Podaję mały epizod ze swojego życia dla tych, którzy jeszcze myślą, że karcenie dziecka biciem stosowane dawniej było wychowawcze i nie było szkodliwe, niestety nic bardziej mylnego.
Do emerytury robiłam wiele rzeczy które robić musiałam, więc teraz jako seniorka postanowiłam w miarę możliwości robić to co lubię.
Taką możliwość daje mi przynależność do Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Kamieniu Pomorskim, który daje nam wiele możliwości do aktywnego działania, oraz poszerzenia swojej wiedzy w interesujących nas tematach. Kiedyś uczyłam się dla papierka, dla prestiżu społecznego i rodzinnego, dopiero teraz odkryłam, że fajnie jest uczyć się dla siebie.
Ostatnio bierzemy udział w „Projekcie Aktywny Senior ” organizowany przez Zachodniopomorski Technologiczny Uniwersytet Trzeciego Wieku w Szczecinie.
Jadąc z grupą osób na pierwszy wykład do Uniwersytetu Technologicznego Trzeciego Wieku, nie wiem dlaczego bardzo przeżyłam to emocjonalnie, z resztą podobnie jak wszyscy uczestnicy, co wcale nie zmniejszyło mojego zaskoczenia dużych emocji.
Po przybyciu, Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny zaskoczył nas nowoczesnym pięknym budynkiem, ale jeszcze bardziej zaskoczyły nas ciekawe wykłady. Wszyscy wracaliśmy pełni wrażeń i chęcią powrotu na następne wykłady.
Wychodząc z głównego budynku uczelni, potknęłam się na zewnętrznych schodach i upadłam na kolana. Najbardziej poszkodowane zostało lewe kolano i prawa ręka, ale na szczęście stłuczenie okazało się niezbyt groźne. Każdemu to się mogło przytrafić, tym razem mnie to spotkało.
Nie pisałabym o tym, gdyby następnego dnia nie spotkało mnie to samo u mnie w domu. W pokoju bez dywanu, na szorstkiej powierzchni w wygodnych pantoflach, nieoczekiwanie upadłam na jeszcze bolące to samo lewe kolano i prawą rękę.
Nigdy do tej pory się nie przewracałam, a teraz nagle, ot tak bez powodu dzień po dniu. Dwa upadki, jeden po drugim i to w taki sam sposób, to dały mi do myślenia, że może coś ze mną dzieje się nie tak.
Zastanawiając się nad swoim samopoczuciem, niczego złego nie stwierdziłam. Nic mnie nie bolało, nie miałam zawrotów głowy, byłam spokojna i w dobrym nastroju.
Mając świadomość, że nic nie dzieje się przypadkiem, zrobiłam sobie terapię emocjonalną, celem poznania źródła tej przyczyny.
„Największe przeszkody w zrealizowaniu sukcesów, o których marzymy, stanowią ograniczenia zaprogramowane w podświadomości, które nie tylko wpływają na nasze zachowanie, lecz mogą także znacząco wpłynąć na naszą fizjologię i zdrowie.” – Autor Bruce Lipton
T E R A P I A
Terapię zaczęłam zadając sobie pytanie, o czym myślałam i jakie odczuwałam emocje moment przed upadkiem jednym i drugim. Wyciszona, szybko sobie przypomniałam, że było mi wstyd i miałam poczucie winy, że za młodu nie chciałam się uczyć i naukę traktowałam jako zło konieczne, a przecież wiedza może być bardzo interesująca.
Wchodząc w odkryte uczucia zobaczyłam siebie jak miałam 8 lat i kończyłam II klasę szkoły podstawowej. Miałam problem z matematyki z zadaniami z treścią i nauczyciel w szkole coś nam tłumaczył, a potem zapytał mnie jak zadanie rozwiązać. Stałam przed tablicą i patrzyłam na nią milcząco trzymając w ręku kredę, nie próbowałam nawet pisać, bo nic nie rozumiałam. Nagle poczułam w ręku ból, bo nauczyciel uderzył mnie po ręce kijem i po udach, tak że upadłam na kolana, a on nade mną stał i krzyczał. Zadał klasie to zadanie do domu, odgrażając nam kijem, że jeśli źle zrobimy, to go popamiętamy i na lekcjach zaczniemy uważać.
Co miałam zrobić, wieczorem poprosiłam Ojca, aby mi pomógł to zadanie z matematyki odrobić. Ojciec podszedł do książki, popatrzył i stwierdził, że to jest bardzo łatwe zadanie i mam go odrobić, coś tam mi szybko tłumacząc, tylko że ja nic z tego nie rozumiałam. Trzymałam pióro i nic nie pisałam, bo nie wiedziałam co mam napisać. Ojciec zaczął krzyczeć, ja zaczęłam płakać i zamiast rozwiązania zrobił mi się ogromny kleks. Rozgniewany Ojciec podobnie jak nauczyciel przyłożył mi po ręce pasem i po pośladkach tak mocno, że upadłam na kolana. Ojciec wyszedł krzycząc, że jestem śmierdzącym leniem, bo nie chcę się uczyć, a on i nauczyciele w szkole muszą się z kimś takim jak ja męczyć. Poczułam się złą, niedobrą, gorszą od innych, winna że nie rozumiem czegoś prostego, stwierdziłam, że jestem jakaś niedorobiona. Tego wieczoru uwierzyłam Ojcu, że nauka nie wchodzi mi do głowy i jestem ciężarem dla niego i nauczycieli, bo ze mnie nic nie będzie i na zawsze już będę nic warta. -/ W stresie i szoku taki program wszedł do mojej podświadomości./
Przemyślenia podczas terapii:
Podczas zdarzenia z Ojcem i nauczycielem czułam się do niczego, zostałam odarta z wewnętrznej wartości, a poczucie winy miałam z powodu tego, że jestem tępa do nauki.
Mała Irenka wiedziała, że Ojciec jest mądry, uczciwy i dobry, takie samo zdanie miała o swoim nauczycielu. Wierzyła głęboko, że ich poczynania, oraz słowa są nie podważalne, ciężko pracują i wszystko robią dla jej dobra.
Zmiana przekonań i uczuć podczas terapii:
Teraz po odsłonięciu zaprogramowanych emocji, ogarnęło mnie uczucie niesprawiedliwości. Nie mogłam opanować płaczu i przez prawie dwie godziny łzy leciały mi ciurkiem, ale to nie z bólu, tylko z niesprawiedliwej oceny Ojca. Zrozumiałam, że ja naprawdę się starałam, naprawdę się chciałam nauczyć, tylko nie mogłam zrozumieć tego zadania z treścią. W tym momencie przestałam żałować Ojca i nauczyciela, a zaczęłam żałować siebie.
Zmiana emocji i przekonań po terapii:
Po wypłakani się, zobaczyłam powyższe zdarzenie po 52 latach zupełnie w innym świetle. Tak naprawdę, to ja kochałam szkołę, naukę, uczyłam się pilnie. Po zweryfikowaniu prawdy automatycznie ogarnęła mnie radość, jak by spotkało mnie jakieś szczęście, więc dałam sobie przyzwolenie na przeżycie tej radości.
Poczułam się lekka, radosna i jak zwykle jeszcze ciągle zaskoczona pozytywnym skutkiem swojej terapii. Na swój pożytek powiedziałam do siebie, że trud pokonania „ego” został wynagrodzony.
Świadomie jeszcze przypomniałam sobie, że w tym okresie miałam przewlekłą żółtaczkę i piłam okropne leki, zmuszano mnie też do picia syropu na anemię. Byłam wychudzona i żółto-blada, ale moi Rodzice nie wzięli pod uwagę, że z tego powodu mogłam mieć problemy z nauką. Nie było im nawet za to co wybaczać, widząc ich jak bardzo byli zmęczeni pracą i troskami dnia codziennego, a wychowanie dzieci w tym okresie powszechnie było stosowane przez bicie.
Skąd mała Irenka miała wiedzieć, że jej Ojciec, który był jej największym autorytetem, miał problem alkoholowy, a nauczyciel z matematyki po trzech latach poszedł siedzieć do więzienie za rabunek pieniędzy z kasy sklepów i zakładów państwowych.
Niestety jak świadomie w późniejszym wieku swoje autorytety zmieniłam, w podświadomości pozostały zaprogramowane nadal stare nie zmienione, tworząc wewnętrzny konflikt, a tym samym stres.
Uff !!! – Poczułam wyraźną ulgę uwalniając się z dawnych, z okresu dzieciństwa autorytetów, był to znak, że zostałam uwolniona z wewnętrznego konfliktu, a tym samym z wewnętrznego stresu. Kiedy opłynął przez całe ciało ogrom przyjemnej energii, dało mi to pewność, że uwolniłam się z wewnętrznego stresu, który męczył mnie przez 52 lata.
Jeśli nawet mała Irenka byłaby zdrowa, to miała prawo jako dziecko czegoś nie zrozumieć, a krzykiem i biciem stresowali ją, a wiadomo że stres paraliżuje myślenie programując toksyczne przekonania. Zdarza się, że wielu Rodziców i opiekunowie nie są tego świadomi również i w obecnych czasach.
Irena