Nie rzucaj pereł między wieprze, to mądre przysłowie z Księgi Przysłów może odmienić życie.
Jednakże, źródło niepowodzeń większości ludzi głęboko pragnących w chwili obecnej pojawienia się ich wymarzonego partnera w ich życiu, tkwi w tym, iż usiłują oni na siłę stworzyć związek przywiązując się obsesyjnie do jednej osoby i usiłując uczynić tę konkretną osobę ich wymarzonym partnerem życiowym. – Autor E. J. Hicks – amerykańscy odkrywcy Prawa Przyciągania.
Jak ogromne pragnienie niszczy racjonalne myślenie, przekonała się o tym Kasia
Kasia jest mądrą 40 letnią piękną, wykształconą kobietą i wspaniałą Matką dwójki tak samo wspaniałych dzieci. Ma wiele walorów, ale jedna bardzo pozytywna cecha okazała się dla niej przekleństwem. Tą cechą jest duże wspomaganie innych osób, a w szczególności swojego partnera.
Gdy poznała pierwszego partnera, zachwyciła się nim tym, że sam opiekował się córką, którą porzuciła Matka. Ona samotna panna bez zobowiązań, w opiece nad córką wspomagała go z całego serca tak bardzo, że przejęła całkowitą opiekę za niego i jej Matkę. Tak było do momentu, dopóki nie urodziła mu dwójkę fajnych dzieci. Dopiero wówczas przejrzała na oczy, że on ucieka od dzieci. Tak naprawdę swoją córką też nigdy się nie zajmował, tylko podrzucał jak kukułka innym osobom z Rodziny. Przed Kasią zagrał tylko dwa razy krótkie role troskliwego tatusia i tym jej zamydlił oczy i dał przekonanie, że jest troskliwym ojcem.
Gdy poznała drugiego partnera, to on dawał jej pozory bardzo troskliwego opiekuna wobec jej dzieci. Niestety ponownie nie zwróciła uwagę, że ten również zagrał przed nią troskliwego opiekuna na parę dni, to ją zmyliło, że lubi i ma super podejście do dzieci. Ona w zamian za parodniową jego troskę, zapragnęła zasłużyć na jego miłość i przez dwa lata zajmowała się nim, niczym trzecim dzieckiem. To ona pracująca matka znajdowała czas i pieniądze, by jeździć po niego i wozić go tam i z powrotem według jego życzeń, bo on nie miał samochodu i nie lubił jeździć środkami komunikacji publicznej. W takiej sytuacji Kasia była jego kierowcą z samochodem, spełniająca jego życzenia. On w zamian szeptał jej do ucha miłe puste słowa bez pokrycia, ale Kasia jemu wierzyła. Tak było do momentu, dopóki nie kupił sobie samochodu, wówczas kierowca z samochodem przestał mu być potrzebny i Kasia przestała też mu być potrzebna.
Kasię spotkały dwa ogromne rozczarowania i to jedno po drugim, na szczęście kochające dzieci nie pozwoliły jej się załamać.
Rozczarowania spotykały ją z powodu ogromnego pragnienia, by mieć taką zwyczajną, prostą kochającą się Rodzinę. Od partnera nie wymagała środków finansowych, bo na potrzeby Rodziny potrafiła sama zarobić. Ona tylko marzyła, aby partner ją z dziećmi kochał i chciał z nią stworzyć Rodzinę pełną spokoju i ciepła. Tymczasem spotykała partnerów życiowych, którzy z jej domu uciekali, a od czasu do czasu wracali jako do bazy noclegowej, oraz szli do niej na przetrwanie jak kończyły im się pieniążki. Bazowali na jej pełnym zaufaniu, dzięki temu nie musieli się tłumaczyć co robili i jak spędzali czas będąc poza domem.
Jak teraz ich wspomina, mieli jedną charakterystyczną cechę, wszystko co dotyczyło ją razem z dziećmi krytykowali, jednocześnie wychwalając siebie jacy są wspaniałomyślni i wspaniali. Obydwoje byli „złoto mówcami” dodając, a co? nie wierzysz mi? Oczywiście Kasia im wierzyła, bo związek bez zaufania nie miał by racji bytu, a jej bardzo zależało by mieć ciepłą, spokojną Rodzinę, bez kłótni i awantur.
Po terapii uświadomiła sobie, że jej problemem było duże pragnienie, które było w konflikcie z jej marzeniem z powodu niskiego poczucia własnej wartości jako kobiety, ale z świadomością, że jest silną osobą, która nie boi się życia i problemów.
Związku z powyższym jak spotykała na swojej drodze pospolitą „świnię”, która zatrzymała się przed nią na jej drodze, to po przyjrzeniu się jej, nie widziała świni takiej jaka jest, tylko zobaczyła coś co chciała zobaczyć i co było zgodne z jej pragnieniem, czyli założeniem pełnej Rodziny.
Jako mądra i światła potrafiła na „świnie” patrzeć racjonalnie, ale jednocześnie jej pragnienie wykrzywiało myślenie, że tak „urocza świnia”, pod jej wpływem zmieni się pozytywnie. Chciała myśleć, że jak świnia ubierze kamizelkę, kapelusz i ciemne okulary to stanie się „tygrysem” ; polarnym niedźwiedziem; czy ogromnym lwem, który da jej Rodzinie bezpieczeństwo. O resztę potrzeby domu ona potrafi się zatroszczyć, bo jest kobietą pracującą i żadnej pracy się nie boi, dlatego dobrze zarabia. W tym momencie jej marzenie o życiowym partnerze zostało zniszczone.
Od pierwszych dni zauważała, że świnia charczy, źle się zachowuje, ale zawsze jej pragnienie włączało usprawiedliwienie świni, że ma ciężko, bo nikt go nigdy nie rozumiał, on zawsze za innych obrywa i się denerwuje, że ludzie dla niego są źli, niedobrzy i wykorzystują jego duże dobre serce.
Kasia dopiero teraz, jak po terapii odrzuciła pragnienie i ponownie ujrzała swoje marzenie, uświadomiła sobie o czymś, o czym zawsze wiedziała, że świnia może zmienić ubranie, lub ufarbować swoją skórę, ale zawsze zostanie świnią, tak jak wąż po zrzuceniu skóry nadal pozostaje wężem.
Przykre jest to, że podobne doświadczenie ma wielu mężczyzn, którym zbyt duże pragnienie przesłania zdrowe myślenie i niszczy marzenie o życiowej partnerce.
Zbyt małe żądania z jednoczesnym dużym wymaganiem od siebie powoduje że nasze ego funduje nam ogromne pragnienie, które niszczy nam szacunek i marzenie.
Według mnie, bez szacunku do siebie, marzenie nie ma szansy na przetrwanie, a my w takiej sytuacji zastępujemy marzenie ogromnym pragnieniem, które zawsze kończy się rozczarowaniem, a tym samym i bólem.
Irena
I rellay needed to find this info, thank God!