A JA POKONAŁAM RAKA PłUC BEZ WZNOWY

Dzisiaj czuję się zdrowa, ale czy jestem wolna od wszelkich chorób?  Zdecydowanie nie, wiem tylko że dolegliwości spowodowane rakiem płuc minęły bezpowrotnie.

sycylia-etna-170 sycylia-etna-215

 

Pewność o swoim życiu bez lęku o wznowę raka płuc potwierdza moja  kondycja fizyczna ciała i umysłu lepsza  niż przed 20-stu laty.

Dowodem tego jest chociażby prowadzenie tego bloga, co wymaga większej  znajomości komputera niż pisania i co prawda mam z tym duży problem, tylko biorąc pod uwagę fakt, że moje pierwsze kroki z komputerem stawiałam rok temu. Uważam bez fałszywej skromności, że  idzie mi nieźle jak na kogoś kto miał duże zaniki pamięci.

Od paru miesięcy jestem słuchaczem wydziału elektroniki w grupie dla początkujących  UNIWERSYTETU TRZECIEGO WIEKU.

Osoby odwiedzające moja stronę proszę o wyrozumiałość dla początkującej brokerki nie znającej obsługi komputera, uczę się pilnie /przy sposobności odkryłam przyjemność z nauki/,  mimo wszystko prowadzenie bloga jest dla mnie bardzo trudne,  jednocześnie  przyjemne i nareszcie robię to co lubię,  a nie muszę.

Na swoje życie bez lęku o wznowę nie otrzymałam żadnej cudownej tabletki, dokonałam tego co prawda prostą, ale  ciężką i trudną pracą .

Z całym szacunkiem wobec dobrych terapeutów i szamanów , ale jestem bardzo oburzona na tych którzy bez obiekcji zapewniają wyleczenie chorego , kierując  się dobrem chorego dają  mu fałszywą nadzieję, że go wyleczą i nic nie musi robić tylko poddać się terapeucie, czy szamanowi. Ci  to  jeszcze dodatkowo  ogałacają z niemałych często pieniędzy, niestety na swej drodze do uzdrowienia też takich poznałam. Odporni są na wyrzuty sumienia , nie obchodzi  ich to, że gdyby nie ich zapewnienia chory poszukał by dla siebie sposób na wyleczenie,  a tak to zawierzył niewłaściwej osobie i z tego powodu umarł  , bo na inne skuteczne  leczenie zabrakło   cennego czasu .

Najgorsze jest to, że medycyna konwencjonalna mocno krytykuje medycynę niekonwencjonalną i wice versa . Jedni i drudzy widzą wady wszędzie tylko nie u siebie.

Prawda jest taka, że różne osoby  leczą chorych w medycynie konwencjonalnej jak i niekonwencjonalnej  , są dobrzy i źli  po jednej i po drugiej stronie.

Dotyczy też obydwu stron co do skuteczności leczenia, jedni i drudzy maja swoje  w leczeniu sukcesy i porażki.

W tych skłóconych z sobą stronach tylko pacjent jest zagubiony  i  nie wie u kogo można skutecznie się leczyć. Trudno  mnie się wypowiadać za innych, ale myślę,  że tak jak dla mnie, moich bliskich i znajomych nieważne kto leczy,  tylko jak leczy, ważne by był miły, uczciwy,  przede wszystkim skuteczny, czy ktoś wie jak takich znaleźć i gdzie?

Nie pokonałabym  swego  raka  tylko metodą akademicką,  bo  lekarze nie wierzą że można zaawansowanego raka płuc wyleczyć.

Czy może wyleczyć ktoś nawet najlepszy kto nie wierzy w wyleczenie i nie zna leków na wyleczenie ? Wypisują leki na leczenie , bez szansy na wyleczenie.

Niestety z całym szacunkiem do leczenia niekonwencjonalnego, ale jest to leczenie powolne (rak drobnokomórkowy atakuje błyskawicznie), wymagające wiele wiary, zmian  przekonań , co prawda skuteczne, tylko wymagające długiego czasu (ja tego czasu nie miałam-bez chemii rokowano mi 6 tygodni życia). Metoda ta to tez praca z umysłem, jak miałam pracować z umysłem jak  traciłam kontakt z rzeczywistością ?.

Pokonałam raka płuc drobnokomórkowego  metodą konwencjonalną połączoną z metodą niekonwencjonalną jednocześnie.

Doświadczyłam  na sobie,  że te dwie metody   niby przeciwstawne w śmiertelnej chorobie bardzo fajnie się uzupełniają.

Leczenia tymi  dwoma  metodami dokonywałam   samotnie między dwoma skłóconymi stronami.

Różnica polega na tym że część terapeutów krytykuje leczenie chemią, natomiast większość lekarzy  krytykuje leczenie niekonwencjonalne,  nie uznają faktu że wyszłam z choroby nieuleczalnej,  a dobre wyniki interpretują,  jako długą remisję u mnie trwającą  9 lat. /Obecnie już 12 lat/

Lekarze naukowcy wmawiają mi, że wznowa raka musi nastąpić,  na wszelkie sposoby  przekonują  w formie ostrzegania, że wznowa nastąpi.

Nie rozumiem  dlaczego to robią ? w moim odczuciu to w ten sposób przekonują  siebie i chorego o swojej racji,  chorego wpędzając w lęki przed wznową.

Najgorsze,  że nawołując do badań kontrolnych strasząc, zniechęcają  do tych badań.

Przy wznowie raka  chory  wg  lekarzy nie  ma szansy na wyleczenie bo rak na chemię się uodpornił, a chorego chemia bardzo   osłabiła,  po wznowie nie dają nadziei.

Naukowcy mają   wiedzę, naukowe udowodnienia , ale na raka płuc  skutecznego leku nie znaleźli,  smutne jest to,  że ci co im uwierzą   szybko potwierdzają ich naukową tezę  i umierają .

Lękami przed wznową  wprowadzają  w  stres  wielkiego sprzymierzeńca nie tylko raka,  ale wszystkich chorób.

Lekarze, naukowcy wymądrzają,  ostrzegają, ale to ja prosta kobieta znalazłam u siebie przyczynę raka, usunęłam tą  przyczynę metodą rozwoju osobistego   i żadne lęki  przed  wznową  mnie nie dotyczą,  Na  badania kontrolne chodzę bez lęku, potwierdzić swój coraz lepszy stan zdrowia.

Uważam , że leczenie w połączeniu tych dwóch metod jest dla chorego bezpieczna  i daje 100% szans na wyleczenie najbardziej złośliwego raka.

Irena

„Nie ma nieuleczlnych chorób są tylko nieuleczlni ludzie”-L .Hay

97 myśli nt. „A JA POKONAŁAM RAKA PłUC BEZ WZNOWY

  1. Joanna

    Pani Ireno a gdzie szukać takiego terapeuty??? Mama czyta książkę rw,nieźle jej idzie. Wiemy na czym to wszystko polega, jesteśmy związani z tymi książkami ładnych parę lat. Oby tylko doszło do operacji, pozbyć się tego demona z taty… Spirometria trochę źle wychodzi więc nie wiadomo czy dojdzie do operacji. Proszę o modlitwę za tatę żeby miał siłę walki i nie zalamywal się. Ja sobie poradzę… Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia z całego serca.

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam
      Oczywiście, że się modlę. Ja szukałam terapeuty w miesięcznikach publikujących medycynę niekonwencjonalną, w np. Nieznany Świat, w każdym dużym mieście działa zrzeszenie terapeutów z rożnych dziedzin np. Pomorskie Towarzystwo Psychotroniczne w Szczecinie. W internecie można poszukać podobne w każdym mieście. Ja jeździłam na warsztaty i kursy do Warszawy – nie były aż takie drogie, znajdowałam tanie noclegi. Od lat z terapeutów nie korzystam, dlatego nie mogę polecić, bo nie znam. Jak ponownie poznam, to na blogu opiszę. Jestem z Wami całym sercem.

  2. Joanna

    Witam pani Ireno. Dziś jest już pewne że tata ma raka naciek 3cm. Będą usuwać całe lewe płuco. Nie ma przerzutow, węzły czyste. Od dwóch tygodni czyta mądrości biblijne murphiego w szpitalu. On nie wie puki co o usunięciu całego płuca. Miałam być silna ale dziś po tych wiadomościach sama jestem wrakiem. Mama czyta książkę rw…Puki co nie można operować pn parametry oddechowe muszą się poprawić. Cholera tak się boję…

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam Joanno, w takiej sytuacji każdy się boi. Polecam poszukać na początek terapeutę, bo nim nauczy się z książki uzdrowienia to może upłynąć dużo cennego czasu, a jak poprowadzi na początek terapeuta chociaż dwie terapie, to szybciej i łatwiej skutecznie stosować samemu. W Waszej sytuacji nie miałabym sumienia wciskać kitu i nie wiem w jakim stanie emocjonalnym i jakie wyniki badań ma Twój Tata, ale z tego co piszesz byłam o wiele gorszym stanie zdrowia, bez jakichkolwiek szans na wyleczenie. Miałam zaatakowane przez raka węzły chłonne, którymi szły przerzuty, a mimo tego wyszłam z raka, nie powiem, że cało, bo miałam cały organizm mocno poturbowany. Pomału z czasem ciało się zregenerowało, a funkcjonuję tylko na części ocalałych płuc, ale funkcjonuję w miarę normalnie, czyli podobnie jak zdrowy człowiek. Od pierwszych godzin po diagnozie dbałam o swój układ odpornościowy witaminami w miarę naturalnymi i stosowałam naturalne inhalacje płuc, czyli jak najwięcej spacerowałam, bo rak nie rozwija się jak ciało jest w ruchu, a odporność się wzmacnia, z tym, że nie forsowałam się za bardzo, bo jednoczenie dbałam aby nie opadać z sił. Modlę się za Twojego tatę i za Was abyście się nie poddawali, bo chory potrzebuje wsparcia silnych bliskich osób. Z całym sercem jestem z Wami.

  3. Joanna

    Droga pani Ireno…Dzięki pani jest we mnie nadzieja, że może i tacie się uda. Ma płaskonablonkowego raka i gruźlicę plus depresja od 25lat. Puki co nie można nic zrobić trzeba podleczyc gruźlicę i porównać badania. Tata wie o raku od 9maja ja od poniedziałku. Świat mi się zawalił. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiem,że wszyscy musimy prędzej czy później odejść… Ale serce mi pęka bo wiem jak on bardzo się boi. Zresztą ja też. Jest dobrym człowiekiem, ale przyblokowanym. Trudno mu ze mną rozmawiać a mi z nim. Też mam blokadę, duszę wszystko w sobie… Szukam informacji jak mu pomóc. Dziś zamówiłam książkę o radykalnym wybaczaniu. Mama zaznacza w piśmie świętym odpowiednie cytaty, mamy książki murphiego. Kupię sok z brzozy, herbatę z KORZENIA MNISZKA LEKARSKIEGO… Co mogę jeszcze zrobić? Tata leży, nie wiem jak ściągnąć go z łóżka? Jak wskrzesić w nim nadzieję? Czy dać mu trochę czasu na oswojenie się z tym wszystkim…Proszę o pomoc. Pozdrawiam gorąco i serdecznie.

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Pani Joasiu jest Pani teraz bardzo ciężko i najpierw musi zadbać o siebie, aby można pomóc bliskiej osobie trzeba mieć dużo sił. Pierwsze kroki są poczynione właściwie, teraz należy działać. Jeśli Tato nie ma woli, czy sił do walki z chorobą, to proszę według książki RW zrobić z sobą, po terapii będzie Pani wiedziała jak pomóc Tacie. Ja jak chciałam pomóc bliskiej osobie która absolutnie nie miała woli walki, to robiłam terapie na siebie na ten ból który czułam z powodu choroby kochanej osoby. Po terapii zawsze wiem jak pomóc cierpiącej kochanej osobie. Mnie jak ogarnął ogromny lęk przed śmiercią, bo się dowiedziałam i czułam, że umieram, to intensywnie długo się modliłam, aż poczułam, że moje modlitwy zostały wysłuchane, bardzo pomogła mi wiedza, że bliscy też za mnie się modlą i to tak od serca. Modlitwy bliskich za chorego mają bardzo dużą moc. Radykalne Wybaczanie ma to do siebie, że wybaczając innym uzdrawiamy też siebie, a wybaczając sobie uzdrawiamy innych. Proszę zrobić terapię sobie na sytuację związku z chorobą kochanego Taty. Proszę pytać, jeśli będę mogła, to jak potrafię odpowiem. Życzę sił i skutecznej terapii w walce z chorobą. Pozdrawiam serdecznie

    2. Joanna

      Z całego serca dziękuję za odpowiedź, wiem że nie jestem z tym sama. Jest mąż i dwóch synów jeden dopiero co skończył roczek a drugi zaraz będzie miał 15 lat więc chociażby dla nich muszę być silna. To takie trudne, na dzień dzisiejszy przychodzą myśli że nie ma wyjścia z tej sytuacji że najlepsza będzie śmierć i koniec tej męki. Ciągle pod górkę… Wiem że tata sam ściągnął na siebie…W ciągu dwóch ostatnich lat spędzał czas non stop w internecie oglądając jakieś chore historie, odcięty od świata. Wiedziałam że to się tak skończy. Nie czerpał radości z życia, z otaczającego go pięknego świata, tej cudownej przyrody. Mieszkamy przy lesie i przy Wiśle więc jest z czego czerpać moc… Z niecierpliwością czekam na książkę Rw.W ostatnim czasie obie z mamą zaobserwowalysmy na znajomych którzy odeszli z powodu raka ich przyczynę zachorowania…Wszystkie te osoby miały problemy, męża alkoholika, kłopoty finansowe,zazdrość, zawislosc…etc. To były wewnętrzne kłopoty a nie np geny czy chemia w żywności… Już nie raz mamie podświadomość pomogła najczęściej dostawała odpowiedź we śnie. Mieszkamy na wsi pod Warszawą tu nie ma możliwości wzięcia udziału w warsztatach a bardzo bym chciała. Myślę żeby może zabrać tatę do psychoonkologa, no już sama nie wiem jak wskrzesić w nim nadzieję… Jest w nim ogromny strach, wszystko straciło dla niego sens. Tak,muszę zabrać się za siebie, pokonać lęk przed tym wszystkim. Czuję stres na żołądku w piersiach jak przed egzaminem,nie mogę jeść… Chciałabym moc wykrzyczec całemu światu jakie emocje mną teraz targaja… Dobrze, że jest pani pani Ireno. Dziękuję za dodanie otuchy.

    3. Iren Autor wpisu

      Pani Joanno, pozwolę sobie pisać przez per Ty, kochana to dobrze, ze rozumiesz, że musisz wziąć się za siebie, póki nie masz książki to wyciszaj się na swój sposób, mnie pomagała modlitwa, chociaż w tym okresie odeszłam od kościoła, dopiero choroba zbliżyła mnie do Boga. Fajnie się wycisza szybko skupiając się na czymś ładnym, np. dla mnie tym pięknem jest czerwona róża. Niestety jak ktoś w rodzinie zachoruje na raka, to choruje cała Rodzina. Kochana Twój Tato jest wspaniałym człowiekiem i zasługuje na to co najlepsze, skąd wiem? Wiem, bo na raka chorują ludzie zacni, uczciwi i bardzo wrażliwi. Myślę, że poza lękiem przed śmiercią doszedł lęk, że jest teraz obciążeniem dla Rodzina, a s pewnością ambicją Twojego Taty było pomagać Wam, a nie jeszcze być ciężarem. Uważam, że jak zobaczy silną i nie poddającą się jego chorobie to być może wyzwoli w sobie chęć walki, aby Wam pomóc i wzmocni się jego wiara, że raka można pokonać i odbudować siłę i swoje ciało przywrócić do dawnej świetności. Tak! absolutnie nie przesadzam, jestem tego przykładem, jestem zdrowsza i cały organizm u mnie jest obecnie w lepszej kondycji fizycznej niż przed rakiem 14 lat temu. Wszystko jest w nas i wszystko jest możliwe.Taki cud może stać się faktem u każdego, kto włoży w siebie trochę pracy i wyzwoli w sobie odwagę zmierzenia się z własnymi lękami. Życzę sukcesów w walce o zdrowie. Wierzę w Wasz sukces, bo jest w Tobie dużo determinacji.Pozdrawiam

    4. Joanna

      Lecą łzy podczas czytania pani odpowiedzi. Dobrze,że mogę komuś opowiedzieć o tym co przeżywam. Mama głęboko wierzy w moc modlitwy… Musi być dobrze. Nie dam mu odejść!!!!!!Dziękuję bardzo dziękuję za odpowiedź!!!! Wysyłam moc usciskow.

  4. weronika

    Moja historia walki z rakiem . W lutym 2016 roku po 2 miesiącach leczenia przeziębienia dowiedziałam się, że to nie jest przeziębienie, a Chłoniak Hodgkina (ziarnica złośliwa) stadium IVb.Leczenie chemioterapią ABVD zaczęłam na początku maju . Niestety nie dała żadnej poprawy. Po 5 kursach okazało się że guz który zaatakował moje płuca z 17 cm urósł do 19 cm. W październiku postanowiliśmy leczenie wesprzeć ekstraktem z konopi CBD dokanaliśmy zakupu w Konopnej farmacji w Poznaniu na ul. Ratajczaka 33 , Następne ekstrakty kupiliśmy przez internet bo nie jestem z Poznania https://konopiafarmacja.pl/wyroby-z-konopii/17-konopny-ekstrakt-cbd-6.html Na chwilę obecną jest znaczna poprawa (guz zmalał do niecałych 9 cm), jednakże względu na to, że poprzednia chemioterapia nie dawała rezultatów czeka mnie też autoprzeszczep szpiku, co nie zmienia faktu , że ekstrakt spowodował zmniejszenie guza, moje samopoczucie jest o niebo lepsze i mam większy apetyt . walczcie o siebie nie podawajcie się i znajdźcie sposób aby wygrać z tą chorobą !! życze powodzenia !!

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Pani Weroniko, gratuluję postawy walki z rakiem, tak trzymać, aż do skutecznej wygranej. Życzę z całego serca pokonania choroby, też tak uważam, że każdy kto zawalczy o siebie ma szansę na wygranie z każdą chorobą. Dołączam się do życzeń samych sukcesów na drodze do zdrowia. Pozdrawiam

  5. Gocha.

    Witam!
    Pani Ireno,chciałam się podzielić dobrą wiadomością,szpital w Zakopanem wykluczył raka drobnokomorkowego u mojego siostrzenca.
    Czekamy teraz na wyniki Temla które dadzą pewną diagnozę.
    Nikt nic nie chce powiedzieć bez wyników ale podejrzenia idą w kierunku chloniaka.
    Wykluczono jakoby guz na plucu był guzem pierwotnym,bo to,, coś” ma swój początek w wezlach chłonnych.
    Siostrzeniec w tą środę wraca do domu,tak bardzo się cieszymy że nie umiem opisać bo brak słów.
    Jeżeli będę w posiadaniu wyników dotychczasowych badań i wyników Temla to mogę udostępnić lub odpowiedzieć na zadane pytania.
    Pani Ireno,z czystym sumieniem gorąco może pani wskazywać szpital w Zakopanem za najlepszą placówkę diagnostyczna w Polsce.
    Okazuje się że nawet raki które w/g stawianych wcześniej diagnoz okazują się w większości operacyjne.
    Doc.Zielinski nikomu nie odmawia konsultacji onkologicznej,trzeba mieć ze sobą wyniki dotychczasowych badań.
    Przepraszam że akurat tutaj piszę o tym,ale pomyślałam że dostęp do wiedzy dla wszystkich zainteresowanych powinien być dostępny wszędzie gdzie to możliwe.
    Lepiej upewnić się dwa razy.
    Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz przepraszam że pozwoliłam sobie na taką samowolke,myślę że nie będzie mi pani miała tego za złe bo pani też pomaga ludziom którzy tego chcą.

    Odpowiedz
  6. Gocha.

    To by się zgadzało.
    Mam w bliskiej rodzinie osobę u której diagnoza: rąk drobnokomorkowy.
    W tej chwili jest po piątej chemii i trzytygodniowym cyklu radioterapii( dwa razy dziennie),to leczenie agresywne,nie ma żadnych przezutow oprócz niewielkiego nacisku na śródpiersie,bardzo dużo artykułów i publikacji przeczytałam i nic mi się nie zgadza ponieważ osoba ta zachowuje się i funkcjonuje jak normalna zdrowa osoba,żadnych skutków ubocznych po tak radykalnym leczeniu,jest energiczny pomaga innym,apetyt wręcz ma wilczy,żadnych dolegliwości bólowych nie miał,lekarze zbierali się dwukrotnie na konsolium gdzie w drugim uczestniczył doc. Zieliński z Zakopanego,podjęto decyzję że pojedzie na początku lutego do szpitala w Zakopanem gdzie będzie poddany diagnozie Temla.
    Zmierzam do tego że mój siostrzeniec ma 35 lat,ma dwoje małych dzieci i żonę,są na tzw.starcie życiowym,początkowo wszyscy byliśmy załamani i każdy płakał po kątach jednak z czasem rozpacz została przekuta w niesamowite samozaparcie,chłopak tak się zawzial na to chorobsko że chyba wyparl ja ze swojej świadomości,żyje jak dawniej i mówi wszystkim ze on nie jest chory.
    On poprostu uwierzył i wierzy bardzo głęboko że to nie jego dotyczy choroba,zresztą ma ogromne wsparcie nas najbliższych gdzie wszyscy myślenie przekierunkowalismy na jego tok myślenia.
    Wierzymy wszyscy że w 100% pokona bestie z pomocą medycyny,może się okazać że będzie poddany operacji choć przy drobnokomorkowcu to wyjątki.
    Piszę to dla wszystkich którzy nie daj Boże stracili choć na chwilę wiarę w wyzdrowienie.
    Nasza psychika potrafi działać cuda jeśli my sami pomożemy jej w tym.
    Nie zaliczam tego do jakiegoś cudu bo jeszcze daleka droga przed nami ale wierzę że z jego podejściem i pragnieniem życia będzie dobrze,czego wszystkim z całego serca życzę.

    Odpowiedz
    1. Gocha.

      Witam Pani Iren.
      Chciałam zapytać o metodę Temla,oprócz dosyć skapych informacji nie natknelam się na żadnym forum czy ktoś był diagnozowany ta metoda,może pani zna jakieś przypadki?
      Nic namacalnego nie znalazłam albo źle szukam.
      Proszę o informację jeśli posiada pani wiedzę w tym temacie.
      Osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem pani historii choroby,powinno się szerzej pisać o takich przypadkach.
      Myślę że gdyby pozytywne informacje docierały do samych chorych to dodało by im siły,wiary i zmiany nastawienia do choroby a tym samym milowy krok w uleczeniu samych siebie.
      Zarówno pani namacalna historia jak i początek walki mojego siostrzenca mają szansę,, zarazić” innych chorych do zmiany nastawienia do choroby.
      Pani powinna być o wiele bardziej słyszalna,bo wiele osób potrzebuje tchnienia w nich optymizmu który być może wskaże im drogę do wydłużenia swojego życia.
      Przepraszam za ten chaos w mojej wypowiedzi ale emocje wzięły górę.
      Życzę wszystkiego dobrego.
      P.s.Pozwole sobie do pani jeszcze napisać,ponieważ chciałabym uzyskać pewne informacje w sprawie samowyleczenia.

  7. xxx

    Tɦank you for every other еxcellent artiсle.
    The pⅼaϲe else could anyone get that type of info in sսch a perfect manner of writing?
    I’ve a presentation next week, and I’m at the search for such info.

    Odpowiedz
  8. Wiktoria

    Bardzo ciekawa teoria Pani Ireno. Gratulacje dla Pani, moim zdaniem powinna Pani zorganizowaniać cykl wykładów, myślę że mogłoby to bardzo pomóc ludziom. Proszę się nad tym zastanowić. A z mojej stony pytanie: czy słyszała Pani o kapsaicynie? Badania dowiodły, że niszczy komórki nowotworowe omijając zdrowe. Zażywam od jakiegoś czasu Habaicynę ponieważ ta naturalny suplement z kapsaicyną właśnie. Czy słyszała Pani może? Jeśli tak, proszę o opinię. Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam, dzięki za komentarz, muszę sprostować wypowiedź, Pani Wiktorio, to nie teoria, ja praktykuję terapie, początkowo według wielu książek, a z czasem na podstawie swojego doświadczenia i kierując się aspiracją wielu książek, wykreowałam swoją terapię. Muszę przyznać, że z mojego doświadczenia wynika, że terapią zainteresowani są młodzi i wielu z nich stosuje moją terapię i córki z pozytywnym skutkiem, uwalniają się z chorób, uwalniają się ze stresów, w ten sposób zapobiegają zachorowaniu na raka i inne choroby, oraz zmieniają swoje życie. Natomiast chorzy z zaawansowanym rakiem też się zwracają ale oczekują, że ja im coś podam i oni wyzdrowieją, niestety tak to nie działa. Chory musi w pełni sam zmierzyć się ze swoimi lękami, oczywiście może być obecna osoba wspomagająca. To nie prawda, że wyczerpani chorobą nie mają sił, chorzy zwyczajnie nie mają odwagi przyznać się do swoich lęków. Wielu ma silną wiarę w inne sposoby leczenia tak silne, że innych metod za nic w świecie nie spróbują. A. Loyd pisał prawdę, że Ślepa wiara zabija”. Ja chorych nie osadzam, mają prawo tacy być, tylko taka jest prawda, wolą cierpieć, znieść dużo bólu, ale wierni swoim zablokowanym przekonaniom. Naukowo jest udowodnione, że choroby mają wpływ na nasz umysł i tak chorym sterują, aby jako np. rak mógł przetrwać, / rak walczy o życie/. Według mnie, to choroba niesie w sobie informacje o naszych zablokowanych emocjach i przekonaniach opartych na błędnym spojrzeniu na wydarzenie, które miało miejsce kiedyś w przeszłości. Ze swojego doświadczenia opisuję tak jak potrafię szczerze, bo inaczej bym się zagmatwała. Po terapiach doświadczam niesamowitych przeżyć, jak widzę i czuję jak działa na moje zdrowie i życie, czasem czuję się tak, jak bym żyła w „matriks”, z tym, że moje ciało jest zdrowsze i czuję się szczęśliwsza, bo wiele spraw życiowych obróciło się dla mojego dobra. Serdecznie pozdrawiam.

    2. Iren Autor wpisu

      O kapsaicynie słyszałam, ale dopiero teraz w małych dawkach zaczynam próbować ekologiczne zmielone chili, na razie nie odczuwam żadnych zmian pozytywnych ani negatywnych.

  9. Monika

    Witam, jestem pod ogromnym wrażeniem Pani historii, obudziła się we mnie nadzieja dla mojej mamy u,której zdiagnozowano raka płuc płaskonabłonkowego nieoperscyjnego, w przyszłym tyg.ma zacząć chemioterapie,ale biję się z myślami czy powinna ją zacząć. Cztery lata temu pokonała jednego raka,niestety konsekwencją radioterapii, którą wtedy musiała przejść, były problemy z jelitami i operacja, usunięcie jelita cienkiego (13cm) było z nią bardzo źle, ale nie podawała się, walczyła a teraz po dwóch latach od tej operacji, kiedy wydawało się, że nic złego nie może się już wydarzyć, znowu ta okropna diagnoza, myśli Pani, że mama powinna poddać się chemioterapii? Trochę mnie poniosło i chyba za dużo wymagam stawiając Panią w niezrecznej sytuacji, ale po prostu boją się ją stracić, nie chcę tego, proszę mi napisać od czego mogę zacząć wiem że tą walkę ona musi podjąć ale jak ja mogę jej w tym pomóc??? Monika

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam Monika, tak dzielna i zaangażowana w obronie kochanej osoby, to duże szczęście dla chorego mieć przy sobie taką osobę. Niestety, ale to chora musi podjąć walkę z chorobą i musi mieć silną wolę. Chorej jedynie można wskazać różne sposoby leczenia, terapie, kuracje i diety, ale to chora musi dokonać wyboru, nikt za nią nie może tego zrobić, to chora podejmując decyzje w wyborach musi wziąć za siebie odpowiedzialność. Nie znam osoby chorej, ani jej stanu zdrowia, ale nawet, gdybym znała, to nie miała bym prawa radzić, czy podjąć leczenie chemią. Mogę tylko radzić, aby skonsultować się w tej kwestii z dwoma lekarzami, czy w kwestii leczenia mają takie samo zdanie, czy inne. Dieta antyrakowa, medytacje, oraz terapia uwalniająca lęki, a tym samym stres, na pewno nie koliduje z leczeniem akademickim. Ważnym pierwszym krokiem jest akceptacja choroby, a drugim decyzja co do sposobu walki z chorobą. Serdecznie pozdrawiam i życzę skutecznej walki z chorobą

  10. Nichole91

    Reading your blog is pure pleasure for me, it
    deserves to go viral, you need some initial traffic only.
    If you want to know how to get it search for: blackhatworren’s strategies

    Odpowiedz
  11. MC

    Bardzo proszę Panią o podanie jakiegoś źródła od którego warto zacząć…jeśli nie terapeuta to może w jakiej książce można znaleźć wskazówki… Mam w rodzinie podobny problem i nie wiem jak to wszystko ułożyć… tzn jak szukać przyczyny… czy udać się do terapeuty… jeśli tak to może jest Pani w stanie polecić kogoś wartego uwagi … i czasu… z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
  12. Magda

    Pani Ireno bardzo proszę o informacje ujakich lekarzy z medycyny niekonwencjonalnej Pani sie leczyla( mamy bardzo mało czasu)

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam! Z medycyny niekonwencjonalnej nie leczyli mnie ani lekarze, ani terapeuci. Leczyłam się sama, korzystałam z wiedzy i doświadczenia wielu terapeutów na ich jednorazowych warsztatach terapeutycznych, oraz z wielu książek. Indywidualnych sesji nie pobierałam. Niestety przy leczeniu raka terapią emocjonalną, którą ja stosowałam trzeba wykonać pewną pracę osobiście, nie można tej pracy wykonać za chorego. Można choremu pomóc przy terapii prowadząc go po kolei, krok po kroku, ale chory musi sam zmierzyć się z własnymi lękami i innymi emocjami. Mnie krok po kroku wspomagała moja kochana córka, ale sama osobiście musiałam uczuciami wejść do swojej podświadomości, do źródła zablokowanych emocji. Zablokowane emocje są sprawcami raka i innych wszystkich chorób. Aby mieć czas na terapię, leczyli mnie w szpitalu lekarze medycyny konwencjonalnej. Przedłużyli mnie życie o rok czasu, za co im jestem wdzięczna, bo dali mi czas na terapię emocjonalną. Serdecznie pozdrawiam.

    1. Trix

      I feel this is one of the most siagificnnt information for me. And i am happy reading your article. However wanna observation on few general issues, The web site taste is wonderful, the articles is in reality great : D. Excellent job, cheers

    1. Iren Autor wpisu

      Dziękuję za komentarz. Opisuję tylko swoje doświadczenie jakie przeszłam na drodze do wyleczenia z nieuleczalnego. Faktem jest, że miałam 12 lat temu zaawansowanego raka płuc – mam na to dokumentację medyczną i jakie przeszłam leczenie – po zakończonym leczeniu guz pomniejszony, ale został. Na mojej drodze medycyna niekonwencjonalna też była bezsilna. Mimo wszystko jestem zdrowa i mam się dobrze. Emocjami wyleczyłam raka i inne swoje dolegliwości. Sama początkowo byłam zaskoczona, że zablokowane emocje są winowajcami naszych chorób i mają wpływ na nasze życie, ale teraz po doświadczeniu swoim i bliskich już jestem pewna. Niestety lekarzy to nie interesuje. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedział na to Pan Zięba w książce „Czego Ci lekarz nie powie”.

    2. Joanna

      Cudownie, że daje pani nadzieję… U taty wykryto raka płuc plaskonablonkowy, przy tym jest też gruźlica. Najpierw musimy podleczyc gruźlicę… Tata jest załamany. Od 25 lat leczy się na depresję zresztą ja też. Serce mi pęka bo wiem jak bardzo się boi.Szukam informacji jak zwalczyć to cholerstwo.Wiem,że w ostatnim czasie około dwóch lat zional nienawiścią do pewnych osób… Myślę, że to była przyczyna zachorowania. Tlamsil wszystko w sobie. Jest dobrym człowiekiem ogólnie. Muszę go przekonać jakoś do walki. Pozdrawiam

    3. Iren Autor wpisu

      Polecam walkę poprzez wybaczenie swoim wrogom, ale to tak od serca. Wybaczając innym uzdrawiamy siebie. Pozdrawiam

  13. maria jana

    Dr Momoh Herbal Centrum wyleczyć mnie z raka płuc małą komórkę
    mieszankami roślin kupiłem, przeszłam chemioterapię i radioterapię, bez żadnych solution.Contact żeby dostać swój własny ziołowy dla wszystkich
    raka.
    Jego email: drmomohherbalcenter@gmail.com
    Jego telefon +2347051839672.
    Dr Momoh również wyleczyć z następujących chorób,
    wirus opryszczki,
    HIV / AIDS
    Zapalenie wątroby typu B,
    Kiła, etc.

    Odpowiedz
  14. Rataj

    Dzień dobry,
    nawet Pani nie wie ile siły jest w Pani wpisie. Jest magiczny i daje ogromną nadzieję. Od dziś będę go traktować jak amulet. U mojej mamy wykryto raka drobnokomórkowego sprawdzili wszystko ( wątrobę, kości, mózg) wszystko jest zdrowe nie ma żadnych przerzutów. 6 kwietnia ma zgłosić się do szpitala na chemioterapię. Kupiłam mamie książkę Hay; Możesz uzdrowić swoje życie. z ”niekonwencjonalnych” zakupiłam czyr brzozowy ( czy stosowała go może Pani) słyszałam, że także czosnek zabija komorki nowotworowe, ale nie chciałabym zbyt dużo ”wpychać” mamie żeby nie pogorszyć sytuacji.
    Czy ma Pani może jakieś rady??
    Pozdrawiam serdecznie! i jeszcze raz gratuluje i dziękuję za wpis 🙂

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Witam!
      Dziękuję za miłe słowa w komentarzu, są dla mnie dużą motywacją do pisania i ulepszania bloga. Jest Pani dzielną wspaniałą córką, dla chorego takie wsparcie jest potężną siłą. Przykre jest to, że w walce z rakiem to za mało. Aby pokonać raka chory musi w sobie wykrzesać siłę i odwagę by najpierw zaakceptować śmiertelną chorobę, a następnie przyjrzeć się rakowi blisko i podjąć decyzję, że będzie z nim walczyć wszystkimi możliwymi środkami; czyli podejmie walkę z morza, lądu i powietrza. Jednak z własnymi lękami i przekonaniami chory musi zmierzyć się sam, by dotrzeć do przyczyny raka. Po dotknięciu źródła przyczyny, rak pójdzie sobie tam, skąd przyszedł. Uważam, że aplikowana chemia przez lekarzy jest bardzo potrzebna, tylko to niestety za mało aby raka pokonać i to dobrze, że postanowiliście walczyć różnymi środkami. Poza chemią ja też na początek wspomagałam się tą książką L.Hay,- jest wspaniała i jak najbardziej polecam. Pani Mama przy tak silnym wsparciu ma dużą szansę na pokonanie raka. Raka płuc pokonać można, trzeba tylko w sobie wyzwolić drzemiąca siłę, a wówczas cud uzdrowienia stanie się faktem. Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam serdecznie.

  15. iza

    witam u mnie w rodzinie tez rak pluc chemioterapia teraz radioterapia 30 naswietlen guz sie zmiejszył o 40 procent co dalej nie wiemy

    Odpowiedz
  16. Roman K.

    Witam wielki podziw dlaPani i nieustającą walkę. Proszę o kontakt prywatny za co będę ogromnie wdzięczny. Mam duży problem z plucami wstępną diagnozę TK i wielka niewiadoma oraz mało czasu. Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Justyna

      panie Romanie;
      a gdzie sie Pan leczy, jesli moge sie spytac? moj partner ma raka plaskonablonkowego pluc, szukamy teraz roznego rodzaju leczenia i kazda podpowiedz jest dobra. lekarz nie chcial operowac, bo wezel chlonny byl juz zaatakowany, wycieli wezly i teraz mowia o chemi i radioterapii. ale moj partner jest przeciwko chemii, ja nie wiem jakie mam miec do tego zdanie.
      prosilabym wszystkich o jakakolwiek podpowiedz…
      z gory dziekuje.. pozdrawiam

    2. Iren Autor wpisu

      Witam Panie Romanie. Dziękuję za miłe słowa. To prawda, że przy raku jest mało czasu, znam to uczucie i bezsilność. W takiej sytuacji chciałabym coś polecić i radzić ale jestem bezsilna, bo wszystko jest w nas i wszystko zależy od nas. Każdy człowiek jest inny i u każdego choroba przekazuje inną informację, czyli nie rozwiązany zablokowany problem. Mnie udało się dotrzeć do przyczyny mojego raka. W sytuacji gdy z powodu choroby mamy mało czasu, to ja jestem zwolennikiem łączenia leczenia akademickiego z metodą naturalną. Leczenie akademickie zbija szybko aktywność raka, a tym samym daje nam trochę czasu na zastosowanie metod naturalnych. W mojej sytuacji łączyłam metody bez wiedzy lekarzy, bo o metodach naturalnych nie chcieli słyszeć. Medytacja, Radykalne Wybaczanie, naturalne soki w żadnym leczeniu nie mogą zaszkodzić a mogą bardzo pomóc w walce z chorobą. Obecnie przez lata doświadczeń mam już swoją terapię emocjonalną posiłkując się Kodem, Radykalnym Wybaczaniem i innymi metodami w zależności od problemu nad którym pracuję. Na odległość niewiele mogę poradzić. Z rakiem to jest podobnie jak z chorobą alkoholową, alkoholikowi nie można pomóc jeśli sam z sobą nie stoczy walki, ze swoimi słabościami. Według mnie chory na raka musi sam stoczyć walkę ze swoimi lękami, a to jest trudne kiedy choroba pozbawiła chorego sił i z każdym dniem sił ubywa. W walce z rakiem życzę sił, wytrwałości i skutecznej walki. Jeśli mnie się udało, to tego może dokonać każdy. Irena

    1. Iren Autor wpisu

      Witam.
      W połączeniu z chemią moje pierwsze kroki to była akceptacja raka, następnie szukałam nadziei , że każdy przypadek nawet nie rokujący żadnych szans na wyleczenie jest możliwy do uzdrowienia, stosowałam afirmację L.Hay . Konkretnym działaniem, który poprawił mój stan zdrowia to była terapia Radykalne Wybaczanie autora – Colina C. Tippinga. Później łączyłam terapie z Kodem Uzdrawiania autora – Aleksander Loyd; EFT – Technika Emocjonalnej Wolności autora – Garego Craiga, ” Matryca energetyczna według autora – Dr. Richard Bartlett.
      Jest tego sporo, można się pogubić, ale spokojnie – nie stosowałam wszystkiego od razu tylko po kolei. Początkowo korzystałam z pomocy terapeutów, następnie jak lepiej się czułam jeździłam na warsztaty po których mogłam już stosować terapie sama. Wszystkie wymienione terapie sa bezpieczne i nie ma możliwości zaszkodzenia sobie . Są to metody bezpieczne.
      Ja uważam , że pokonałam raka płuc przede wszystkim dzięki uwolnieniu się od lęku przed wznową. Jest to terapia długotrwała w moim przypadku trwała trzy lata i stosuje do dnia dzisiejszego uwalniając się od innych chorób, o czym piszę na blogu.
      Dużą remisję raka zawdzięczam chemii z radioterapią i Wybaczaniu takiemu od serca.
      Wybaczanie stosowałam poprzez modlitwę do Matki Boskiej Licheńskiej ; oraz przy pomocy arkusza Radykalnego Wybaczania – C.C.Tippinga
      W trakcie leczenia zmieniłam też radykalnie swoją dietę. Unikałam wieprzowiny, puszek, konserw, napojów z kartonu. Czyli unikałam pożywienia w których znajdowały się konserwanty i chemia.
      Zyczę wytrwałości w skutecznej walce z chorobą . Wszystko jest w nas i wszystko zależy od nas. Proszę pytać, jeśli mogłabym w czymś pomóc , to tak jak potrafię najlepiej odpowiem. Pozdrawiam . Irena

    2. Raff

      Witam, jak możesz napisz mi na adres rafik163@op.pl jakich środków dokładnie używałaś bo albo czegoś nie rozumiem albo jestem głupi, moja mama ma niedrobnokomórkowy rak płuc, płaskonabłonkowy stadium IIIA jak na razie nie operacyjny, pozdrawiam.

    3. Iren Autor wpisu

      Witam!
      Miałam drobnokomórkowego raka płuca prawego 4cmx 8cm z przerzutem do węzłów chłonnych. Niestety nie znam środków do zażywania skutecznych w walce z rakiem.
      Nawet nie stosowałam nawet drastycznej diety. Unikałam tylko w żywności chemii, piłam soki domowej roboty, dużo spacerowałam. Uwolniłam się od raka pokonując lęki;
      1 – w pierwszej kolejności pokonałam lęk przed samym rakiem, następnie zaakceptowałam go w swoim ciele/ w późniejszym okresie nawet się zaprzyjaźniłam/
      2 – pokonałam lęk przed śmiercią , modląc się tak od serca i sercem do Matki Boskiej Licheńskiej.
      3 – pokonałam lęk przed wznową poprzez Radykalne Wybaczanie C.C. Tippinga ; poprzez medytacje, afirmację i pozytywne myślenie według książek L.Hay ; Eckhart Tolle ;
      4 – Stosowałam KOD UZDRAWIANIA Aleksandra Loyd;
      W swojej terapii wszystkie metody łączyłam.
      Terapię którą ja stosowałam jest skuteczna, ale ma wadę – NIE MOŻNA JEJ WYKONAĆ ZA CHOREGO;
      Chory musi w sobie odnaleźć blokujące uczucia które są przyczyną powstania raka. Nawet terapeuta tego za nikogo nie uczyni, może jedynie pomóc odnaleźć blokujące emocje.
      Z całego serca życzę powrotu do zdrowia. Irena

  17. Majkaxxx

    Dla mnie Pani jest WZOREM do nasladowania Stracilam wiele bliskich mi osob Tak jak pani zmagali się z ta paskudna podstepna choroba Teraz po paru latach myslalam że już koniec nie bede musiala przezywac tego samego koszmaru ale nie los ponownie że mnie zadrwil mój obecny partner prawdopodobnie ma raka pluc Nawet nie wiem co i jak mam napisac w glowie mam metlik Pozdrawiam i duzo zdrowka zycze.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *