. Jeśli ktoś był domatorem i w ogóle się nie bawił, powinien zacząć chodzić na balety, tańce i szukać towarzystwa którzy lubią się bawić itp.

Analizując swoje życie przed rakiem i po raku, to myślę, że w tym jest coś na rzeczy, bo właśnie dokładnie tak po diagnozie uczyniłam.

Przed rakiem byłam pewna, że prowadzę zdrowy tryb życia, bo prowadziłam zgodnie z zaleceniem lekarzy i wykwalifikowanych dietetyków, ale mimo tego, po diagnozie styl życia zmieniłam na inny, bo dla mnie okazał się toksyczny skoro stworzyłam korzystne warunki dla raka.

Dało mi też do myślenia, że zdrowie kontrolowałam systematycznymi lekarskimi badaniami, a mimo to jak zdiagnozowano u mnie raka, to był już bardzo zaawansowany i były przerzuty. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że RTG płuc dwa tygodnie przed diagnozą guza 4cmx8cm, tego w płucach nie wykrył, dopiero inny RTG, TK, oraz wiele innych badań nieubłaganie diagnozę potwierdziło.

Bruce Lipton pisze w książce Biologii Przekonań, że wszystkie komórki w naszym ciele zachowują się jak ludzie. Przyzwyczajają się do swojego środowiska, w którym się rozmnażają.

Może właśnie dlatego warto w trakcie choroby zmienić swój styl życia? Może inne nasze życie nie spodobać się komórce rakowej? A o to przecież chodzi, mojemu rakowi wyraźnie zmiana się nie spodobała.

Po usłyszeniu diagnozy najpierw było u mnie niedowierzanie, a później bezsilność, bo skoro lekarze i naukowcy bezradnie rozkładali ręce, to co ja prosta kobieta mogłam w takiej sytuacji zrobić?

Jak niebawem okazało się, to ja prosta kobieta poradziłam sobie z rakiem, zmieniając swoje autorytety. Już lekarze przestali być moimi wyroczniami, ich diagnoza przestała być moją wyrocznią. Kiedy okazało się, że lekarze są wobec mojego raka bezsilni, to ich zalecenia stały się dla mnie bezsensu i szukałam innych rozwiązań, nie mając już nic do stracenia.

Wiedząc, że umieram i zostało mi mało czasu to;

Po pierwsze – zaczęłam się modlić i to tak od serca.

Po drugie – dużo spacerowałam i zmieniłam swoją dietę beztłuszczową na bardziej tłustą, jak wyczytałam, że płuca lubią tłuszcz, ale bez przesady, tłuszcz dodawałam z umiarem.

Po trzecie – zaraz po chemii pojechałam po raz pierwszy na 3 tygodniowe wczasy sanatoryjne na których bawiłam się i szalałam do białego rana, bo uważałam, że skoro umieram to już nic nie mam do stracenia.

Po czwarte i najistotniejsze – to intensywnie stosowałam terapię według zaleceń mojej terapeutki Agnieszki.

Walka była trudna, długa i mozolna, dopóki się nie przekonałam, że jestem wolna od raka płuc. Problem polegał na tym, że do tej prawdy musiałam sama się przekonać, bo przy DRP /drobno komórkowy rak płuc/ badaniami lekarskimi można tylko potwierdzić raka, ale nie można wykluczyć.

Biorąc pod uwagę, że rak drp atakuje błyskawicznie, to gdyby jakaś komórka się uchowała, to już dawno by mnie nie było, a już na pewno nie mogłabym się w tym czasie uwolnić od innych nieuleczalnych chorób.

Tak naprawdę moja walka z rakiem to była walka z samym sobą, a konkretnie to z lękami, chroniące ukryte poczucie winy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że była bardzo skuteczna, skoro żyję już ponad 14 lat od diagnozy i to bez wznowy.

Irena

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *