Pokonałam raka płuc! – Eureka!!!

/ Kontynuacja  terapii  z emocjami w swojej podświadomości  – Na tropie raka   /

EUREKA !! – Jestem wolna od raka płuc

EUREKA!!  –  Jestem wolna od lęku przed wznową

Odczytanie w podświadomości całego  procesu  programowania raka,  spowodowało u mnie  uświadomienie,  oraz  całkowite usunięcie  raka i lęku przed jego wznową.

Podświadomość dla nas  jest niedostępna jeśli wyłączymy emocje i  kierujemy się tylko  racjonalnym myśleniem. Przez swoje emocje można dotrzeć do podświadomości i  zmieniać w niej utworzony  program, w tym i program swojego  raka . To wbrew pozorom jest zupełnie proste, fascynujące  i możliwe dla każdego, skoro ja prosta kobieta tego dokonałam, to może dokonać tego każdy, kto chce zainwestować w siebie trochę wysiłku. Nikogo do niczego nie namawiam, nawet nie zachęcam każdy ma wolną wolę i wybór.  Ja tylko dzielę się z innymi swoim doświadczeniem i związku z tym  nasuwającymi się  przemyśleniami.

Na szczęście i nieszczęście nikt poza nami nie może do naszej podświadomości się dostać. Na szczęście  – bo nasza podświadomość jest  bezpieczna przed cudzą ingerencją i nieszczęście – bo nie możemy nikomu za żadne pieniądze zlecić, by zmienił program  za nas w naszej podświadomości  według naszych życzeń –  nie jest to możliwe.

„ Nasze przekonania kontrolują nasze ciała , umysły i w rezultacie nasze życie…Och! Wy, małej wiary!” – B. Lipton

„TWOJE PRZEKONANIA MOGĄ CIĘ UZDROWIĆ LUB…ZABIĆ” – A. LOYD

Kontynuacja terapii

 O kradzieży dwóch gruszek z cudzego mieszkania do dnia dzisiejszego nikt nigdy się nie dowiedział. Od tamtej pamiętnej lekcji życia nigdy nic nikomu nie ukradłam. Podświadomości wystarczyła kara za kradzież gruszek  bycia okrytą wstydem i hańbą przed samą  sobą  tak bardzo, że aż  świadomość presji nie wytrzymała i zdarzenie po pewnym czasie  wymazała z pamięci.

Prawdziwy   dramat małej Irenki się zaczął przy pierwszej  spowiedzi z kradzieży gruszek  przed  I – wszą  Komunią Świętą. Jako dziecko z  lekcji  religii  niewiele skorzystałam  , bo  nikt nigdy z lekcji religii mnie nie pytał , ani ksiądz , ani księdza Pani gospodyni , która często mnie  przygotowywała do lekcji szkolnych , ale  nie z  religii. Teraz z perspektywy czasu myślę, że Pani gospodyni plebani nie chciała się wtrącać w naukę księdza, ksiądz pewnikiem myślał, że gospodyni będąc nauczycielką tak dobrze mnie przygotowała, że już nie musiał sprawdzać i podobnie chyba myśleli   Rodzice , bo też z religii mnie nie sprawdzali. I tak  mała Irenka poszła do Pierwszej Komunii Świętej  wcześniej niż jej rówieśnicy, bo rzekomo byłam  dobrze przygotowana.

Podczas terapii  wchodząc ponownie  w znane mi uczucie lęku  usłyszałam przy  spowiedzi  przy konfesjonale głos  księdza : –  „ Musisz  odłożyć  to co ukradłaś  na miejsce , dokładnie tam skąd zabrałaś „. Po tak zadanej  pokucie  byłam przerażona, muszę znów wejść do mieszkania sąsiadów, a do tego skąd  mam wsiąść wiosną świeże gruszki?  /W tym okresie w sklepach nie było świeżych owoców/ . Zebrałam się na odwagę i oględnie , mówiąc pół prawdy zapytałam swojego Ojca jak mam zdobyć wiosną gruszki, bo muszę oddać , bo tak ksiądz mi nakazał. Na tak moje postawione pytanie Ojciec zbagatelizował wyjaśniając z uśmiechem, że te gruszki pod drzewem i tak by zgniły , więc mam sobie tym nie zawracać głowy. Nie przyznałam się, że ukradłam z domu sąsiadów.

W takiej sytuacji przystąpiłam do Pierwszej Komunii Świętej nie wypełniając pokuty, czyli nie oddałam tych gruszek, bo nie miałam możliwości ich zdobycia. Mała Irenka z lekcji religii zapamiętała, że przyjmując Komunię Świętą nie wypełniając pokutę jest ŚWIETOKRATCTWEM. Jeszcze przy następnej spowiedzi mówiłam, że nie wypełniłam pokuty, ale ciągle słyszałam to samo, że muszę oddać to co ukradłam i pokutę musze spełnić. W końcu  jesienią , ze swoimi  gruszkami gotowa jeszcze raz wejść  do sąsiadów ,  by  położyć na miejsce ukradzione gruszki, okazało się niemożliwe, bo ukryte przejście na strychu zostało porządnie zabite deskami. Okropnie przybita bardziej niż zabite przejście deskami poczułam się okropnie zdruzgotana bezsilnością wobec tak poważnego życiowego problemu. Na tym etapie mała Irenka zakończyła próbę oddania gruszek i zadanej pokuty  nie spełniła. Przerażona  nabrałam przekonania, że przyjmując Komunię popełniłam Świętokradztwo i będę za to potępiona na wieki.  To nie żarty! Takie przekonanie  jako dziecko zaprogramowałam sobie w podświadomości, a tym samym program raka płuc!!!

img081

W zaznaczonym kółku to ja  – zdjęcie z  Pierwszej Komunii Świętej

 

Związku z tym programowałam sobie  wiele innych  destruktywnych emocji  tak silnych,  że dziecinny umysł nie mogąc tego udźwignąć  wymazał je  kompletnie z pamięci. Podświadomość wszystko skrupulatnie przechowała, ale zakopała  głęboko  by chronić umysł przed czymś  czego  nie dał rady udźwignąć.

 

 img095

 To ja rok później z Rodzicami i braciszkiem po procesji Bożego Ciała. Zupełnie nieświadoma, że zaakceptowałam  w podświadomości program raka płuc. Już nieświadoma stresu spowodowanego niefortunną kradzieżą, bo historia zdarzenia została wymazana z pamięci.

Uświadamiając sobie całe zdarzenie niczym z automatu rozmyły się  destruktywne  skutki.  Poczułam  niesamowitą radość –  EUFORIĘ   nie do opisania,  oraz lekkość całego ciała.   Zrzuciłam z siebie okropny ciężar który dźwigałam przez tyle lat. Ta niesamowita radość połączona z lekkością trzymała mnie prze dłuższy czas,  nie mogłam z wrażenia  ochłonąć. Przecież racjonalnie, świadomie jako dorosła  wiedziałam , że w  sytuacji kiedy nie można wypełnić pokuty  jest się rozgrzeszonym, tylko niestety do dnia terapii nie wiedziałam, co kryje się w mojej podświadomości, jak straszne poczucie winy zupełnie nie racjonalne do przewinienia. Lęk przed BOSKĄ karą był przyczyną ukrytego , ale bardzo strasznego lęku przed śmiercią. Okropny wstyd również głęboko ukryty dawał przekonanie, że nie zasługuję na MIŁÓŚĆ  nie tylko Boga , ale i wszystkich Aniołów i Świętych , dlatego   oddaliłam się od kościoła. Po czasie kiedy nawróciłam się do kościoła , to mimo szczerej spowiedzi, destruktywne przekonania w podświadomości zostały,  o czym informował mnie rak , a później lęk przed wznową. Lęk przed wznową  raka płuc już na zawsze mnie nie dotyczy i najważniejsze,  że wiem ja i moja podświadomość że  –   BÓG mnie kocha .

Zaraz nasunęło się pytanie dlaczego dopiero uaktywnił się wiosna 2004 roku? Tą odpowiedź również otrzymałam  automatycznie. Wiosną tego roku byłam świadkiem jak poważnie chora moja Mama umierała. Żal Mamy połączony był z podziwem , później z zazdrością, że tak spokojnie chciała przejść na tą drugą stronę. Żegnała się z nami spokojnie i jeszcze nas pocieszała, że wszystko jest jak trzeba. Ja pierwszy raz uzmysłowiłam sobie, że śmierć jest realna  i że mnie też to może nieoczekiwanie spotkać. Niestety zdałam sobie sprawę, że na mnie po tej drugiej stronie mogą czekać „ demony” lub inne zło bo na nic lepszego nie zasługuję. Niby wierzyłam, ale nie byłam zbyt praktykującą katoliczką. Miałam przekonanie, że jeśli nawet teraz się nawrócę, to i tak będę nie w porządku bo co? Jak trwoga to do Boga?  Wywołany stres z powodu śmiertelnej choroby Mamy i moje przekonania uaktywniły zaprogramowanego w dzieciństwie raka płuc.

Od zarania dziejów wszystko się zmienia, tylko emocje nie uległy ewolucji i są niezmienne, czyli  takie same jak  człowieka z okresu kamienia łupanego.

Ja doświadczyłam, że emocje u maleńkiej trzyletniej Irenki  są tak samo potężne jak dorosłego człowieka. Często nie zdajemy sobie sprawy jak silne duże emocje przeżywają małe dzieci, bo swoich z wczesnego dzieciństwa nie pamiętamy. Wydaje się czasem, że jak według dorosłego jest coś drobiazgiem , to dla dziecka też jest drobnostką  i nie ma podstaw do dużych traumatycznych przeżyć – ale tak nie jest. Dziecko czuje i przeżywa emocje 100 – krotnie silniej niż w analogicznej sytuacji dorosły.

Mnie zaskoczył fakt, że wymazane z pamięci mam te najsilniejsze przeżycia  z okresu dzieciństwa, a z dorosłego życia wymazane są absurdalne nieważne – ale przechowywane w podświadomości są bardzo destruktywne. Dlaczego tak ? – nie wiem , tylko bardzo mnie  zdziwiło jakie w życiu absurdalne zdarzenia skutkują poważnymi życiowymi programami w naszej podświadomości.  Dowodzi to,  jakie czasem absurdy kierują naszym życiem i  czy nie warto czasem się zatrzymać ?  Zastanowić ?  Czy nie powinnyśmy popracować nad swoimi wewnętrznymi destruktywnymi lękami i przekonaniami?    Irena

 

2 myśli nt. „Pokonałam raka płuc! – Eureka!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *