Matka staje się nikim

Obecnie Matki dobro się nie liczy,  tylko dobro dzieci.

W mediach, w Decyzjach Sądowych, Ustawach Rządowych , w tym ustawach o ochronie życia poczętego bierze się pod uwagę tylko i wyłącznie dobro obecnych i jeszcze nie narodzonych dzieci, a  Matki dobro  w ogóle nie jest brane pod uwagę.  Wobec  faktów dzisiejszego życia Matka stała się nikim? Matka tylko musi, nikt jej się nie pyta czy na narzucone zobowiązania wystarczy jej sił.

Wobec powyższych faktów nic dziwnego, że wielu młodych  zatraciło  szacunek do seniorów,  skoro im od momentu poczęcia wmawia się, że tylko im wszystko się należy, bo tylko Oni są ważni, Matka wobec nich wykonuje tylko obowiązek i łaski nie robi, bo musi, bo jest Matką.

Gdzie nie  ma wdzięczności, nie ma szacunku.

Teraz jeszcze głośno mówi się, że  biedni młodzi muszą  na nasze emerytury pracować, dlatego mało zarabiają.

Każda  Matka marzyła i walczyła o to, aby przyszłemu pokoleniu żyło się lepiej. Problem jest w tym, że teraz o tym się nie pamięta, wielu uważa, że  gdyby nie nasze emerytury młodym żyłoby się dostatniej.

Zapomniano, ŻE NAM  SENIOROM PRZEZ DŁUGIE CIĘŻKIE LATA  ZABIERANO WIĘKSZOŚĆ WYPRACOWANYCH POBORÓW NA  INWESTYCJĘ DLA MŁODEGO POKOLENIA I NASZĄ PRZYSZŁĄ EMERYTURĘ.

My seniorzy nic nikomu nie jesteśmy winni, na swoją emeryturę zapracowaliśmy swoją ciężką pracą!!! Swoim dorosłym dzieciom też   niczego nie jesteśmy winni, wychowaliśmy ich tak, jak potrafiliśmy najlepiej!!!  Mamy prawo liczyć na ich wdzięczność i należny nam  szacunek!!!

 

jesien-zycia-039         jesien-zycia-038 Jesień jest piękna i obfita

 

My seniorzy Rodzice już dla swych dorosłych dzieci dużo zrobiliśmy, pytanie, co dzieci zrobiły dla nas, dla swych Matek? Może się zdarzyć, że będą coś jeszcze chcieli dla swej Matki zrobić, ale na to już będzie za późno, bo nas może już nie być.

Przez całe życie ciężko pracowaliśmy na swoją emeryturę, nie nasza wina, że ktoś nasze pieniądze zebrane  na emeryturę  zaprzepaścił. Jesteśmy powojennym pokoleniem, wychowywani na zgliszczach wojennych. Nie narzekaliśmy na chowanie się w biedzie i później takie samo życie, bo były trudne czasy.

Rozumieliśmy, że nasze  niskie pobory wynikały  z potrzeby, bo większość  była  zabierana na potrzeby wyższego rzędu.  Należało  w pierwszej kolejności wznosić  na gruzach nowe budowle, szpitale, szkoły, drogi, przemysł itp. Do tego jeszcze swoimi niskimi poborami  spłacaliśmy swoją edukację szkolną i uczelnianą.  Znane było powiedzenie ” chcieliście się uczyć, to teraz nie narzekajcie, że zarabiacie mniej od tych co się nie uczyli. To były czasy, kiedy swoją edukację trzeba było odrabiać całe długie lata.

Uważam, że dawanie uszlachetnia jeśli jest wdzięczność. W przeciwnym razie dawanie przeobraża się w żądania   i przymus dawania.

 Według mnie  ciągłym dawaniem, czasem ponad siły, seniorzy zatracili szacunek sami do siebie.  Natomiast młodzi są tego projekcją. /To nie znaczy, że usprawiedliwiam młodych za brak szacunku/

Na polu bycia niepotrzebnym wraz z Matkami  polegli i Ojcowie.  Seniorzy, jak  poczuli się niepotrzebni, wycofali się w cień i stali się NIEZAUWAŻALNI.

Dawniej Matki zdanie  liczyło się do późnej starości i tak samo do późnej starości  seniorzy czuli się potrzebni. Dorosłe dzieci przy  swoich ważnych decyzjach, brali pod uwagę zdanie swoich Mam, mając na względzie ich życiowe doświadczenie i  miłość. Nie oznaczało to wcale,  że młodzi nie podejmowali decyzji samodzielnie. Tak naprawdę byli  w decyzjach odważniejsi, co skutkowało wcześniejszym usamodzielnieniem się  niż dzisiaj.

Powyższe przemyślenia skłoniły mnie do zastanowienia się jaką ja jestem seniorką. Młoda już nie jestem, ale jako seniorka czuję się jeszcze młoda. Wychodzę z domu na różne kursy, na spotkania, wycieczki organizowane dla seniorów.  Cenię sobie należność do  Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Związku z powyższym na nudzenie się nie mam czasu, ale i tak czuję się niepotrzebna, bo moi bliscy już mnie nie potrzebują. Dzieci dawno się usamodzielniły co mnie bardzo cieszy, bo chyba nie miałabym już czasu i sił im pomagać.

Czasem dzwonią  moje kochane wnuki  i zwierzają mi się, że tęsknią za babcią. Po takim telefonie pojawia się radość,  kręci się  łezka  w oku i duża tęsknota.

Natomiast uczucie bycia niepotrzebną tkwi nadal niczym głaz nie do ruszenia.

Moje toksyczne przekonanie w tym temacie wyrosło niczym wielka góra lodowa. W moim życiu przejawiało się  to, na wydobyciu się na powierzchnię lęku „nie przeszkadzaj”.  Nawet córka zwróciła mi uwagę, co Ty Mamo ciągle ostatnio wychodzisz z niedorzecznym absurdalnym „przeszkadzam”

Spostrzeżenie córki na moje często wypowiadane słowo „przeszkadzam” dało mi do myślenia, że wyszło na wierzch toksyczne przekonanie.

Jestem bardzo ciekawa, co ma wspólnego automatycznie wypowiadane często słowo „przeszkadzam” z uczuciem bycia niepotrzebną.

T E R A P I A

Wczuwając się w lęk  „przeszkadzam”, gdzieś z tyłu głowy  słyszę szepty „nie przeszkadzaj”

Wyciszona przy pomocy medytacji i Kodu Uzdrawiania wczuwając się w szepty „nie przeszkadzaj” po nitce do kłębka weszłam jak zwykle w ukryte obrazy wczesnego dzieciństwa.

Mam około trzech latek, jestem w otoczeniu dorosłych ciotek i kuzynów. Idziemy polną drogą, a właściwie oni idą, a ja między nimi biegnę. Przynaglają mnie, abym szła szybciej, bo gdzieś nie zdążymy. Ruszyłam biegiem do przodu, nagle potknęłam się i poczułam w prawej ręce ogromny ból. Upadając oparłam się rączką o wbite w ziemię coś ostrego i brunatnego, była to chyba zardzewiała blacha. Ciocia owinęła mi czymś  rękę dodając,  tyle roboty, a tu jeszcze z tobą trzeba jechać do lekarza, dlaczego nie uważałaś!

jesien-zycia-069

Na zdjęciu mały ślad opisanego zdarzenia pozostał.

Bardzo chciałam jak najszybciej przytulić się do Mamy, aby mniej bolało. Po przyjściu  do domu Mama jak zobaczyła zakrwawioną rękę uderzyła w biadolenie, jak Ona teraz zostawi wszystko i pojedzie do miasta na opatrzenie ręki. Chciałam się przytulić, odsunęła mnie mówiąc,  „nie przeszkadzaj” muszę się spieszyć, abyśmy zdążyli na autobus. Wcale nie chciałam jechać do szpitala, byłam pewna, że jak by mnie Mama przytuliła, to ręka przestała by boleć i po sprawie.

Pokazał mi się następny obraz w zimowej scenerii, jak naśladując duże dzieci pod ich nieobecność pozwoliłam sobie zjechać z dużej ślizgawki. Poleciałam głową w dół rozbijając sobie czoło i łuk brwiowy. Mocno leciała mi krew, a ja wykorzystując, że nikogo nie było, zakrwawiona uciekłam za pobliską stodołę i tam spokojnie wycierałam śniegiem krew z czoła i twarzy. Tam chyba zasnęłam, bo obudziłam się na rękach sąsiadki, która czule do mnie przemawiała opatrując czoło. Jak tylko wspomniała, że zaprowadzi mnie do domu, ja wyrwałam się z jej objęć i uciekłam.

Widzę jak uciekam, a Ona mnie goni. Sąsiadkę lubiłam, bo była miła i troskliwa, ja tylko strasznie bałam się iść do domu, że znów w jakiejś ważnej robocie przeszkodzę Mamie. Moja Mama zawsze coś ważnego robiła, zawsze była zapracowana. Bardzo pragnęłam Mamie pomóc, ale Ona zawsze mówiła, pomożesz, jak nie będziesz przeszkadzać.

W tym momencie utrwaliłam sobie toksyczne przekonanie ” jak przeszkadzam to jestem niepotrzebna” ; „Lepiej abym nie istniała, Mamie i cioci  byłoby lżej”

Podczas terapii łzy leciały mi ciurkiem, ale spojrzenie na fakty z pespektywy dorosłej spowodowało ulgę taką, jak by jakiś ciężki kamień spadł mi z  pleców, który czułam jak uwierał mi w krzyżu.

Świadomie pamiętam, jak będąc dzieckiem bolało mnie coś w krzyżu, ale wstydziłam się tego bólu, bo wmawiano mi, że naśladuję Mamę.

Po terapii poczułam wielką ulgę nie tylko w kręgosłupie, ale i na duchu, bo nareszcie poczułam się potrzebna. Pozostał jeszcze lęk, abym nigdy nie potrzebowała pomocy, zamiast tego  obym zawsze mogła pomagać.

Dotarło do mnie, że skoro jestem na tym świecie, a do tego  wyszłam z nieuleczalnej choroby, to mam jakąś rolę do spełnienia, nawet jeśli będę słaba i potrzebowała pomocy.

Wszystko ma swój sens, nic nie dzieje się bez przyczyny.

Irena

 

 

6 myśli nt. „Matka staje się nikim

  1. eebest8

    „excellent publish, very informative. I’m wondering why the other experts of this sector don’t realize this. You must proceed your writing. I’m sure, you’ve a great readers’ base already!”

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *