Co to znaczy zdrowo żyć i zdrowo się odżywiać aby nie ogłupieć?
Gadanie o niezdrowej żywności jest mocno przesadzona. Może właśnie zainteresowane korporacje sieją strach po to, by wyeliminować konkurencję, a inne by ukryć duże spożywanie leków/czysta chemia / zapisywanych lekką ręką przez lekarzy?
Czy to ekologiczne żywienie jest tak zdrowe jak się o tym mówi? Ja mam do tego wątpliwości. W tym temacie dużo się mówi i dużo pisze, aż roi się od książek, czasopism, programów TV i radiowych, jest mnóstwo przychodni zdrowego życia, kursów i warsztatów, sprzecznych co do zasadności zdrowej diety.
Jakiego autora uzasadnienie diety przyjmiemy zależy, kto bardziej nas przekonał, czyli jakiego dokonamy wyboru, komu damy wiarę lub jakie argumenty do nas trafiły.
Niemałe znaczenie w naszej diecie ma w danym okresie modny styl życia, na który zawsze znajdzie się naukowe uzasadnienie, że to jest zdrowe.
Problem polega na tym, że dając nam przekonanie o spożywanych produktach znajdujących się w legalnej sprzedaży, powoduje w nas stres, że odżywialiśmy się przez jakiś okres szkodliwą żywnością, a do tego nadal kupując produkty jesteśmy w stresie, bo nie jesteśmy pewni, czy kupujemy produkty zdrowe. W konsekwencji spożywamy posiłki w stresie, a wiadomo, że stres zabija!
Szkodzi nam wszystko to, co uważamy, że jest szkodliwe. Problem polega na tym, że krytykowanie przez media co raz innych produktów jako szkodliwe, tak ogłupiają, że ma się wrażenie, że w sklepach wszystko jest szkodliwe. /Nawiasem mówiąc nie tylko w sklepach spożywczych/
Pamiętamy jeszcze hasła nawołujące, aby dzieci w przedszkolach i szkołach piły mleko, to będą zdrowe, dopóki naukowcy nie udowodnili, że to nie prawda, a teraz znów jest coraz więcej zwolenników , że mleko jednak dla dzieci jest zdrowe.
Podobnie było z masłem i margaryną, teraz to samo jest z olejem kokosowym.
Trochę już żyję i będąc dzieckiem słyszałam, że zdrowe jedzenie to mięso , rarytasem był drób a w szczególności kurczaki, a najgorszym mięsem była wołowina. Dobry zdrowy rosół musiał mieć dużo żółtych pływających oczek. Na tej diecie moja kochana Mama żyje 93 lata i ma sprawny umysł i jak na swój wiek ma się dobrze.
Domowe zwierzęta i drób w gospodarstwach na wsi w tym okresie były hodowane pokarmem naturalnym, tylko czy na pewno z takiego chowu żywność była zdrowsza? Uważam, że nie! Tylko bakterie i wirusy dozowane w małych dawkach uodparniały na różne choroby.
Zwierzęta domowe chorowały i były nosicielami wielu chorób, tylko o tym nikt nie wiedział i spożywano posiłki bez stresu. Zdarzało się nawet, że ktoś zakopał, kto inny wykopał zakopane nieżywe padnięte np. świnie niby do własnego spożycia, ale tak naprawdę sprzedawano.
Słyszałam, jak niektórzy żartowali, że Panowie i Paniusie w mieście wszystko zjedzą. Będąc małą dziewczynką słyszałam, jak na wsi, żaliła się jedna Pani do innych, że nie ma w domu masła, bo szczur wpadł jej do śmietany i musiała wszystko sprzedać miastowym i jakoś nikogo nie potruła.
Prawda jest taka, że dzisiaj ludzie więcej spożywają różnych leków, które zamiast pomagać, to szkodzą, ale też tłumaczy się niezdrową dietą.
Czy z upraw ekologicznych, nie są skażone zakaźnymi chorobami gryzonie, koty , ptaki i inne robale jak ślimaki, na przykład mszyce , czy muszki?
Uważam, że ekologiczne uprawy byłyby skażone larwami i wirusami różnych chorób, gdyby faktycznie nie tępiono chemią.
Przecież dlatego ludzkość zaczęła wprowadzać do hodowli i plantacji chemię, bo nie radziła sobie z różnymi chorobami zagrażające życiu człowieka i zwierząt, a nie tylko dlatego by zwiększyć swoje plony. Wszystko byłoby dobrze, gdyby z tą chemią plantatorzy, hodowcy i producenci zachowywali umiar.
Według mnie, uprawy ekologiczne są potrzebne by zachować równowagę środowiska, ale spożycie ich jest bardzo przereklamowane.
Wkurzam się jak czytam, czy słyszę, że dodatkowym plusem lepszego dawniej żywienia jest to, że w gospodarstwach zwierzęta były kochane, cieszyły się wolnością, radowały się. Nie chcę w tym temacie się rozpisywać, tylko podam przykład, że prawie każdy będąc dzieckiem dostał chociaż raz lanie, bo taki był zwyczaj wychowywania. Czy ci sami chłopi mówili swoim świniom , krowom i innym ptakom, że ich kochają? Dzieci obrywały często na zaś, ale żadnego zwierzęcia nikt batem nie śmignął i nie okładał kijem jak do obory zaganiał? Ludzie głodowali, a zwierzęta w gospodarstwach na przednówkach nie głodowały? Nie chorowały na różne zakaźne choroby zagrażające człowiekowi ?
Dzisiaj są inne obyczaje i inna świadomość i to jest fajne, gospodarstw już nie ma, są tylko duże fermy i plantacje. Tylko czy aż tak niezdrową żywność produkują? Czy wszyscy farmerzy kurczaki hodują w ciasnych klatkach urągające wszelkim humanitarnym normom?
Ci co uwierzą, że spożywają niezdrową żywność, będzie dla nich niezdrowa. Natomiast te same produkty dla tych, którzy z wiarą spożyją jako zdrową, będzie dla tych zdrowa.
Gadanie o niezdrowej żywności jest mocno przesadzona. Może właśnie zainteresowane korporacje sieją strach po to, by wyeliminować konkurencję, a inne by ukryć duże spożywanie leków/czysta chemia / zapisywanych lekką ręką przez lekarzy?
Moje doświadczenie z odżywianiem zaprzecza wielu publikacjom, dietetykom i książkami zdrowego odżywiania. Mój organizm jest najlepszym i wiarygodnym laboratorium, bo na złą żywność od razu negatywnie reaguje.
Źle znoszę dietę warzywną, dlatego spożywam prawie wszystko, z tym, że ograniczam produkty smażone i wędzone.
Stosuję dietę taką, po której zdrowo się czuję, a moje ciało wie najlepiej czego mu potrzeba. Naukowe badania zmieniają się, są sprzeczne z wcześniejszymi badaniami, by po pewnym okresie ponownie polecać, czasem ostrzegać w zależności jaka korporacja badania finansuje.
Związku z powyższym uważam, że mają słuszność ci naukowcy którzy twierdzą, że to nie dieta, tylko wiara w nią powoduje, czy żywność jest zdrowa, czy szkodliwa.
Irena