A JA POKONAŁAM RAKA PłUC BEZ WZNOWY

Dzisiaj czuję się zdrowa, ale czy jestem wolna od wszelkich chorób?  Zdecydowanie nie, wiem tylko że dolegliwości spowodowane rakiem płuc minęły bezpowrotnie.

sycylia-etna-170 sycylia-etna-215

 

Pewność o swoim życiu bez lęku o wznowę raka płuc potwierdza moja  kondycja fizyczna ciała i umysłu lepsza  niż przed 20-stu laty.

Dowodem tego jest chociażby prowadzenie tego bloga, co wymaga większej  znajomości komputera niż pisania i co prawda mam z tym duży problem, tylko biorąc pod uwagę fakt, że moje pierwsze kroki z komputerem stawiałam rok temu. Uważam bez fałszywej skromności, że  idzie mi nieźle jak na kogoś kto miał duże zaniki pamięci.

Od paru miesięcy jestem słuchaczem wydziału elektroniki w grupie dla początkujących  UNIWERSYTETU TRZECIEGO WIEKU.

Osoby odwiedzające moja stronę proszę o wyrozumiałość dla początkującej brokerki nie znającej obsługi komputera, uczę się pilnie /przy sposobności odkryłam przyjemność z nauki/,  mimo wszystko prowadzenie bloga jest dla mnie bardzo trudne,  jednocześnie  przyjemne i nareszcie robię to co lubię,  a nie muszę.

Na swoje życie bez lęku o wznowę nie otrzymałam żadnej cudownej tabletki, dokonałam tego co prawda prostą, ale  ciężką i trudną pracą .

Z całym szacunkiem wobec dobrych terapeutów i szamanów , ale jestem bardzo oburzona na tych którzy bez obiekcji zapewniają wyleczenie chorego , kierując  się dobrem chorego dają  mu fałszywą nadzieję, że go wyleczą i nic nie musi robić tylko poddać się terapeucie, czy szamanowi. Ci  to  jeszcze dodatkowo  ogałacają z niemałych często pieniędzy, niestety na swej drodze do uzdrowienia też takich poznałam. Odporni są na wyrzuty sumienia , nie obchodzi  ich to, że gdyby nie ich zapewnienia chory poszukał by dla siebie sposób na wyleczenie,  a tak to zawierzył niewłaściwej osobie i z tego powodu umarł  , bo na inne skuteczne  leczenie zabrakło   cennego czasu .

Najgorsze jest to, że medycyna konwencjonalna mocno krytykuje medycynę niekonwencjonalną i wice versa . Jedni i drudzy widzą wady wszędzie tylko nie u siebie.

Prawda jest taka, że różne osoby  leczą chorych w medycynie konwencjonalnej jak i niekonwencjonalnej  , są dobrzy i źli  po jednej i po drugiej stronie.

Dotyczy też obydwu stron co do skuteczności leczenia, jedni i drudzy maja swoje  w leczeniu sukcesy i porażki.

W tych skłóconych z sobą stronach tylko pacjent jest zagubiony  i  nie wie u kogo można skutecznie się leczyć. Trudno  mnie się wypowiadać za innych, ale myślę,  że tak jak dla mnie, moich bliskich i znajomych nieważne kto leczy,  tylko jak leczy, ważne by był miły, uczciwy,  przede wszystkim skuteczny, czy ktoś wie jak takich znaleźć i gdzie?

Nie pokonałabym  swego  raka  tylko metodą akademicką,  bo  lekarze nie wierzą że można zaawansowanego raka płuc wyleczyć.

Czy może wyleczyć ktoś nawet najlepszy kto nie wierzy w wyleczenie i nie zna leków na wyleczenie ? Wypisują leki na leczenie , bez szansy na wyleczenie.

Niestety z całym szacunkiem do leczenia niekonwencjonalnego, ale jest to leczenie powolne (rak drobnokomórkowy atakuje błyskawicznie), wymagające wiele wiary, zmian  przekonań , co prawda skuteczne, tylko wymagające długiego czasu (ja tego czasu nie miałam-bez chemii rokowano mi 6 tygodni życia). Metoda ta to tez praca z umysłem, jak miałam pracować z umysłem jak  traciłam kontakt z rzeczywistością ?.

Pokonałam raka płuc drobnokomórkowego  metodą konwencjonalną połączoną z metodą niekonwencjonalną jednocześnie.

Doświadczyłam  na sobie,  że te dwie metody   niby przeciwstawne w śmiertelnej chorobie bardzo fajnie się uzupełniają.

Leczenia tymi  dwoma  metodami dokonywałam   samotnie między dwoma skłóconymi stronami.

Różnica polega na tym że część terapeutów krytykuje leczenie chemią, natomiast większość lekarzy  krytykuje leczenie niekonwencjonalne,  nie uznają faktu że wyszłam z choroby nieuleczalnej,  a dobre wyniki interpretują,  jako długą remisję u mnie trwającą  9 lat. /Obecnie już 12 lat/

Lekarze naukowcy wmawiają mi, że wznowa raka musi nastąpić,  na wszelkie sposoby  przekonują  w formie ostrzegania, że wznowa nastąpi.

Nie rozumiem  dlaczego to robią ? w moim odczuciu to w ten sposób przekonują  siebie i chorego o swojej racji,  chorego wpędzając w lęki przed wznową.

Najgorsze,  że nawołując do badań kontrolnych strasząc, zniechęcają  do tych badań.

Przy wznowie raka  chory  wg  lekarzy nie  ma szansy na wyleczenie bo rak na chemię się uodpornił, a chorego chemia bardzo   osłabiła,  po wznowie nie dają nadziei.

Naukowcy mają   wiedzę, naukowe udowodnienia , ale na raka płuc  skutecznego leku nie znaleźli,  smutne jest to,  że ci co im uwierzą   szybko potwierdzają ich naukową tezę  i umierają .

Lękami przed wznową  wprowadzają  w  stres  wielkiego sprzymierzeńca nie tylko raka,  ale wszystkich chorób.

Lekarze, naukowcy wymądrzają,  ostrzegają, ale to ja prosta kobieta znalazłam u siebie przyczynę raka, usunęłam tą  przyczynę metodą rozwoju osobistego   i żadne lęki  przed  wznową  mnie nie dotyczą,  Na  badania kontrolne chodzę bez lęku, potwierdzić swój coraz lepszy stan zdrowia.

Uważam , że leczenie w połączeniu tych dwóch metod jest dla chorego bezpieczna  i daje 100% szans na wyleczenie najbardziej złośliwego raka.

Irena

„Nie ma nieuleczlnych chorób są tylko nieuleczlni ludzie”-L .Hay

16 myśli nt. „A JA POKONAŁAM RAKA PłUC BEZ WZNOWY

  1. Iren Autor wpisu

    Witam! Z medycyny niekonwencjonalnej nie leczyli mnie ani lekarze, ani terapeuci. Leczyłam się sama, korzystałam z wiedzy i doświadczenia wielu terapeutów na ich jednorazowych warsztatach terapeutycznych, oraz z wielu książek. Indywidualnych sesji nie pobierałam. Niestety przy leczeniu raka terapią emocjonalną, którą ja stosowałam trzeba wykonać pewną pracę osobiście, nie można tej pracy wykonać za chorego. Można choremu pomóc przy terapii prowadząc go po kolei, krok po kroku, ale chory musi sam zmierzyć się z własnymi lękami i innymi emocjami. Mnie krok po kroku wspomagała moja kochana córka, ale sama osobiście musiałam uczuciami wejść do swojej podświadomości, do źródła zablokowanych emocji. Zablokowane emocje są sprawcami raka i innych wszystkich chorób. Aby mieć czas na terapię, leczyli mnie w szpitalu lekarze medycyny konwencjonalnej. Przedłużyli mnie życie o rok czasu, za co im jestem wdzięczna, bo dali mi czas na terapię emocjonalną. Serdecznie pozdrawiam.

    Odpowiedz
  2. Iren Autor wpisu

    Dziękuję za komentarz. Opisuję tylko swoje doświadczenie jakie przeszłam na drodze do wyleczenia z nieuleczalnego. Faktem jest, że miałam 12 lat temu zaawansowanego raka płuc – mam na to dokumentację medyczną i jakie przeszłam leczenie – po zakończonym leczeniu guz pomniejszony, ale został. Na mojej drodze medycyna niekonwencjonalna też była bezsilna. Mimo wszystko jestem zdrowa i mam się dobrze. Emocjami wyleczyłam raka i inne swoje dolegliwości. Sama początkowo byłam zaskoczona, że zablokowane emocje są winowajcami naszych chorób i mają wpływ na nasze życie, ale teraz po doświadczeniu swoim i bliskich już jestem pewna. Niestety lekarzy to nie interesuje. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedział na to Pan Zięba w książce „Czego Ci lekarz nie powie”.

    Odpowiedz
  3. Iren Autor wpisu

    Witam!
    Dziękuję za miłe słowa w komentarzu, są dla mnie dużą motywacją do pisania i ulepszania bloga. Jest Pani dzielną wspaniałą córką, dla chorego takie wsparcie jest potężną siłą. Przykre jest to, że w walce z rakiem to za mało. Aby pokonać raka chory musi w sobie wykrzesać siłę i odwagę by najpierw zaakceptować śmiertelną chorobę, a następnie przyjrzeć się rakowi blisko i podjąć decyzję, że będzie z nim walczyć wszystkimi możliwymi środkami; czyli podejmie walkę z morza, lądu i powietrza. Jednak z własnymi lękami i przekonaniami chory musi zmierzyć się sam, by dotrzeć do przyczyny raka. Po dotknięciu źródła przyczyny, rak pójdzie sobie tam, skąd przyszedł. Uważam, że aplikowana chemia przez lekarzy jest bardzo potrzebna, tylko to niestety za mało aby raka pokonać i to dobrze, że postanowiliście walczyć różnymi środkami. Poza chemią ja też na początek wspomagałam się tą książką L.Hay,- jest wspaniała i jak najbardziej polecam. Pani Mama przy tak silnym wsparciu ma dużą szansę na pokonanie raka. Raka płuc pokonać można, trzeba tylko w sobie wyzwolić drzemiąca siłę, a wówczas cud uzdrowienia stanie się faktem. Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
  4. Iren Autor wpisu

    Witam Panie Romanie. Dziękuję za miłe słowa. To prawda, że przy raku jest mało czasu, znam to uczucie i bezsilność. W takiej sytuacji chciałabym coś polecić i radzić ale jestem bezsilna, bo wszystko jest w nas i wszystko zależy od nas. Każdy człowiek jest inny i u każdego choroba przekazuje inną informację, czyli nie rozwiązany zablokowany problem. Mnie udało się dotrzeć do przyczyny mojego raka. W sytuacji gdy z powodu choroby mamy mało czasu, to ja jestem zwolennikiem łączenia leczenia akademickiego z metodą naturalną. Leczenie akademickie zbija szybko aktywność raka, a tym samym daje nam trochę czasu na zastosowanie metod naturalnych. W mojej sytuacji łączyłam metody bez wiedzy lekarzy, bo o metodach naturalnych nie chcieli słyszeć. Medytacja, Radykalne Wybaczanie, naturalne soki w żadnym leczeniu nie mogą zaszkodzić a mogą bardzo pomóc w walce z chorobą. Obecnie przez lata doświadczeń mam już swoją terapię emocjonalną posiłkując się Kodem, Radykalnym Wybaczaniem i innymi metodami w zależności od problemu nad którym pracuję. Na odległość niewiele mogę poradzić. Z rakiem to jest podobnie jak z chorobą alkoholową, alkoholikowi nie można pomóc jeśli sam z sobą nie stoczy walki, ze swoimi słabościami. Według mnie chory na raka musi sam stoczyć walkę ze swoimi lękami, a to jest trudne kiedy choroba pozbawiła chorego sił i z każdym dniem sił ubywa. W walce z rakiem życzę sił, wytrwałości i skutecznej walki. Jeśli mnie się udało, to tego może dokonać każdy. Irena

    Odpowiedz
  5. Iren Autor wpisu

    Witam.
    W połączeniu z chemią moje pierwsze kroki to była akceptacja raka, następnie szukałam nadziei , że każdy przypadek nawet nie rokujący żadnych szans na wyleczenie jest możliwy do uzdrowienia, stosowałam afirmację L.Hay . Konkretnym działaniem, który poprawił mój stan zdrowia to była terapia Radykalne Wybaczanie autora – Colina C. Tippinga. Później łączyłam terapie z Kodem Uzdrawiania autora – Aleksander Loyd; EFT – Technika Emocjonalnej Wolności autora – Garego Craiga, ” Matryca energetyczna według autora – Dr. Richard Bartlett.
    Jest tego sporo, można się pogubić, ale spokojnie – nie stosowałam wszystkiego od razu tylko po kolei. Początkowo korzystałam z pomocy terapeutów, następnie jak lepiej się czułam jeździłam na warsztaty po których mogłam już stosować terapie sama. Wszystkie wymienione terapie sa bezpieczne i nie ma możliwości zaszkodzenia sobie . Są to metody bezpieczne.
    Ja uważam , że pokonałam raka płuc przede wszystkim dzięki uwolnieniu się od lęku przed wznową. Jest to terapia długotrwała w moim przypadku trwała trzy lata i stosuje do dnia dzisiejszego uwalniając się od innych chorób, o czym piszę na blogu.
    Dużą remisję raka zawdzięczam chemii z radioterapią i Wybaczaniu takiemu od serca.
    Wybaczanie stosowałam poprzez modlitwę do Matki Boskiej Licheńskiej ; oraz przy pomocy arkusza Radykalnego Wybaczania – C.C.Tippinga
    W trakcie leczenia zmieniłam też radykalnie swoją dietę. Unikałam wieprzowiny, puszek, konserw, napojów z kartonu. Czyli unikałam pożywienia w których znajdowały się konserwanty i chemia.
    Zyczę wytrwałości w skutecznej walce z chorobą . Wszystko jest w nas i wszystko zależy od nas. Proszę pytać, jeśli mogłabym w czymś pomóc , to tak jak potrafię najlepiej odpowiem. Pozdrawiam . Irena

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam!
      Miałam drobnokomórkowego raka płuca prawego 4cmx 8cm z przerzutem do węzłów chłonnych. Niestety nie znam środków do zażywania skutecznych w walce z rakiem.
      Nawet nie stosowałam nawet drastycznej diety. Unikałam tylko w żywności chemii, piłam soki domowej roboty, dużo spacerowałam. Uwolniłam się od raka pokonując lęki;
      1 – w pierwszej kolejności pokonałam lęk przed samym rakiem, następnie zaakceptowałam go w swoim ciele/ w późniejszym okresie nawet się zaprzyjaźniłam/
      2 – pokonałam lęk przed śmiercią , modląc się tak od serca i sercem do Matki Boskiej Licheńskiej.
      3 – pokonałam lęk przed wznową poprzez Radykalne Wybaczanie C.C. Tippinga ; poprzez medytacje, afirmację i pozytywne myślenie według książek L.Hay ; Eckhart Tolle ;
      4 – Stosowałam KOD UZDRAWIANIA Aleksandra Loyd;
      W swojej terapii wszystkie metody łączyłam.
      Terapię którą ja stosowałam jest skuteczna, ale ma wadę – NIE MOŻNA JEJ WYKONAĆ ZA CHOREGO;
      Chory musi w sobie odnaleźć blokujące uczucia które są przyczyną powstania raka. Nawet terapeuta tego za nikogo nie uczyni, może jedynie pomóc odnaleźć blokujące emocje.
      Z całego serca życzę powrotu do zdrowia. Irena

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *