Moja terapia

 

/na prośbę wielu osób opisuję więcej szczegółów swojej terapii/

Moją terapią  jest  poszukiwanie prawdy o sobie w sobie i odkrywanie siebie na nowo.

 „ TO CO WYDAJE SIĘ CUDEM, JEST PO PROSTU NOWYM ODKRYCIEM”  Autor – A.Loyd

 zdjecia z aparatu przed japonią 011

Lekarze na moje  DRP  byli   bezsilni, naukowcy debatowali szukając skutecznego leku na raka, media grzmiały  na alarm , że rak  płuc sieje spustoszenie i jest coraz większa umieralność.

Bez względu na to czym jest rak ,  zrozumiałam, że ja na niego nie znajdę sposobu, skoro sztab naukowców na całym świecie nie daje   mu rady , to  ja prosta kobieta nie mam co z nim  brać się  za „ bary” .

Natomiast mogę poszukać przyczynę w sobie, co we mnie jest takiego fajnego, czy złego ,  że rak  się do mnie przyczepił, czuje się dobrze i bez żadnych przeszkód szybko się rozmnaża?  Inaczej mówiąc dlaczego ja jemu tak smakuję?

Szukałam wiary, nadziei i  cudu. W cuda nie wierzyłam ale szukałam,  z wiarą byłam na bakier  ale żałowałam, całkowicie bezsilna, ale nie ustępowałam w poszukiwaniu prawdy o sobie.

Chcąc się dowiedzieć  czegoś więcej o sobie zadawałam  pytania swojemu wnętrzu,   –   kim jesteś Irena?  Co złego  w swoim życiu uczyniłaś , że spotkało Cię to co spotkało?   Wiedziałam, że kochałam, tylko dlaczego nie byłam kochana?  Nigdy nie zapomnę tych  pierwszych pytań  i automatycznych  świadomych  odpowiedzi. Były proste i  nasuwały  się same ,  dowiedziałam się, że   największe zło  jakie uczyniłam,  to moje oddalenie się od Boga, a że nie byłam kochana  to  musiałam być   niedobra mimo , że tak bardzo się starałam.  Nic w życiu mnie nie wyszło poza jednym,  mam fajne dzieci, ale czy to dzięki mnie? Czy byłam dobrą matką? Czy byłam dobrą córką?

Naukowcy i lekarze powiedzieli mi co rak lubi, a czego nie lubi , zrobiłam nawet taką listę , tylko na tej liście co lubi rak nie było żadnych organów takich jak;  płuca, mózg i węzły chłonne.  Na tej   lubianej liście raka  był stres, lęki, a na liście  nie lubianej radość,  miłość i uśmiech.

Z dietą antyrakową nie miałam dużego problemu, bo prawie przez całe życie tą dietę stosowałam , ze względu na wątrobę od dziecka miałam dietę wątrobową. Okazało się, że dieta wątrobowa  według dietetyków medycznych jest bardziej rygorystyczna od diety antyrakowej.  Od usunięcia woreczka żółciowego  od 40 lat ze względu na dolegliwości wątrobowe ,  dietę przestrzegałam dość rygorystycznie. Z porównania wynikało, że  dieta antyrakowa podobna jest do wątrobowej. W swojej  diecie niewiele musiałam zmieniać.  Do  dotychczasowej diety dołożyłam picie większej ilości soków warzywnych, owocowych,  oraz sok „Noni” , sok z brzozy i olej z wątroby rekina.

Przypadkowo od trenerki sportowej  dowiedziałam się , że płuca lubią tłuszcz z drobiu.  Dotychczas z każdego  rosołu zbierałam pływające w nim żółte oczka. Uzasadnienia tej trenerki nie zrozumiałam, tylko pomyślałam sobie, że może dlatego rak umieścił się w moich płucach, bo  były osłabione?  Od tej wiadomości dodawałam do swoich rosołków jak najwięcej otłuszczonych porcji z kaczek i indyka, a na talerzu pływające żółte oczka były mile widziane. Tej metody nie polecam, bo nigdzie nie znalazłam potwierdzenia, że płuca lubią tłuszcz.

Z takiego sposobu myślenia wniosek nasunął mi  się sam – rakowi  odpowiadają mu moje przekonania,  spojrzenie na życie i w tym temacie jest jego siła i słabość.

Z pomocą przyszedł  mi cytat z  książki  L.Hay  – „ To są tylko myśli, a myśli można zmienić”

Zaczęłam poznawać siebie zadając sobie różne  pytania ,  a odpowiedzi na nie poszukiwałam w swojej podświadomości.

Jak dotrzeć do  podświadomości ?  Jak się wejdzie w  swoje uczucia , one same prowadzą do zdarzeń i blokad zaprogramowanych w podświadomości. Na to pytanie odpowiedzi uzyskane z książek mnie nie wystarczyły, dopiero na warsztatach przekonałam się, że to możliwe i bardzo proste.

Szybko doświadczyłam, że aby skoncentrować się na emocjach , własne „ego” silnie broniąc dostępu skutecznie utrudnia skupienie się na uczuciach, szczególnie tych zablokowanych.

Zrozumiałam, że aby uwolnić się od raka, to muszę walkę stoczyć sama z sobą, czyli pokonać własne „ego” , a nie raka.

W tej ciężkiej walce samej z sobą  poradziłam  sobie dzięki   modlitwom  do Matki Boskiej Licheńskiej  i książkom  pozytywnego myślenia.

Moimi pierwszymi poznanymi książkami były ;

1 . – POKOCHAJ SIEBIE,  ULECZ  SWOJE ŻYCIE – L. Hay

  1. – Radykalne Wybaczanie – C.C.Tipping
  2. – Kod Uzdrawiania – Alexander Loyd
  3. – Potęga podświadomości Joseph Murphy
  4. – Potęga Teraźniejszości – Eckhart Tolle
  5. – Fizyka cudów – Dr Richard Bartlett
  6. – Radykalne Samowybaczanie – C.C.Tipping
  7. – Biologia przekonań – Bruce Lipton
  8. – Siły, które pokonają raka – Wydawnictwa „Charaktery”
  9. –Potęga twoich emocji – Esther i Jerry Hicks

11- Soul Body Fusion – Jonette Crowley

12- Thetal-Healing – Vianna Stibal

13- EFT / Wolność  emocjonalna /   – Garey Craig

14- Reiki – Tadeusz Piotr Szewczyk ; Reiki techniki, których potrzebujesz – Walter Lubeck, F. Arjava

15 – ŻYCIE I NAUKA MISTRZÓW DALEKIEGO WSCHODU – Baird T. Spalding

Poza przeczytanymi kilka krotnie   wyżej wymienionymi i innymi  książkami przeszłam wiele warsztatów i kursów .

Z każdej przeczytanej książki , warsztatów i kursów zaczerpniętą wiedzę  po trochu stosuję  w swojej terapii modyfikując swoim doświadczeniem. Obecnie lubię swoje terapie, trudno ich nie lubić skoro po nich lepiej się czuję , bo jestem  zdrowsza , lżejsza,  przez co i młodsza.       Irena

 

To co dla mnie wydaje się oczywiste i proste, inni mogą odebrać inaczej, proszę pytać, chętnie w miarę swoich możliwości wyjaśnię.  Pozdrawiam.   Irena

 

12 myśli nt. „Moja terapia

  1. Znafca

    „…. naukowcy debatowali szukając skutecznego leku na raka…”
    Nie uwierzę.A tym bardziej ze ci z koncernów farmaceutycznych co zarabiają na nowotworach ucięli by sobie złotą żyłę kasy!

    Odpowiedz
    1. Iren Autor wpisu

      Ci z koncernów farmaceutycznych i lekarze tez umierają na raka, jak by znali lek na niego, to sobie by nie zaaplikowali? Z ta krytyką bez przesady. Na pewno są już leki nowej farmacji być może skuteczne na wiele chorób, ale są nie dopuszczane do ich produkcji i rozpowszechniania, bo wyleczeni to strata finansowa nie tylko dla koncernów farmaceutycznych, ale też i dla naszego ZUS.
      Z całym szacunkiem wobec dobrych terapeutów i szamanów, ale jestem bardzo oburzona na tych którzy bez obiekcji zapewniają wyleczenie chorego. Kierując się niby dobrem chorego dają mu fałszywą nadzieję, że go wyleczą i nic nie musi robić tylko poddać się terapeucie, czy szamanowi. Ci to jeszcze dodatkowo ogałacają z niemałych często pieniędzy, niestety na swej drodze do uzdrowienia też takich poznałam. Odporni są na wyrzuty sumienia , nie obchodzi ich to, że gdyby nie ich zapewnienia chory poszukał by dla siebie sposób na wyleczenie, a tak to zawierzył niewłaściwej osobie i z tego powodu umarł , bo na inne skuteczne leczenie zabrakło cennego czasu .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *