Ofiara losu

 

 

       

Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem i przykre jest to, że dopiero śmiertelna choroba, lub inny dramat uświadamia nam, że wszystko jest w nas i od nas tak wiele zależy. Tak być nie musi, możemy wcześniej zadbać o nasze jedyne życie.

Jeśli czegoś nie widzisz? – to nie znaczy, że tego nie ma.

Przyszła do mnie zapłakana Jadwiga, z bólem w sercu, matka dorosłej córki i babcia wnuków, z prośbą o radę co ma zrobić? Mówi do mnie, że cokolwiek nie zrobi, to i tak będzie cierpiała, tylko nie wie które cierpienie gorsze.

Bo widzisz mówi do mnie, moja córka rozstała się po raz kolejny jak sama stwierdziła z „trutniem”. On uciekał z domu nie wiadomo, dokąd na całe dnie, a czasem tygodnie i to zawsze jak miał pieniądze. Jak pieniądze mu się kończyły to jak by nigdy nic z niczego się nie tłumacząc wracał goły i wesoły na wikt i córki opierunek.

On zawsze do dzieci miał prawa o ona tylko obowiązek. Stosował zasadę wszystko co twoje to moje, ale co moje to nie rusz.

Swoimi sposobami wszystkie pieniądze od niej wyciągał. Po czwartym rozstaniu teraz wydawało się, że już na dobre, bo nie są razem już z siedem miesięcy. Oddała mu ich wspólny samochód, by rozstanie było w miarę spokojne, sama z trudem kupiła sobie na raty drugi, nie przeczę, że trochę jej w tym pomogłam, bo żal ściskał jak się co dzień męczyła z dziećmi odprowadzając do przedszkola. Wiatr, deszcz, chlapa, nie obchodziło to kochanego tatusia jak sobie poradzi, co z dziećmi, bo jak był na jej utrzymaniu to łaskawie pozwalał jej wozić dzieci ich wspólnym samochodem, a sam wylegiwał się do południa.

Zdarzało się, że po cichu zabierał jej z portfela pieniądze, jak przyuważyła to twierdził, że na olej samochodowy, benzynę, czy jakieś części, bo oczywiście on nigdy swoich pieniędzy na takie wydatki nie miał.

Po rozstaniu jeszcze miał bezczelność wypomnieć jej, że samochód, który kupiła to też za jego pieniądze. On uważał, że jak z nią był, to jej zarobione pieniądze są też jego, ale od jego pieniędzy to wara! Sama słyszałam jak mówił jej, że nic ci do moich pieniędzy.

W czym problem, że aż tak cierpisz?  Przecież się rozstali pytam się Jadwigi.  Widzisz ona i tak jego obdarza zaufaniem bezgranicznym można powiedzieć.

Skąd takie przypuszczenie?  Ponownie wprowadził się do niej? Jeszcze nie i nie o to chodzi!

Wiesz co się dzieje?  Widzę jak na dłoni, że truteń, mimo że ma kogoś innego, to przejmuje nad córką ponownie kontrolę, a ona mu daje na to przyzwolenie. Jak by nigdy ją nie okradał, dała mu klucze od swojego mieszkania i samochodu, niby, że była taka potrzeba ze względu na dzieci.  Przecież jest ojcem moich dzieci, to nie będzie mi w domu i samochodzie złośliwie grzebał, na usprawiedliwienie dodała.

Nie chce pamiętać, że wcześniej ją oszukiwał i okradał, a przez pół roku potrafił się do dzieci nie odzywać. Jak zabrał samochód nie obchodziło go czym dzieci będzie woziła do przedszkola. Nie chce pamiętać, że prawie za każdym razem jak wymuszała od niego wspólny samochód to się na drodze rozkraczał, w ten sposób zniechęcił ją do korzystania z wspólnego samochodu, by mieć tylko do swojej dyspozycji.

Zadałam pytanie skąd podejrzenie o kontrolę? Stwarzanie sytuacji, że zabiera jej kluczyki może jest taka potrzeba?  To jeszcze    niczego nie dowodzi, chociaż przyznaję nierozważna jest to reakcja córki, że na to przystaje i nie widzi w tym żadnego zagrożenia, a przecież ją znam, to bardzo mądra i rozsądna kobieta i może trochę przesadzasz?

Chciałabym, ale fakty są niezaprzeczalne, zaczął się córką interesować z kim się spotyka, przygadywać jej, najgorsze, że sygnalizują sąsiedzi, że często pod dom zajeżdża samochodem do domu nie wchodząc. Związku z tym córka boi się nawet z kolegą i przyjaciółmi spędzić w swoim domu sylwestra, bo już kiedyś zrobił jej o to awanturę po którymś rozstaniu.

Po tym wyznaniu nastąpiło między nami milczenie, nie wiedziałam, jak Jadwigę pocieszyć. Zdawałam sobie sprawę, że z boku widzi się lepiej, a matka widzi sercem, nie tylko oczyma.

Jej córka należała do osób, którym się wydaje, że jak problemu nie zauważą, to stworzą sobie otoczkę spokoju i radości i problem zniknie z ich życia.  Nie chcą zauważać, że okłamują siebie, a problem rośnie jak na drożdżach osiągając nawet gigantycznych rozmiarów.

Usilnie starając się być ślepym, może tak wygodnie, bo każdy chce mieć trochę spokoju, ale to tylko chwilowe złudzenie. Nie chcą widzieć, że i tak w najbardziej niedogodnym momencie o to się przewrócą, często mocno się raniąc. Najgorsze, że małe dzieci przy tym wszystkim ponoszą zawsze największe szkody.

Jeśli ktoś jest zagubiony i nie chce tego zauważać, to według mnie bliscy w takiej sytuacji muszą logicznie i racjonalnie reagować dość stanowczo. Najważniejsze by nie utwierdzać w błędnym przekonani, że nic się nie dzieje, że wszystko dobrze. Jak coś nie tak, czasem trzeba o tym krzyczeć i tupać czy to się kochanej osobie podoba czy nie!

Jeśli nawet krzyk bólu nie odniesie wobec ukochanego dziecka skutku, to przynajmniej nie udzieli się wsparcia sabotażyście jaźni, który stoi na straży toksycznego schematu.

Po wyjściu znajomej przyszła mi refleksja czy Matka dorosłego dziecka ma prawo wtrącać się do jego życia, jeśli jej oczyma widzi zagrożenie?

Nie wiem, czy ma prawo czy nie, ale która Matka z bólem serca spontanicznie nie zareaguje nawet narażając utratę bliskich więzi?  Prędzej czy później, tylko z większym bólem te więzi i tak by zostały utracone, bo sabotażysta by się o to postarał.

Każdy ma swojego sabotażystę eksperta od niweczenia wszystkiego w zależności od wielkości zablokowanych emocji w podświadomości, bo każdy ma jakieś swoje blokady. Nie ma znaczenia, status materialny, wykształcenie czy inteligencja, emocje wszyscy mamy takie same.

Co to jest sabotażysta?

„Ja sabotażysta to jaźń, która bezustannie sprawdza, jakie przekonania, idee, koncepcje, postawy, uprzedzenia i inne treści znajdują się w twojej świadomości, i pilnuje, żeby wszystko, co robisz, myślisz i planujesz, pasowało do tego co tam jest. W przeciwnym razie będzie sabotować twoje zachowania na wszelkie możliwe sposoby. Będzie zakłócać twoje związki, finanse i inne sfery życia, ilekroć to, co zrobisz, pomyślisz i zaplanujesz, nie będzie się zgadzało z przekonaniami, które już istnieją w twojej świadomości.” Autor – Colin.C. Tipping

Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem i fajne jest to, że tak wiele zależy od nas, bo wszystko jest w nas, tylko czasem wolimy cierpieć, niż zadać sobie trud i odmienić zły los.

„Chociaż odkrycie własnych przekonań może ci trochę utrudnić życie, to jednak przyniesie ci dużą korzyść” Autor – C.C.Tipping

Jadwiga zachęciła swoja córkę do wzięcia parę lekcji terapii, a terapeutka Agnieszka odpowiednimi pytaniami spowodowała, że jej córka zobaczyła siebie z boku. Z pewnym zdziwieniem zauważyła, że popełnia te same błędy, jednocześnie licząc, że coś się zmieni, niestety, przekonała się, że tak to nie działa.

Kierował jej postępowaniem toksyczny schemat udawadniania – „jestem dobrą żoną i matką”, a jej sabotażysta pilnował, aby wszystko działo się  zgodnie z schematem.

Popracowała trochę nad sobą zgodnie ze wskazówkami terapeutki Agnieszki i zauważyła, że zły los się od niej odwrócił. Dokonała całkowitą zmianę swojego życia i przestała być ofiarą losu.

Obecnie prowadzi fajne życie i wierzy, że będzie jeszcze lepiej, bo już radzi sobie z toksycznymi emocjami, a tym samym z toksycznymi osobami. Ma swoją dobrze prosperującą firmę i nowego życiowego fajnego partnera, z którym się wzajemnie szanują, kochają i wspomagają.

Życie się ma tylko jedno i zamiast obwiniać zły los, może warto dać trochę wysiłku i nauczyć się zarządzać swoimi emocjami.

Irena

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *