Po kruchym lodzie na wyspę

/powrót do  terapii „ Mamo! Ty nie wiesz!/

Muszę zaznaczyć, że  moje opisane na blogu wszystkie terapie mocno odbiegają od terapii według  Arkusza Radykalnego Wybaczania C. C . Tippinga. W swojej podróży emocjonalnej   korzystam  z  ARW  jako podstawy swojej terapii , za co Autorowi  serdecznie dziękuję.  Według terapii ARW  C. C. Tippinga  aby nastąpiło wybaczanie podróż do okresów wcześniejszych  nie jest konieczna.  Ja w swoich  terapiach  uwolniłam się z raka i innych destruktywnych przekonań odnajdując   źródła programu   tylko w dzieciństwie .  Kierując  się swoim doświadczeniem ,   aby zmienić destruktywne programy życia przerabiam te zdarzenia w dzieciństwie które zawarzyły na całym moim życiu.

 Po trzech dniach wróciłam do  terapii   – „ Mamo! Ty nie wiesz!”  Podczas której odczuwałam  duży ból  i  odkryłam przekonanie  „ Muszę tłumić płacz, by nie być odrzuconym”. Podczas  terapii  często ból jest dokuczliwy,  ale za to  później  odblokowana  energia  daje   cudowne przeżycie  tak duże,  że po każdej terapii  łatwiej pokonuję  opór „ego” by znów wcielić się w detektywa swoich własnych emocji. Niektórzy po ten dreszczyk emocji wspinają się na szczyty gór, zdobywają bieguny , morskie głębiny , a ja wcielam się w detektywa swoich emocji i udaję  się w nieznaną podróż  , nie wiedząc dokąd i co mnie tam spotka.  Po czym nagle odnajduję się w swoim , tylko nieznanym, dawno  zapomnianym  okresie   dzieciństwa.  Tak naprawdę to nie wiem dlaczego  destruktywne programy odnajduję w dzieciństwie ? Może  dlatego, że w tym okresie  znajdują  się źródła ważnych życiowych  programów?   Może dlatego, że dzieci uczucia  są czyste i łatwiej się w tych emocjach odnaleźć?  Nie muszę na te pytania znać odpowiedzi. Ważne, że jest to dla mnie ekscytujące , bo  uwalniam  się z  problemów zdrowotnych i życiowych.

Wczuwając się w odkryte  uczucie lęku przed odrzuceniem  , poczułam  zimno, w butach pełno wody, Edzio na mnie denerwuje się, że jestem powolna  i ciągnie mnie za rękę  po kruchym lodzie  na środku jeziora.  Denerwuje się, bo grupa dzieci już nas  wyprzedziła i będą  na wyspie pierwsi. Kłócę się z nim, płaczę, krzyczę , ale posłusznie idę  za nim i jeszcze krzyczę by mnie  samej nie zostawiał, bo się przewracam i za nim nie nadążam. Na kruchym lodzie na środku dużego jeziora absolutnie nie mam poczucia jakiegokolwiek zagrożenia życia. Z brzegu jeziora grupa dorosłych krzyczy do nas, abyśmy się zatrzymali , na tą odezwę  inne dzieci nie reagują, tylko  ja się zatrzymałam , bo moje nogi przemoczone odmówiły mi posłuszeństwa. Niebawem dorośli połączonymi drabinami , ściągnęli nas z tego jeziora.  Po uratowaniu  z topniejącego lodu, mama powiedziała mi, że jak będę grzecznie leżała w łóżku, to za to,  że oddaliłam się z domu nie powie tacie  i mnie nie zbije. Grzeczna byłam bez problemu, bo zaraz zasnęłam , a mama słowa dotrzymała i ja uniknęłam kary. Zaraz na drugi dzień , po wyjściu na podwórko dowiedziałam się, że wszyscy  uczestnicy wyprawy do kaczek na wyspę dostali poza mną  porządne lanie.  Największe lanie dostał mój kolega Edzio, pokazywał nawet siniaki, na co ja zareagowałam radosnym śmiechem. Cieszyłam się, że dostał, bo to przez niego poszłam na ten lód, bo zachwycał się jakimiś  dzikimi kaczkami i ich jajkami, które miały znajdować się na wyspie na jeziorze.  Mnie nie interesowały  jego kaczki i ich jaja  bo nie były  ładne.  Cieszyłam się  myśląc, że już teraz  będzie chciał się bawić  w moje wymyślone zabawy, bo jego są złe i  głupie . Od tamtego pamiętnego dnia Edzio na mnie się obraził i już na zawsze przestał się ze mną bawić.  Stratę przyjaciela z wczesnej piaskownicy   bardzo  mocno przeżyłam, programując się w przekonanie na 63 lata „ By nie być odrzuconą, muszę robić to co inni lubią ; Muszę  ukrywać  głęboko, jeśli czegoś robić nie lubię, chociaż jest to dla mnie  złe , brzydkie i głupie. Nie wolno robić niczego co się lubi, bo spotka każdego zasłużona kara, tak jak mojego kochanego przyjaciela Edzia.  Wiedziałam jak bardzo mu się te kaczki dzikie podobały i ciekawiły ,  z dużym  przejęciem i radością długo  mi o nich opowiadał.  Zinterpretowałam sobie, że dlatego uniknęłam tylko ja kary, bo robiłam coś, co chcieli inni , a mnie  się w ogóle to nie podobało. Mama mnie za takie podejście  w dobrej wierze bardzo chwaliła , nie zdając sobie sprawy, że zatwierdziła u mnie destruktywny program –„ nie ponoszę winy jeśli robię  to co podoba się innym,  „  Ten program był podstawą innych destruktywnych programów na długie lata.      Irena

6 myśli nt. „Po kruchym lodzie na wyspę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *