Przystępując do terapii na przepracowanie emocji z wypadku w którym zostałam poparzona będąc dzieckiem nie podejrzewałam, że przeżyłam aż taki horror. Nie wiem, czy jak bym cokolwiek pamiętała miałabym odwagę przeżyć to jeszcze raz.
Moja stosowana terapia jest skuteczna, ale polega na tym, że aby uwolnić się od niechcianych emocji trzeba odnaleźć źródło mimo , że w TRW C.C.Tippinga nie ma potrzeby szukania źródła przekonań.
Ja bardzo poważam TRW , jednak stosuję terapię łączoną która dla mnie okazała się bardziej skuteczna. W praktyce oznacza , że trzeba znaleźć źródło przekonań i poczuć przeżyte emocje ponownie, co prawda tylko na parę chwil, które w wielu sytuacjach wydają się wiecznością.
Najwięcej blokowanych emocji i destruktywnych przekonań źródło znajduje się w okresie dzieciństwa. W związku z tym chcąc uwolnić się z emocjonalnych blokad przerabiam swoje dzieciństwo, czyli uczuciowo przeżywam to jeszcze raz , najczęściej już z innym spojrzeniem na przerabiane zdarzenie.
Do terapii na pobyt w szpitalu po wypadku poparzenia wrzątkiem w wieku 6 – 7 lat przymierzałam się od paru tygodni. W międzyczasie odblokowywałam emocje z innych blokad, ale leczenie poparzenia odwlekałam, albo zawsze coś mi stawało na przeszkodzie, aż w końcu zebrałam siły i podjęłam się terapii na to odpychane zdarzenie. Czułam, że kryje się w tym duża emocja, skoro ego aż tak się broni. Nie podejrzewałam, że w tym zdarzeniu mam ukryty przeżyty horror .
Świadomość moja zapamiętała z tamtych ciężkich chwil poparzenie z mojej wyłącznej winy .
Pamiętałam , że byłam leczona w szpitalu przez wspaniałego chirurga wysokiej klasy. Lekarz ten cieszył się w okolicy sławą jako lekarz i jako niesamowity chirurg . Przez wielu uważany był za wojennego bohatera, bo fama głosiła, że nabył swoje bogate doświadczenie lecząc ludzi z urazów i chorób podczas wojny na froncie. Byłam dumna, że byłam leczona przez tak sławnego lekarza i wojennego bohatera.
Wydawało się, że nie ma potrzeby przerabiania szpitalnego leczenia poparzenia, bo leczenie zakończyło się dużym sukcesem, można nawet powiedzieć, że cudownym. Ktoś nawet powiedział mi, po co szukasz dziury tam, gdzie jej nie ma? Ja mimo wszystko chciałam się przekonać skąd emocjonalny opór do zdarzenia uwieńczonego sukcesem?
Moi rodzice często podkreślali znajomym jakiego niesamowitego cudu dokonał prowadzący mnie lekarz , bo po poparzeniu nie ma śladu. Ojciec jeszcze dodawał, że na froncie wypracował swoje skuteczne metody leczenia i dzisiaj jemu nie ma równych i długo takich lekarzy nie będzie.
Podczas terapii prawda z wypadku była zupełnie inna i to w wielu aspektach.
Okazało się, że początek szpitalnego horroru ma miejsce przed wypadkiem. Zdarzenie miało miejsce w 1954 r jak miałam 6 lat.
W pewien ciepły majowy dzień bujałam się przy kuchni na krześle patrząc jak pali się ogień pod kuchnią. W pewnym momencie mama ostrzega mnie przed stawianym gorącym wrzątkiem w kotle, akcentując abym natychmiast przestała się bujać, bo jeszcze wpadnę do wrzątku i wyszła. Prawie w tym samym czasie moja koleżanka z sąsiedztwa zawołała mnie z radosną nowiną w głosie. Bez żalu zgodnie z mamy poleceniem przestałam się bujać na krześle i wyszłam na korytarz naprzeciw wołającej mnie koleżanki. Jak tylko mnie zobaczyła jednym tchem przekazała nowinę, że jej mama znalazła dla nas ładne pomieszczenie na nasz dom i to będzie tylko nasz!!!
Ten domek to była przy oborze pusta, ale zamknięta komórka, a teraz jej rodzice pozwolili nam się w niej bawić, dla nas była to niesamowita sprawa. Koleżanka miała z sobą w metalowej miseczce placki, wówczas przypomniałam sobie, że na stole w kuchni zostawiłam przez siebie wcześniej zrobioną oranżadę. /Oranżadę zrobiłam z octu, sody i cukru/ Biegiem wróciłam się po nią do kuchni na moment zapominając, że na środku wejścia stoi kocioł z gotującymi się jeszcze przed chwilą obierkami dla inwentarza. Nagle z impetem lewą stroną pośladka i nogi wpadłam do wrzątku z obierkami po brzegi wypełnionego kotła.
W pierwszy momencie nie czułam bólu, tylko przerażenie jak utrzymać równowagę, aby kocioł razem ze mną się nie przewrócił i nie oblał mnie całą jeszcze bulgocącym wrzątkiem. Kocioł stał na drewnach, aby chronić podłogę, dlatego nie był stabilny i się bujał.
Kod Uzdrawiania precyzyjnie odtworzył mi nie tylko uczuciowo, ale i wizualnie przebieg wypadku, czego z jakiegoś powodu moja świadomość nie zarejestrowała. Wyraźnie odsłonił mi się obraz jak walczę z utrzymaniem równowagi z bujającym się kotłem i błagalnie patrzę na krzesło na którym niedawno się bujałam, szukając możliwości uchwycenia się jego w taki sposób aby się wyzwolić z bujającego się kotła. Niestety było to niemożliwe, krzesło stało za daleko, więc musiałam nadal balansować rękoma w powietrzu. Mój krzyk usłyszeli będący na podwórku sąsiedzi, lub koleżanka zaalarmowała ich czekająca na mnie w korytarzu. Nieoczekiwanie ktoś wyciągnął mnie z tego kotła i dopiero poczułam ogromny ból. Zaraz przybył mój ojciec, a za nim moja Mama krzycząc – „ a mówiłam aby się nie bujała !!! ” Na wyjaśnienie zdarzenia nie było miejsca i czasu.
Byłam pewna, że Ojciec najpierw przyłożył mnie ręką klapsy i położył na kanapie. Dopiero teraz zobaczyłam i poczułam, że ojciec mnie nie bił, tylko otrzepywał ze mnie przyklejone obierki , które jakimś sposobem znalazły się na moich obydwu pośladkach i nogach przyklejone z gotującego się kociołka. Dokładnie słyszę jak ktoś krzyczy, że dobrze by było lepiej oczyścić oparzenie i polać spirytusem. Ojciec zobaczył stojący na stole ocet pozostawiony przeze mnie jak robiłam sobie oranżadę. Głośno krzyknął, że nie ma spirytusu i nie ma czasu na oczyszczanie , ale jest ocet spirytusowy i resztę niech zrobi lekarz. Nie czekając na niczyją aprobatę energicznie polał nim oparzenie. Przez ogromny ból słyszę jak głośno mówi, że biegnie na pocztę dzwonić po pogotowie.
W między czasie wszystkie zaalarmowane ciocie i sąsiadki aby sprawić mi ulgę trzymały moją poparzoną nogę i pośladek w powietrzu i dmuchały na nią, aby mi trochę ulżyć. Mimo bólu fizycznego czułam żal, że ojciec mnie zbił jak by za mało ukarał mnie kocioł z gotującymi się obierkami.
Do dnia dzisiejszego uważałam, że ojciec mnie zbił, a nie że otrzepywał gorące przyklejone obierki. To otrzepywanie obierek z moich pośladków było tak bolesne, że odczułam to jako bicie. Po tym sprostowaniu od razu nastąpiła ulga, ale pojawiło się poczucie winy, że obwiniałam ojca za coś, czego nie zrobił. Automatycznie zniwelowałam dopiero co powstałe poczucie winy rozumiejąc, że mała Irenka w bólu i szoku miała prawo tak poczuć.
Przyszło mi uświadomienie, że będąc małą dziewczynką w szoku uwierzyłam w kłamstwo, że się bujałam i dlatego wpadłam do gorącego kotła drogą sugestii przez Mamy wykrzykiwanie „ a mówiłam abyś się nie bujała!!!” Moja biedna Mama skąd miała wiedzieć, że ja zaraz po jej wyjściu przestałam się na krześle bujać .
Moje odczucie, że ojciec nie otrzepywał mnie z przyklejonych obierek, tylko dawał klapsy sprawiło, że sugestia mamy została utrwalona i stała się moją zakłamaną prawdą.
Tak naprawdę nikogo nie obchodziło jak wpadłam do kotła, tylko mnie i może trochę moją Mamę.
Nim Ojciec wrócił z poczty przyjechało pogotowie i jak zrobili mi opatrunek ból momentalnie mi przeszedł, ale mimo tego zabrali mnie do szpitala. Nie chciałam z pogotowiem jechać, ale dobre ciotki i sąsiadki tłumaczyły mi, że muszę pojechać, bo zaraz opatrunek przestanie działać i znów zacznie boleć, a w szpitalu na miejscu dadzą mi ratunek – to pocieszanie ciotek w dobrej wierze tak naprawdę w dużym stopniu przyczyniło się do przeżytego horroru w szpitalu.
Szpitalny horror się zaczął;
Nie pamiętam jak pogotowie przywiozło mnie do szpitala. Obudziłam się na dziwnym łóżku ogrodzonego kratkami z nogą wiszącą w powietrzu przywiązaną do czegoś w pustym pokoju. Próbowałam się podnieść, rozejrzeć, ale nie miałam sił. Leżałam przerażona nie wiedząc gdzie jestem. Wydawało mnie się to miejsce bardzo dziwne. Zabrało mnie pogotowie, ale nie pamiętam co działo się dalej. Z oddali słyszę jakieś odgłosy i jak usłyszałam czyjeś słowa zaczęłam wołać, aby ktoś przyszedł. Przyszła pielęgniarka i wyjaśniła mi miłym głosem że jestem w szpitalu, a w szpitalach są takie łóżka i na dowód otworzyła drzwi i pokazała mi w pobliżu drugie pomieszczenie w którym były podobne łóżka, ale było ich dużo , a w nich były dzieci.
Wyraziłam swoje pretensje, że ja też chcę być w tym pokoju z innymi dziećmi. Nim powiedziałam swoje żale pielęgniarka bez słów zamknęła drzwi i wyszła.
Samotna w pustym pokoju w dziwnym łóżku poczułam się odrzucona, a za tym gorycz i żal i pogarda do siebie, jestem gorsza od innych. Ojciec zawsze miał rację, dał mi klapsy dlatego abym wiedziała, że zawiniłam bo nie byłam posłuszna.
Trochę cichutko sobie popłakałam i zasnęłam. Obudziła mnie inna już pielęgniarka, myjąc mnie w łóżku oznajmiła, że zaraz do mnie przyjdzie lekarz. Liczyłam na to, że przyjdzie tak samo miły lekarz jak z pogotowia, zobaczy poparzenie i zrobi bezbolesny opatrunek . Jeszcze wierzyłam, że będzie tak, jak pocieszano mnie nim zabrało pogotowie.
Z impetem otworzyły się drzwi i wszedł nie jeden, ale dwóch lekarzy i jakaś z groźną miną pielęgniarka , a za nią z tyłu stanęła jeszcze jedna. Lekarz ostro i energicznie przypiął mnie ręce pasami do łóżka, mocno przytrzymał, a ten drugi zdarł opatrunek i jak by tarką na żywca ranę skrobał. Ten zabieg trwał całą wieczność tak długo, że nie miałam sił już krzyczeć.
Na koniec zabiegu na ranę położyli żrący opatrunek i mnie z bólem, krzyczącą, a raczej skamlącą zostawili samą i wszyscy wyszli. Myślałam, że żywcem trafiłam do piekła, gdyby nie to, że wszyscy byli ubrani na biało , a diabły są czarne od dymu i smoły. Z tymi myślami osłabiona przysnęłam. Obudziła mnie pielęgniarka, uwolniła z pasów, zmieniła pościel i przebrała w suchą piżamę. Była miła, coś do mnie mówiła, ale ja jej już nie słuchałam, nie wierzyłam już nikomu.
Najgorsze, że ten okropny rytuał zmiany opatrunku i czyszczenia rany odbywał się codziennie. Podczas zabiegu wykrzykiwałam z bólu różne rzeczy; zapewniałam, że już zawsze będę posłuszna, wołałam na pomoc Mamę, wołałam do Mamy że Ona nie wie, że porwali mnie bandyci i torturują, a ten najgorszy to ukraiński. Któregoś dnia podczas zabiegu straszyłam Ojcem, że jest bohaterem wojennym, że poradził sobie z faszystami, to i poradzi sobie z bandytami. W ataku bólu i niemocy nazwałam lekarzy bandytami . Słysząc, jak jeden z lekarzy zaciąga akcentem wschodnim nazwałam ich ukraińskimi bandytami. Jako dziecko wielokrotnie nasłuchałam się opowiadań dorosłych jak to bandyci ukraińscy okrutnie traktowali ludzi, nie oszczędzając nawet swoich bliskich. Akcent wschodni był mi znany, bo wielu rodziców moich kolegów podobny mieli akcent, a wiadomo mi było, że byli Ukraińcami, tylko tymi dobrymi i wstyd im było za ukraińskich bandytów. Jeden z moich kolegów tak bardzo wstydził się ukraińskich bandytów, że nawet płakał, że jest Ukraińcem. Nikt z tego powodu temu koledze nie dokuczał, bo był bardzo lubianym kolegą, to on sam od siebie tak zareagował.
W szpitalu leżałam bardzo przestraszona , nikt mi niczego nie wyjaśniał miałam sześć lat i byłam mądrą dziewczynką, ale nie rozumiałam dlaczego lekarze zadawali mnie ból, na poparzenie nie posmarowali taką maścią jak lekarze z pogotowia, po której od razu przestało boleć!!!!! Wyciągnęłam wniosek, że to co robili mnie, to nie mogli być lekarze.
Pamiętałam, jak lekarz tłumaczył mi, że dlatego robi mnie bolesne zabiegi abym była ładną dziewczynką z ładnymi nogami, ale do mnie te argumenty nie trafiały. Miałam 6 lat i jak każda dziewczynka chciałam być ładna , ale za cenę takiego bólu uroda nie była tego wart.
Jedna pielęgniarka, którą naprawdę polubiłam przekonała mnie , że zabiegi robią mi mądrzy lekarze. Wówczas wyciągnęłam wniosek , że na pewno dowiedzieli się , że jestem nieposłusznym dzieckiem, dlatego zadają mnie ból, poniżają i oddzielili od innych grzecznych dzieci. Jak by zadawali ból bandyci, to ja nie byłabym winna. Jak ból zadają szanowane autorytety to znaczy, że ja zasłużyłam sobie na ból i cierpienie.
Żadne mądre wyjaśnienia nie były już wstanie zmienić moich dopiero co zaprogramowanych destruktywnych przekonań. Wiarygodne wyjaśnienia potęgowały jedynie już coraz większy WSTYD chowany do głębokich warstw podświadomości.
Moment przed wypadkiem miałam przyjemność i radość, związku z tym w podświadomości zaprogramowałam sobie przekonanie , że radość w swój domek, przyjemność z bujania jest przyczyną mojego poparzenia, a tym samym okropnego bólu i cierpienia.
Irenka już w swojej podświadomości zaprogramowała na 61 lat przekonanie, że przyjemność i radość jest zła, niedobra, dlatego jest poniżana, odizolowana od innych, a za winę zasługuje na cierpienie. Przecież zadawali jej ból lekarze, którzy są szanowani, a nie jacyś bandyci. Co za WSTYD!!!! , że mnie to spotkało !!!!!!!!!!!!
To wszystko nie do przeżycia – umysł małej Irenki z tym sobie nie poradził, dlatego zepchnął emocje i nabyte przekonania do ciemnego zakamarku podświadomości.
Po zaprogramowanym wstydzie każdego następnego dnia tą samą procedurę zabiegu mała Irenka przyjmowała z pokorą , coraz bardziej utrwalając swoje nabyte nowe przekonania, oraz wiarę w błędną wersję zdarzenia swojego wypadku.
Jako dorosła do dnia dzisiejszego byłam pewna, że bujając się na krześle wpadłam do kotła z wrzątkiem nie słuchając matki, abym przestała się bujać. Uwierzyłam w coś co było nieprawdą.
Najgorsze, że nabyłam destruktywne przekonania blokujące nie tylko przyjemność i radość, ale również przekonanie, że mając oddzielny pokój jest się odrzuconym, odizolowanym od innych.
W swoim życiu to przekonanie przekładało się na to, że miałam lęk przed radością i przyjemnością. Krótko przed wypadkiem otrzymałam wiadomość, że mam z koleżanką swój dom, a w nim każda z nas ma swój pokój./Fikcyjny dom i pokoje dla dziewczynek były prawdziwe/ .
Wywołana radość pośrednio była przyczyną wypadku.
61 lat temu wypadek z poparzeniem był prawdziwy, ale spojrzenie na to wydarzenie było bardzo nieprawdziwe. Był to wypadek i nie była to niczyja wina.
Mój lekarz, którego jako dziecko znienawidziłam dokonał cudu, dzięki niemu z poważnego poparzenia nie zostały blizny, a groziły mnie przykurcze, a tym samym nawet krótsza noga. Dzięki temu lekarzowi nie zostałam kulawa.
Teraz z perspektywy czasu rozumiem , dlaczego leczenie z poparzenia przykryłam wstydem i ukryłam w głębokiej swojej podświadomości. Już przed wyjściem ze szpitala, kiedy opatrunek był już zmieniany bezboleśnie, przekonywałam się, że lekarz jest miły i sympatyczny i coraz bardziej wstydziłam się tego co wygadywałam na lekarza podczas bolesnego zabiegu. Teraz mogę się domyślać, że było bolesne, bo lekarz nie mógł mnie aplikować codziennej narkozy, a środków przeciw bólowych takich jak dzisiaj nie było. Świadoma jestem również i tego, że tak wspaniały lekarz i człowiek nie brał do siebie co na niego wykrzykiwała mała dziewczynka w okropnym bólu. Doskonale wiedział, że już niedługo docenię to co dla mnie zrobił.
Dowodem na to jak bardzo doceniłam lekarza, jest ukryty duży wstyd za swoje zachowanie w bólu i cierpieniu sześcioletniej Irenki, ukryty w podświadomości na 61 lat.
Ta terapia była o wiele cięższa i boleśniejsza niż terapia uwalniająca od przyczyny raka płuc. Nie wiem, czy moje ciało uwolniło się z jakiejś dolegliwości. Teraz obecnie dziękuję BOGU , że dane mi było wyprostować błędne spojrzenie z wypadku . Czuję się lekko, jakby mi ktoś z pleców i piersi zdjął co najmniej po 10 kg aż byłam się zważyć czy nie spadło mi sadło. Ważę tyle samo co przed terapią, tylko czuję się lekka jak piórko.
Po wyprostowaniu błędnego zdarzenia jest tak wspaniałe uczucie , że nie mogę znaleźć słów by to wyrazić, ciekawe jak długo będę się tak fajnie czuła? Tego nie wiem, ale przekonanie, że Ojciec bardziej mnie kochał niż myślałam zostanie na zawsze. Irena