Mały sukces, duża radość
Dałam radę – cieszę się.
Jadę sama samochodem autostradą 250 km do swoich wnuków i córki, taka zwyczajna prosta rzecz, stała się dla mnie nie lada wyzwaniem. Tak się dzieje, jak ukryty lęk całymi latami rośnie w siłę zdobywając władzę w świadomym umyśle.
Udało się, jestem na miejscu u córki i poszłam z wnukami na plac zabaw.
Terapia pomogła mi pozbyć się lęku przed prowadzeniem samochodu, ale swoje lata już mam. Wraz z upływającym czasem utrwalają się różne przekonania, które kiedyś były mobilizujące do nauki, ale z wiekiem stały się blokadą. Np.” Ucz się dziecko póki umysł chłonny, bo z wiekiem wapnieje i czego Jaś się nie nauczy Jan nie będzie umiał” itp.
Od najmłodszych lat chciałam prowadzić samochód, zdałam nawet prawo jazdy, ale jeździć się bałam. Próbowałam wiele razy i zawsze udaremniał to zakopany w podświadomości lęk. W odpowiednim momencie wychodził mi naprzeciw niczym potężna zapora za każdym razem silniejszy.
Związku z tym od lat prowadzenie samochodu dałam za wygraną i poddałam się. W między czasie nabyłam nowe przekonanie – „prowadzić samochodu już nie będę”. Pocieszałam się marną pociechą, że wiele osób nie siedzi za kierownicą i mają się dobrze. Poza tym mam już swoje lata i już nic nie muszę. Nie zdawałam sobie sprawy, że usprawiedliwianiem się pogrzebałam marzenie.
Jak 20 lat temu przestałam jeździć, bo za kierownicą ból rozsadzał mi głowę, przestałam marzyć aby już kiedykolwiek usiąść za kierownicą. Jeździłam maluchem mojej córki tylko w obrębie swojej miejscowości nie przekraczając 50km/godz. Na prostej czasem pędziłam 60km/godz. ze strachem i duszą na ramieniu.
Teraz po 20 latach pozbyłam się blokującego lęku, ale jak tu wsiąść za kierownicę? Bardzo bałam się, że powróci znów okropny ból głowy. Według lekarzy spowodowany był niedotleniem serca i głowy, a stres to potęgował.
Pomyślałam sobie, że jak się nie przekonam, to nigdy się nie dowiem. Poszłam na odnawiający kurs prawa jazdy. Po testach z teorii, które dla mnie okazały się dość łatwe, wykupiłam sobie 20 godzin jazdy praktycznej. Okazało się, że nie taki diabeł straszny jak sobie wyobrażałam i najważniejsze, że nie pojawiał się ból głowy, który kiedyś nie pozwolił mi siąść za kierownicę.
Mój instruktor od prawa jazdy po paru lekcjach stwierdził, że dalsze lekcje są już mi zbędne i śmiało mogę sama jeździć samochodem.
Córka, jak to usłyszała zaraz dała mi swój samochód i przyprowadziła na moje podwórko. W takiej sytuacji nie miałam wyjścia, zaczęłam jeździć samochodem, początkowo pomału, ale teraz już pewniej i szybciej.
Samochodem ponownie jeżdżę, ale pokonać trasę 250km i to większą część trasy autostradą, jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Jeszcze nigdy autostradą nie prowadziłam samochodu, nie pokonywałam też tyle kilometrów!!!
Jadąc autostradą do córki czuję jakbym pokonywała jakiś wysoki górski szczyt. Mnóstwo samochodów na autostradzie i kierowców w różnym wieku, ale ja czułam się jak bym zdobywała górski szczyt, może nie w Himalajach, ale w Tatrach na pewno. Dla innych na autostradzie była to zwykła przejażdżka, dla mnie było nie lada wyzwaniem któremu dałam radę.
Po przyjeździe na miejsce, córka skwitowała krótko jak by nigdy nic; „A jesteś już, fajnie, dzieci się ucieszą”. Nie oczekiwałam fajerwerków, ale przynajmniej uznanie, że dałam radę. Skąd młodzi mogą wiedzieć ile mnie kosztowało terapii, wysiłku i odwagi. Z drugiej strony, gdyby nie córka nigdy bym się nie dowiedziała jaka to frajda jechać autostradą i mijać tiry. Dziękuję Ci córeczko, Kocham Cię.
Wróciłam do domu zmęczona i zadowolona
Nigdy na nic nie jest za późno. Irena
Im thankful for the post.Really thank you! Really Cool.
Looking forward to reading more. Great article.Really looking forward to read more. Fantastic.
Enjoyed every bit of your article post.Much thanks again. Much obliged.
„Good article. I certainly love this site. Keep writing!”
Some truly interesting info , well written and broadly speaking user pleasant.